W Soczi po raz drugi zapłonął znicz

W Soczi po raz drugi zapłonął znicz

Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin otworzył XI Zimowe Igrzyska Paraolimpijskie. Blisko 40 tysięcy widzów Fiszt Areny wysłuchało wcale nie apolitycznego przemówienia sir Philipa Craven'a, a to, co pozostanie w pamięci to lodołamacz „Mir", który z impetem wjechał na płytę stadionu.

Zanim padły znamienna formuła „Igrzyska uważam za otwarte” na stadionie pojawiły się niemal wszystkie ekipy narodowe. Niemal wszystkie, bo w pochodzie Ukrainę reprezentował jedynie chorąży reprezentacji Mychaił Tkaczenko. Ukraińcy nie wzięli udziału w paradzie. Mimo napiętej sytuacji na Krymie postanowili startować w igrzyskach, niemniej tym gestem dali wyraz swojego sprzeciwu wobec zaistniałej sytuacji. Polską chorągiew niósł narciarz zjazdowy Maciej Krężel.

W ceremonii otwarcia, która odbyła się 7 marca, udział wzięli szefowie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego – obecny Niemiec Thomas Bach i jego poprzednik, Belg Jacques Rogge. Najważniejsze były jednak słowa sir Philipa Craven’a, prezydenta Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego i członka MKOl.  Wspomniał o ogromnej przemianie, jaką przeszła Rosja od 1980 r., kiedy to jeszcze w Związku Sowieckim odbywały się igrzyska w Moskiwie. Wówczas nie było zgody na zorganizowanie w tym mieście Igrzysk Paraolimpijskich. 34 lata później Soczi stało się miejscem wzorcowym w tym kraju, jeśli chodzi o przystosowania dla osób z niepełnosprawnością.

– Część Rosji przeszła wielkie przeobrażenia, ale największa przemiana dopiero musi nastąpić – powiedział Craven. Brytyjczyk w swoim przymówieniu kładł nacisk na to, że każde marzenie może się spełnić. – Paraolimpijczycy dokonują tego każdego dnia swojego życia i w ten sposób mogą inspirować innych – sport, który tu zobaczycie, może inspirować was nie tylko na czas igrzysk, ale na zawsze.

Kulminacyjnym momentem ceremonii była chwila, gdy na płytę stadionu „wpłynął” wielki lodołamacz, na którego burcie widniał napis „Mir”, tj. „pokój”. Na płycie stadionu żywe literki ułożyły się w napis „wmiestie” („razem”), a później – together. Finalnym momentem było naturalnie zapalenie ognia paraolimpijskiego.

Jak przyznaje Anna Ogarzyńska, przewodniczka Macieja Krężela, to właśnie lodołamacz zrobił na niej największe wrażenie. Polska reprezentacja siedziała akurat w sektorze tuż przy wejściu z którego wypłynął olbrzymi statek. – Nagle wyrósł przed oczami. Był naprawdę niesamowity. Fajnie tu być – powiedziała.

Info: PKPar, oprac. R.S.

Data publikacji: 10.03.2014 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również