Z duchem integracji w Krakowie

Z duchem integracji w Krakowie

Upał. 19 czerwca br. Na krakowskim Rynku jednak mnóstwo ludzi. Przyszli spotkać się ze sportowcami z niepełnosprawnością, paraolimpijczykami i pokibicować im w meczach w koszykówce na wózkach, hokeja halowego, goalballa i piłki nożnej niewidomych (blindfootball), w pokazach szermierzy i ciężarowców oraz siatkówki na siedząco pn. „Gwiazdy kontra reszta świata".

Wszystkie pokazy odbyły się na płycie głównej Rynku w Krakowie w ramach 13. Ogólnopolskich Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko”, organizowanych od lat przez Fundację Anny Dymnej Mimo Wszystko. Komentowali i tworzyli atmosferę wielkiego widowiska– jak zwykle – Krzysztof Głombowicz i Michał Olszański.
Na wydzielonych boiskach grali goalballiści, hokeiści, szaleli na wózkach koszykarze. A w jednym kącie Rynku niezwykle spolegliwe labradory prezentowały swoją mądrą dobroć przewodników ludzi niewidomych i/lub z inną dysfunkcją. W innym miejscu szermierze zrezygnowali z przeprowadzenia pojedynku w kompletnych strojach, bo temperatura dochodziła d 40 st. . Bohatersko przeprowadzili jednak lekcję pokazowo-poglądową prezentując różne rodzaje broni i różne techniki walki z ich użyciem.

Krzysztof Głombowicz rozmawiał z kolejnymi młodymi zawodnikami. Pytając ich, co im daje uprawianie wybranej dyscypliny sportowej jednocześnie zaapelował do ich rodziców: – Nie bójcie się wysyłać swoich dzieci – swoich synów i córek – na basen i na siłownię! Te ćwiczenia pomogą im się znacznie usprawnić i usamodzielnić. Żeby np. podnosić ciężary – tłumaczył – nie wystarczy ćwiczyć tylko podnoszenia sztangi. Każdy trening musi być ogólnorozwojowy i zawsze musi poprzedzać samo zmaganie się z ciężarami.
Ta dyscyplina zajmuje Krzysztofa szczególnie. Podejmuje rzucane przez kolegów wyzwanie i staje w szranki. Podnosi na leżąco naprawdę pokaźny ciężar aż… 10 razy! Innym śmiałkom (nie zawodnikom), w tym Michałowi Olszańskiemu, udały się tylko trzykrotne podnoszenia.
Szczerze gratulujemy wszystkim ciężarowcom, a Krzysztofowi – z nieukrywaną nutką podziwu i uznania, bo sam jest doskonałą i najprawdziwszą promocją sportu ludzi z niepełnosprawnością.

Od 11 czerwca br. ultramaratończycy – uczestniczący w projekcie „Biegowe przebudzenie przez Polskę” zbierali pieniądze dla podopiecznych dwóch fundacji, pokonując trasę z Gorzowa Wielkopolskiego – przez Lubiatowo – do Krakowa. Zakończyli w Dolinie Słońca w Radwanowicach pod Krakowem.
– Jesteśmy przykładem, że słabości – wszystkie! – można przezwyciężyć! 1000 km w piątkę! Pięć różnych osobowości… Trzeba się było dotrzeć i trzeba było się sprawdzić. Ćwiczyliśmy naszego ducha… W zależności od pogody, kondycji – po trzech kilometrach zmienialiśmy się – w sumie 21 kilometrów dziennie każdy.
Chcieliśmy symbolicznie połączyć dwie placówki zajmujące się rehabilitacją osób z dysfunkcjami – w Lubiatowie i w Radwanowicach oraz dwie fundacje: Mimo Wszystko Anny Dymnej i Ad Rem w Gorzowie Wielkopolskim. Biegliśmy dla podopiecznych obu fundacji. Droga nieważna i pogoda nieważna. Biegliśmy dla ważnych intencji… Nie było pytań dlaczego, po co. Były słowa uznania, akceptacji, poparcia – podsumowali biegacze.
– Trzeba mieć szczytny cel w głowie i wolę w sercu – to się na pewno uda! – scharakteryzował swój bieg jeden z uczestników tego projektu.

Pod takim credo z pewnością może się popisać także praolimpijczyk Rafał Wilk, który poprzedniego dnia brał udział w Pucharze Europy w Czechach. – Po przejechaniu 600 km – opowiadał zgromadzonym na Rynku kibicom – przyjechałem do Krakowa o 4 rano (!). Nie mogło mnie tu przecież zabraknąć! Ciągle należy przypominać i pokazywać ludziom, że niepełnosprawność nie musi oznaczać końca życia albo zamknięcia w czterech ścianach pokoju.
Obecny na 13 Ogólnopolskich Dniach Integracji w Krakowie Mateusz Ligocki dopowiedział: – Cieszę się ogromnie, że sportowcy z niepełnosprawnościami mogą na równi rywalizować z innymi. Że dla wszystkich nie ma barier.

Warto dodać, że w dorocznym meczu siatkówki na siedząco sytuacja wyglądała całkowicie odmiennie! Po zaciętej rywalizacji zwykle wygrywała ekipa sportowców z niepełnosprawnościami. Ale w tym roku drużynie gwiazd* –wspomaganej przez studentów Krakowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej – udało się wreszcie zremisować!
Mecz „Gwiazdy kontra reszta świata” sędziował dr nauk o kulturze fizycznej Kazimierz Niemierka, wieloletni wolontariusz Fundacji Anny Dymnej.

W piłkę nożną dla niewidomych, w którą zawodnicy grają w goglach uniemożliwiających widzenie, m.in. Przemysław Saleta próbował strzelić gola – nie było łatwo! – Nie dość, że człowiek traci poczucie gdzie jest – tłumaczył P. Saleta – to jeszcze trzeba usłyszeć i i ocenić kierunek i odległość do piłki, no, nie mówię, już o tym, że trzeba wiedzieć gdzie jest bramka.
– Ten świat po zasłonięciu oczu jest zupełnie inny – dodał Marcin Nowak. – To się fajnie ogląda, co ci chłopcy wyprawiają z piłką na boisku! Mają zasłonięte oczy, piłka delikatnie dzwoni – to wszystko wygląda na bardzo proste. Ale jak się tam, na boisko wychodzi, gdy nagle zasłaniasz oczy… to jest naprawdę dramatyczne przeżycie.W ubiegłym roku nie pamiętam czy chociaż raz dostaliśmy piłkę. No, dostaliśmy owszem, jak odsłoniliśmy oczy. Jedynym plusem było, że tego co wyprawialiśmy na boisku sami nie widzieliśmy.

Niezwykle ciekawe rozmowy przeprowadzali obaj komentatorzy – wspomagani przez Przemka Saletę – z „przeszczepkami”, tj. osobami po przeszczepach. Przemysław Saleta podkreślił: – Dopóki problem przeszczepu nie dotknął mnie osobiście**, nie za wiele wiedziałem o transplantologii i transplantacjach. Warto o tym mówić, warto podkreślać, że darowanie komuś organu do przeszczepu to nie jest choroba, to jest powód do wielkiej radości!
– Po przeszczepach można być czynnym sportowcem – dodał jeden z uczestników biegów maratońskich, będący dwa lata po przeszczepie nerki. Inny – 16 lat po przeszczepie – dodał: – Uprawiam sporty zimowe, żyję pełnią życia. Ludzie po przeszczepach – nie ważne czy są dawcami, czy biorcami – uprawiają sport, który pomaga im się realizować i cieszyć z życia.

Łukasz Szeliga – szef Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego i PZSN Start – pytany przez Michała Olszańskiego krótko scharakteryzował stan przygotowania ekipy polskich paraolimpijczyków na Igrzyska w Rio: – Przygotowania są już w ostatniej fazie. Ponad 80. zawodników wywalczyło już kwalifikacje. Załoga będzie liczyć może 87. zawodników. Dokładną liczbę poznamy po wszystkich przeliczeniach. W tym roku będzie uczestniczyła rekordowa liczba polskich zawodniczek – ponad trzydzieści parę kobiet! Będziemy startować w 13 dyscyplinach. Liczymy na powtórkę sukcesu z Londynu. Mam nadzieję, że znajdziemy się w pierwszej dziesiątce świata i, że kolarze i inni nasi reprezentanci też będą bronić swoich tytułów.

Programy I i II TVP będą relacjonowały uczestnictwo polskiej ekipy w Paraolimpiadzie. Będziemy mogli dopingować naszych zawodników – po raz pierwszy w historii TVP. Do skorzystania z tego zachęcał Łukasz Szeliga, obaj komentatorzy i wszyscy obecni sportowcy. Myślimy, że nikogo nie trzeba będzie do tego długo namawiać. A już na pewno nie publiczności, z entuzjazmem obserwującej możliwości zawodników z niepełnosprawnością na krakowskim Rynku.

Tekst i fot. Iwona Kucharska, Ryszard Rzebko
__________________________________________________________
*Drużyna gwiazd w składzie: Bogdan Wenta, Piotr Głowacki, Rafał Mroczek, Marcin Nowak, Przemysław Saleta, Tomasz Schimschainer, Krzysztof Stawowy, Piotr Polk, Zbigniew Zamachowski.
** Przemysław Saleta oddał nerkę swojej córce Dominice.

Data publikacji: 27.06.2016 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również