Żeglarstwo to wolność. Dla każdego

Śląski Yacht Club (SYC) przy Politechnice Śląskiej w Gliwicach to klub żeglarski z ponad 60-letnią tradycją. Jest organizatorem kursów żeglarskich, rejsów morskich i śródlądowych, żeglarskich imprez dla rodzin, szkół, klubów, firm.

Działalność klubu na rzecz osób niepełnosprawnych sięga lat 90. kiedy pierwszy raz został zorganizowany koncert Szancik oraz piknik żeglarski Żagiel Nadziei. Dziś impreza ewoluowała i każdej jesieni, podczas Festiwalu Piosenki Żeglarskiej Szancik ściąga setki dzieci. Tradycją stały się również akcje Żagiel Nadziei, podczas których dzieci, młodzież i dorośli z niepełnosprawnością z rodzinami lub szkolnymi opiekunami doświadczają żeglarstwa uczestnicząc w rejsach po jeziorze, w warsztatach bosmańskich, śpiewając szanty przy ognisku.

W 2016 roku rozpoczął się nowy etap w działalności klubu. Wiosną pierwszy raz niewidomi żeglarze popłynęli z SYC-ową załogą w rejs Nasza Droga Odra. Rok później pokonując tę samą trasę w rejsie Odra dla Zuchwałych pobili rekord Polski. W ciągu 5 dni przepłynęli 687 km, czyli całą długość szlaku Odrzańskiej Drogi Wodnej.

Nagrodą za ukończenie rekordowego rejsu w planowanym czasie było spotkanie w Szczecinie z mistrzem – Andrea Bocellim oraz udział w trwającym tam zlocie żaglowców The Tall Ship Races 2017.

W maju 2018 roku zachłyśnięci żeglarstwem, niewidomi członkowie SYC Justyna i Darek wyruszają, w towarzystwie żeglarskich przyjaciół, w rejs życia. Jako pierwsze osoby niewidome opływają przylądek Horn. Wody wokół przylądka są uznawane za najniebezpieczniejsze na świecie. Ci, którzy dokonają tego heroicznego wysiłku zostają przyjęci w szeregi Bractwa Kaphornowców. Nasi też dostąpili tego zaszczytu.

Opowieść Justyny
Moja przygoda, która przerodziła się w pasję miała swój początek w 2006 r. Na żaglowiec STS „Zawisza Czarny” weszła załoga składająca się w połowie z osób niewidomych. Kolejne lata przyniosły rejsy na również na innych żaglowcach: STS „Pogoria”, STS „Głowacki” czy STS „Kapitan Borchardt”, na które coraz chętniej i liczniej zgłaszały się osoby z dysfunkcją wzroku.
Z inicjatywy SYC w sierpniu tego roku grupa członków klubu i miłośników żeglarstwa odbyła kolejny wspólny rejs. STS „Fryderyk Chopin” wyruszył z Esbjerg w południowej Danii do holenderskiego Scheveningen. Rejs liczył 350 mil morskich, po drodze odwiedzono port Den Helder, w północno-zachodniej Holandii, „zaliczono” również Amsterdam. Wśród załogi tego rejsu znalazło się dwoje niewidomych Justyna (czyli niżej podpisana) i Darek oraz słabowidzący Paweł.

Nie był to nasz pierwszy rejs, jednak pierwszy na pokładzie tego żaglowca, który okazał się wspaniały i wdzięczny dla osób z dysfunkcją wzroku. Pierwsze godziny dla osób niewidomych na pokładzie wiążą się z koniecznością „zobaczenia” żaglowca w alternatywny sposób z wykorzystaniem innych zmysłów niż wzrok. Z pomocą przychodzi dotyk i słuch oraz węch.
Trudno nawet w skrócie opowiedzieć czym dla osoby niewidomej jest żaglowiec: to faktura i zapach drewnianego pokładu czasem odnowionego jakimś preparatem, to faktura i grubość lin (które w zależności od wydanych przez kapitana komend są luzowane lub wybierane), to dźwięk żagli, które w napędzają żaglowiec, to zapach kubryka czy wibracje pokładu.

Poza samodzielnym zebraniem przez niewidomych informacji o jednostce, na której planowali popłynąć, źródłem nieocenionej wiedzy była widząca część stałej załogi, która dla wszystkich załogantów przed wypłynięciem przeprowadziła szkolenie na temat takielunku. Miało ono charakter instruktarzowo-praktyczny dlatego już pierwszego dnia po wejściu na pokład cała załoga (w tym również niewidomi Justyna i Darek) wspinała się na reje.
„Fryderyk Chopin” jest drugim co do wielkości żaglowcem pływającym pod banderą polską i ma największą liczbę rei. Ku uciesze przede wszystkim niewidomego kolegi Darka, sprzyjająca pogoda umożliwiła przepłynięcie prawie całego rejsu pod żaglami, co dało mu niepowtarzalną okazję wspinać się na reje, czasem nawet kilka razy w ciągu doby.

Uczestnictwo w tego typu rejsie dla każdej osoby, a szczególnie osoby niepełnosprawnej, jest zawsze wyzwaniem i pokonywaniem własnych ograniczeń, słabości, ale też okazją do pełnego i intensywnego udziału w życiu i pracy społeczności, jaką stanowi załoga. Każdy rejs to niesamowita dawka emocji, adrenaliny, kompromisów i nauki umiejętności współpracy z resztą załogi, ale też okazja do podróżowania po świecie. Porty, do których zawijamy po drodze to turystyczny dodatek do żeglarskich przygód.

Niezależnie od naszych ograniczeń, kondycji czy wieku każdy chętny zawsze znajdzie zajęcie – czy to w kambuzie, na pokładzie, przy żaglach czy przy sterze. Podczas tego rejsu osoby niewidome były aktywnie włączane w prace podczas wacht nawigacyjnych, kambuzowych czy porządkowych, a także do sterowania żaglowcem. Sterowanie takie umożliwiła aplikacja dedykowana niewidomym żeglarzom. Dzięki niej wskazany jest kurs obrany, kurs jakim płynęliśmy a także liczba węzłów czyli prędkość z jaką płynął „Fryderyk Chopin”.

Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu osoby niewidome nie miały możliwości i okazji oraz nie mogły marzyć o sterowaniu ogromnym żaglowcem. Dzisiaj to zajęcie może uprawiać każdy, dzięki nowoczesnym technologiom.

Żeglarstwo może stać się pasją każdego, niezależnie od wieku, stanu zdrowia czy stopnia sprawności. Daje poczucie wolności. Ważna jest świadomość, że granice naszych marzeń możemy przesuwać coraz dalej, dalej, dalej …Właściwiej – marzenia nie mogą mieć granic.

Zobacz galerię…

Justyna Kucińska, oprac. rhr/, fot. Wojciech Kotylak
Data publikacji: 05.10.2019 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również