Telemedycyna a osoby niesłyszące

Telemedycyna – postulowana przez niektórych od lat, przez innych sama perspektywa jej wprowadzenia budziła wiele wątpliwości. Aczkolwiek wprowadzenie e-recept  zadowoliło niemal wszystkich, w tym osoby z niepełnosprawnościami. Zwłaszcza przewlekle chorzy, zażywający stałe leki docenili, że nie muszą co miesiąc udawać się do przychodni po kolejną receptę. Wszyscy z wyjątkiem osób głuchych, które po receptę najczęściej nadal chodziły do lekarza.

E-recepty zaistniały długo przed pandemią, teleporady natomiast wymusiła pandemia i zamknięcie przychodni. Nagle, z dnia na dzień trzeba było zacząć wszystko załatwiać przez telefon. Zaczęliśmy się wymieniać kuriozalnymi opowieściami jak to lekarka prosi o przesłanie mmesem zdjęcia wysypki gorączkującego malucha, inny lekarz prosi aby pacjent kaszlał do telefonu, jeszcze inny pyta tylko o utratę węchu i smaku

Teleporady – dla głuchych?

To co jest niemałym problemem dla przeciętnego Kowalskiego blednie, kiedy tylko próbujemy sobie wyobrazić taką poradę dla osoby głuchej.

Niesłysząca dziewczyna z okolic Raciborza opowiada nam, jak próbowala skorzystac z porady lekarskiej. W końcu przy pomocy osoby trzeciej „wymogła” wizytę w przychodni. Ma umiejętność czytania z ust; myślała, że sobie poradzi. Jednak … pani doktor miała maseczkę. Nasza rozmówczyni napisała na kartce, że jest osobą głuchą, czyta z ust i prosi o zdjęcie maseczki, otrzymała odpowiedź, że nie jest to możliwe ze względu na przepisy. Jednak… po paru minutach lekarka w jej obecności odebrała prywatny telefon i zdjęła maseczkę, aby być lepiej zrozumiałą. Głuchej pacjentce trudno się z tym pogodzić, poczuła  się co najmniej zlekceważona. Jak ja mam się z tym czuć? – pyta.

Tłumaczka języka migowego: – Pomagam jak mogę, od wielu miesięcy nie możemy się spotykać w naszym stowarzyszeniu, co utrudnia przekazywanie informacji. Nie mogę jeździć kolejno po domach, tym bardziej kiedy moi podopieczni są chorzy.

– Czasami pomaga ktoś z rodziny – mówi głucha mieszkanka Rybnika. – Słyszałam jednak  że słyszącemu członkowi rodziny odmówiono telefonicznego pośrednictwa, bo… przepisy RODO!

– Głusi sami się zorganizowali, z tego co do mnie dociera – dodaje głuchoniewidomy z Katowic. – We wszystkim pomagają nam osoby słyszące. Tłumacze języka migowego pomagają nam teraz wolontaryjnie. Dużym problemem dla nas są maseczki – mam dużą głowę, gumki maseczki naprężone. Kilka razy zrzuciłem sobie aparat słuchowy ściągając maseczkę. Mój aparat kosztuje 6 tysięcy zł. Skąd wezmę pieniądze na nowy? Poza tym preferowaliśmy przyłbice, bo maseczki uniemożliwiają czytanie z ruchu ust. Teraz, kiedy przyłbice są zabronione, to dla nas kolejny problem…

Kilku rozmówców przyznało, że „podszywają” się w trakcie teleporady pod swoich bliskich czy podopiecznych głuchych. Wiedzą, że to wbrew prawu, ale czy nie wbrew prawu pozbawiono osoby głuche możliwości korzystania z opieki lekarskiej? Bo tak właśnie jest.

Jak telefonicznie sprawdzić tożsamość osoby niemówiącej?

– Żona (niesłysząca, niemówiąca) od kilku lat zażywa te same leki na atopowe zapalenie skóry – opowiada nam ktoś inny. – Telefonicznie próbowałem uzyskać poradę, a właściwie prosić tylko o e-receptę. Pani z drugiej strony kazała podejść żonie do telefonu, żeby mogła potwierdzić jej tożsamość. Tłumaczyłem, że żona nie mówi, więc nic to nie da. Nie pomogło. Musiała być osobiście, umówiono ją na wizytę w przychodni. Poszła, tak czy owak jej nie przyjęli, nie dogadali się, bo była beze mnie. Ale przynajmniej podali jej kartkę z numerem recepty..

Publiczne przychodnie nie są przygotowane na połączenia wideo, a to często rozwiązywałoby choć połowę problemu, bo wprawdzie w przychodniach nikt nie miga, ale przynajmniej widzieliby, że przy telefonie jest obecna osoba głucha i jej opiekun…

Pomoc przez telefon podczas pandemii

Anna Winecka, wolontariuszka w środowisku ludzi głuchych, prowadząca kanał na You Tube „Migiem przez PJM” wspiera te osoby w czasie pandemii Covid-19.

– Dla osób niesłyszących komunikacja jest podstawową barierą – mówi. – Głuchym od dzieciństwa trudno jest nawet posługiwać się poprawnie językiem polskim, kartka i długopis nie zawsze rozwiązują problem, długie, złożone zdania mogą być niezrozumiałe, a z kolei ich smsy też nie zawsze są czytelne dla odbiorcy. Język migowy wymaga widzenia, a nagle zostaliśmy pozbawieni tej możliwości.

Kiedy w marcu ubiegłego roku dowiedziała się, że wszystkie przychodnie są zamknięte i wszystko można załatwić tylko przez telefon, pomyślała o swoich głuchych znajomych. W zasadzie nie są w stanie zadzwonić do przychodni i skontaktować się ze swoim lekarzem. Na początek nagrała więc film z propozycją pomocy przy telefonicznym kontakcie czy załatwieniu recepty i wysłała go do wszystkich swoich głuchych znajomych. Kiedy zgłosiły się pierwsze osoby przekonała się, że jest potrzeba takiej pomocy i ten film udostępniła na swoim fejsbukowym profilu, docierając do większej grupy osób. Akcja pomocy przez telefon podczas pandemii jest skierowana do każdej osoby głuchej, która mieszka na terenie Śląska. Jest duży odzew na tę propozycję.

– Dzisiaj są aparaty telefoniczne, które umożliwiają wideopołączenia konferencyjne, z kilkoma osobami jednocześnie – mówi Anna Winecka. – Przez kamerki widzimy się i migamy do siebie, cieszę się, że teraz jest taki rozwój technologii. Kiedy do jednej głuchej pani przyjechało pogotowie, całą jej rozmowę z ratownikami tłumaczyłam za pomocą wideorozmowy.

Głusi rzadko chodzą do lekarza

Sabina Koenig, prezes Chorzowskiego Stowarzyszenia Niesłyszących:

– Głusi mają od prawie roku wielki problem z dostępem do lekarza. Taka osoba musi korzystać z pomocy członka rodziny, kogoś bliskiego, tłumacza. Z tym właściwie nie ma problemu, zawsze się znajdzie ktoś, kto pomoże. Chyba, że pojawia się brak zaufania do osoby obcej, co zdarza się wśród starszych osób samotnych, ale rzadko.
Problemem jest brak dostępu do przychodni, telefonicznie nie zawsze lekarz chce udzielić porady, bo nie wie z kim rozmawia.

Kiedyś było w kartotekach napisane, że pacjent niesłyszący, dopilnowywaliśmy tego. Teraz tego nie ma, w systemie eWUŚ nie ma takiej informacji, lekarze nie wiedzą, że mają do czynienia z osobą głuchą. Próbowałam interweniować, wyjaśniać, pytałam dlaczego? Często teleporad lekarze udzielają z domu, nie mają dostępu do kartotek.

Ponadto mówi się, że przy telefonicznych poradach można też wysyłać zdjęcia. Proszę wierzyć, że starsza głucha babcia nie sfotografuje i nie prześle mmesem zdjęcia swojej chorej nogi. Duże ośrodki, przychodnie, zgodzą się na wyjątek i umówią wizytę. Ale to rzadkość.

Są oczywiście pewne ułatwienia typu profil zaufany, ale znowu… osoby głuche mają problem z założeniem profilu, żeby się zalogować, nie dalej jak dzisiaj byłam w ZUS-ie z jedną z członkiń naszego stowarzyszenia, żeby jej w tym pomóc.
Podobnie jest z bankiem, z umowami, z inymi instytucjami, które też są ważne, ale lekarz to jest sprawa priorytetowa.

Rzadko kiedy jest tak, jak w przypadku mojej mamy – jej lekarz mnie zna i przy teleporadach nie mamy żadnego problemu. Ale lekarze rodzinni mało znają głuchych, bo… oni rzadko chodzą do lekarza!  „Bo jak mam iść do lekarza i znowu pisać na tej kartce, jak boli ręka, od kiedy, czy się uderzyłem, czy jest to ból stały, co zażywałem” – to woli iść do apteki i kupić maść. Kiedy głuchy wchodzi do lekarza? Na końcu, ostatni, bo lekarz woła, głuchy nie słyszy.

Osoby niedosłyszące, czytające z ust, też mają niespotykane wcześniej utrudnienia z powodu maseczek noszonych przez wszystkich ludzi.

Jakie na to wszystko rozwiązanie? Nie, nie tworzenie kolejnych aplikacji, portali internetowych, bo nie każdego stać na odpowiedni sprzęt, i nie każdego nauczy się nim posługiwać. Po prostu – poradnie muszą być otwarte!

Ilona Raczyńska, fot. freepik.com

Data publikacji: 03.03.2021 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również