Wyprawa Dania bez Granic 2013
Pomimo pewnych opóźnień, portal Podróże bez Granic zamieścił pierwszą relację, autorstwa Ani i Iris, z wyprawy do Danii. Kolejna odsłona już wkrótce w postaci pełnego przewodnika i wspólnej relacji wszystkich uczestników. Zapraszamy do lektury!
Wyjazd
Na to co dobre podobno warto czekać. Przyznaje, że z trudem odliczałam godziny do wyjazdu. 4.00 – dźwię budzika, nareszcie! I tak nie mogłam spać. Na siłę próbowałam trochę się przespać. Trzydzieści minut później w kilkuosobowej grupie jechałam już na dworzec w Gdyni Chyloni, miejsce startu naszego wesołego autobusu. Cały gdyński skład zjawił się punktualnie, co wcale nie było specjalnie zaskakujące, zwłaszcza, że rozpromienione twarze mówiły same za siebie – inni też nie mogli się doczekać.
Pierwszym naszym celem było Świnoujście, gdzie dosiąść się miały osoby z innych miast. W sumie nasza ekipa składała się z 18 osób, w tym 11. z niepełnosprawnością, czterech asystentów, asystenta-pilota, coacha-asystenta i kierowcy. Misją naszego wyjazdu było stworzenie przewodnika dostępności odwiedzanych miejsc dla osób o różnym rodzaju niepełnosprawności, który służyć będzie kolejnym zwiedzającym udającym się do Danii. Ponadto, to co miało odróżniać nasz wyjazd od standardowych wycieczek to fakt, że zamieszkaliśmy nie w hotelu, ale dużym domu nad morzem, gdzie mieliśmy wspólnie gotować, pomimo związanych z tym czasem wyzwań, i odbywać sesje coachingowe, które wesprzeć nas miały zarówno podczas wyjazdu jak i w życiu codziennym.
Biorąc pod uwagę, iż ze względu na wspólne gotowanie, wieźliśmy ze sobą z Gdyni jedzenie na cały tydzień, a także trochę bagaży i aktywne wózki, nie do końca wiedzieliśmy gdzie zmieszczą się dodatkowe osoby czekające już w „Świnkowie”, ale …na szczęście okazało się, iż nasz busik jest z gumy i po szybkim dopakowaniu, już pełną ekipą popędziliśmy dalej na prom. Załoga promu UNITY LINE przywitała nas z honorami i w dużej asyście odprowadziła do kabin dla osób z niepełnosprawnością. Na posiadówki w kajutach nie było jednak czasu, bo przed nami była pierwsza z sesji coachingowych, które podczas wyjazdu pomogły poznać się nawzajem, ale jednocześnie pozwoliły dowiedzieć się więcej o samych sobie. Punktualnie o 20.00 zostaliśmy „odstawieni’ z powrotem do busa i ruszyliśmy do celu– domku w Tisvildeleje, gdzie dotarliśmy niedługo przed północą…
Słodkie lernistwo
Następnego dnia, nikomu nie spieszyło się ze wstawianiem. Miło było poleniuchować i do śniadania zasiąść do w piżamach, tym bardziej, że w menu: naleśniki z nutellą, twarożkiem i marmoladą – prawdziwe rozkosze podniebienia! Wyspani i dobrze odżywieni zaczęliśmy podziwiać nasz domek z basenem, sauną, pięknym tarasem i ogródkiem. Z tego ostatniego najbardziej zadowolona była Iris – mój pies asystujący i maskotka wyprawy. Czułam się trochę jak na placu zabaw, bo do dyspozycji mieliśmy też stoły bilardowy, ping–pongowy, piłkarzyki i PlayStation – od samego początku twierdziłam, że w zasadzie moglibyśmy wcale nie wychodzić z domu, a mimo to bawilibyśmy się świetnie…
Po drugiej sesji coachingowej nadszedł czas na relaksujący spacer po okolicy. Miasteczko Tisvildeleje okazało się spokojne i urokliwe. Najbardziej jednak oczarowała nas przepiękna morska woda i morze traw na wybrzeżu. Po powrocie wszyscy z entuzjazmem rzucili się na z grilla na „naszym” tarasie – niewiele jest rzeczy, które przynoszą tyle przyjemności, co wspólne jedzenie i ten pierwszy wieczór przekonał nas, że koncepcja wspólnego gotowania, pomimo związanych z tym wyzwań, była strzałem w dziesiątkę.
Kopenhaga po raz pierwszy
Kolejny dzień oznaczał intensywne zwiedzanie duńskiej stolicy. Wsiadałam do busa z przekonaniem, że czeka nas wizyta w zatłoczonym, nowoczesnym „wielkim mieście”. Tym większe było moje zaskoczenie i zauroczenie Kopenhagą, gdy przekonałam się że jest to spokojne portowe miasto z przepięknym spacerowym deptakiem na samym nabrzeżu.
Idealny obraz zakłóciła tylko kwestia kopenhaskiego bruku, po którym poruszanie się na wózku jest naprawdę bardzo trudne, choć pozytywnym kontrastem były fakturowe oznaczenia szlaków komunikacyjnych dla osób niewidomych. W tej kwestii architekci nie zapomnieli o niczym.
Spacerowaliśmy kilka godzin rozkoszując się widokami pięknych łodzi i nowoczesnej portowej architektury, a punktem kulminacyjnym spaceru była wizyta w słynnych ogrodach Tivoli – jednym z najstarszych parków rozrywki na świecie.
Zamek Hamleta
Po tak intensywnym we wrażenia dniu, perspektywa kolejnego, już na luzie cieszyła wszystkich. Był czas na regenerację, spacer z psem i inne małe przyjemności urozmaicone trzecią sesją coachingową.
Po południu mieliśmy zaplanowane zwiedzanie Kronborgu – zamku Hamleta, ale do tego czasu mogliśmy nacieszyć się swoim towarzystwem, i rozmowami o wszystkim i niczym. Ten czas zintegrował naszą grupę i spowodował, że jeszcze bardziej poczuliśmy się „razem”. Krok po kroku zaczęliśmy się zastanawiać czym zauroczy nas zamek Hamleta oraz pobliskie miasteczko Helsingor. Kronborg zachwycił nas widokami i morskimi krajobrazami, a także wielką makietą zamku stworzoną z myślą o osobach niewidomych. Z drugiej strony zamek rozczarował nas swoim niedostosowaniem dla turystów poruszających się na wózkach, ale żal szybko zrekompensowała nam kolacja – niespodzianka Fundacji Podróże bez Granic, w postaci stołu pełnego duńskich śledzi i regionalnych przysmaków…
Kopenhaga raz jeszcze
Kolejny dzień, spędziliśmy znów w Kopenhadze. Tym razem stolica miała nas zauroczyć swoim nowoczesnym obliczem. Pani Danusia, nasza przewodniczka z wielkim zapałem i zręcznością prezentowała nam niepoznane jeszcze walory miasta, a kulminacyjnym punktem dnia było zwiedzanie Muzeum Carslsberga, wytwórcy znanej na całym świecie i cieszącej się ogromną popularnością marki piwa. Jako że niektórzy uważają prezentowany w muzeum trunek za napój bogów trudno się dziwić, że oczom zwiedzających prezentowana jest bardzo bogata i bardzo różnorodna ekspozycja wszelkich eksponatów nawiązujących do tematu produkcji i handlu piwem.
W ramach zwiedzania, zwiedzić można także stajnie, w której do dziś rezydują konie, pracujące niegdyś przy dystrybucji piwa, a na koniec udać się na degustację pysznego, świeżo-ważonego piwa. Zupełnie nie wiedzieć czemu z każdym łykiem tego trunku humory dopisywały nam coraz bardziej i w stanie ogólnej szczęśliwości, rozmowy o walorach smakowych poszczególnych odmian tego trunku toczyły się w drodze powrotnej i przez cały wieczór.
Legoland
Kolejny dzień był prawdziwym testem wytrzymałości, zarówno ze względu na pobudkę o barbarzyńskiej porze, długą drogę do Billund, a także czekające nas ekstremalne wrażenia w Legolandzie! Ruchome makiety całe zbudowane z klocków lego, kolejki i rozliczne rollercoastery sprawiały, że kręciło się w głowie od samego patrzenia. Niestety, niektórzy z nas mogli tylko popatrzeć, gdyż Legoland, pomimo wielu wspaniałości, okazał się całkowicie niedostosowany do odwiedzających poruszających się na wózku, gdyż przed wejściem na większość atrakcji osoba musiała udowodnić, że jest w stanie… chodzić i w razie awarii zejść po schodach lub drabinie…
Zakończenie wyprawy
Ostatni dzień przed wyjazdem, spędziliśmy już na odsypianiu emocji dnia poprzedniego i słodkim lenistwie. Był czas na spacer, basen, saunę i inne przyjemności. Po tak spędzonym dniu wszyscy z zainteresowaniem zgromadzili się wokół kuchennej wyspy, gdzie mistrzem ceremonii o wdzięcznym kryptonimie „festiwal pizzy” została Marzenka. Tego wieczoru nikt, poza panem Markiem – naszym kierowcą, nie poszedł szybko spać. Szkoda nam było tracić tych ostatnich wspólnych chwil!
Do domu wracaliśmy naładowani pozytywną energią i wrażeniami, ale też smutni, bo naprawdę szkoda było wracać. Dobrze jednak, że już niebawem kolejne …Podróże bez Granic!
W realizacji niniejszego wyjazdu wsparły nas następujące firmy i osoby:
– Firma ubezpieczeniowa UNIQA oraz Kancelaria prawnicza WKB Wierciński Kwieciński Baehr – sponsorzy wyprawy,
– Przewozy promowe UNITYLINE, które bezpłatnie przewiozły nas na trasie Świnoujście – Ystad – Świnoujście, a także udostępniły kabiny dla osób z niepełnosprawnością oraz kabinę dla psa asystującego,
– Firma Jagster z Gdyni, która udostępniła nam dostosowanego busa praktycznie bezkosztowo,
– Firma GIFT Centrum Podróży, która sprawowała, już po raz kolejny, opiekę formalną nad wyjazdem i uczestnikami,
– Pan Piotr Ciepliński – coach, wolontariusz, asystent,
– Firma VOX Polska, która udostępniła na wyjazd zestawy słuchawkowe dla całej grupy, ułatwiające zwiedzanie i poruszanie się grupom zorganizowanym.
Patronatem medialnym objął nasz wyjazd magazyn informacyjny osób niepełnosprawnych www.naszesprawy.eu, a także portal podróżniczy www.peron4.pl. Patronatem honorowym objął nasz wyjazd prezydent Gdyni Wojciech Szczurek.
Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do realizacji wyjazdu i wszystkim uczestnikom, za cudowną atmosferę i zgranie podczas wyjazdu. Bo to co było, obok wielu atrakcji i nowych wrażeń, najpiękniejsze to właśnie atmosfera grupy…
„Dzięki Wam, uczestnikom, oraz temu wyjazdowi dotarło do mnie, że nie ma lepszych i gorszych czy też ważniejszych i mniej ważnych, ale że każdy jest na swoim właściwym dla niego miejscu. No i, że wszyscy jesteśmy sobie do czegoś potrzebni. Do czego? To już każdy musi odkryć sam w swoim wnętrzu.” Sławek
Tak więc, zapraszamy do odkrywania świata i siebie samych na następnych wyjazdach i eventach Podróży bez Granic!
Data publikacji: 29.08.2013 r.