Widzenie niewidzenia świata

O monodramie „Jadwiga” o życiu niewidomej poetki i dziennikarki, z aktorką Agnieszką Przepiórską rozmawia Halina Guzowska.

– Ma Pani na swoim koncie kilka monodramów, w których wciela się w postacie kobiet niezwykłych, np. Simony Kossak, Anny Walentynowicz, Barbary Sadowskiej czy Zuzanny Ginczanki. Jakie kryteria decydują o tym, że przystępując do kolejnego projektu wybiera Pani tę a nie inną postać, bo one są bardzo różne?
– Tak, to prawda są bardzo różne, ale mają też cechy wspólne. Taką wspólną cechą jest bardzo silna determinacja w samostanowieniu siebie, tak jak Stańczakowa czy Ginczanka, które mówiły jestem Polką, jestem poetką, Sadowska, która była przeciwko systemowi czy też Walentynowicz – podwójnie wykluczona ze względu na pochodzenie i brak wykształcenia. To są takie bohaterki, które stoją w świetle mężczyzny – większość z nich nigdy nie świeciła swoim własnym światłem, nie miała na to szansy. Historia mężczyzn była zawsze ważniejsza i jakoś bardziej uznana w świecie. A te moje bohaterki bardziej same do mnie przychodzą, niż je wybieram. Moją misją jest natomiast nawet nie nadawanie im podmiotowości, bo one ją mają, ale przywracanie ich do takiego naszego imaginarium. Do pamięci miast i historii Polski.

– A jak to się stało, że przyszła do pani Jadwiga Stańczakowa, osoba wyjątkowa o wielkiej osobowości, ale szerszej publiczności mniej znana, którą przywołuje się głównie za sprawą przyjaźni z Mironem Białoszewskim?
– Akurat w tym przypadku przeczytałam biografię Jadwigi autorstwa jej wnuczki, Justyny Sobolewskiej i zachwyciłam się tą opowieścią o babci. Jej prywatnością, subtelnością, intymnością, która też zawiera się w tej książce. Ujęła mnie dzielność Jadwigi. Te moje bohaterki jakoś ze mną rezonują, my się przeglądamy w sobie nawzajem, więc ja też gdzieś się przejrzałam w Jadwidze, w tej jej zaradności i takim działaniu wbrew okolicznościom. Ujęło mnie jej marzenie o byciu artystką. To, że ona bardziej chciała być artystką niż dziennikarką potwierdziło się zresztą później w rozmowach z Justyną. Jadwiga powtarzała nieraz, że będą mnie czytać przyszłe pokolenia, ale o tym jeszcze nie wiedzą. I teraz właśnie są te przyszłe pokolenia, które ją czytają, ten jej zapis o depresji, o niewidzeniu. To były – wydaje mi się – naprawdę nowatorskie, jak na tamte czasy, rzeczy i wtedy one nie mogły się zmieścić w społecznym odbiorze. Być może gdyby to napisał mężczyzna, byłoby inaczej. Oczywiście, nie chcę też nadawać Jadwidze miana poetki światowej klasy, bo wydaje mi się, że jej szczególność zawiera się w tematach, które porusza, w tej zwykłości i to jest coś niesamowitego. Wracam do tej poezji często, nawet nie przygotowując się do spektaklu, tylko po prostu wtedy, kiedy mam ochotę coś przeczytać, o tym jej haiku albo o czymś, czym ona mnie uziemia z tym swoim widzeniem niewidzenia świata.

– W galerii granych przez Panią postaci Jadwiga jawi się jako wyjątkowa – jedyna osoba z niepełnosprawnością. Aktor gra ciałem, wzrokiem, mimiką. Czy trudniej było wcielić się w tę postać i jak Pani podeszła do pracy na tą rolą. Czy inaczej niż w przypadku pozostałych bohaterek?
– Na początku w ogóle o tym nie myślałam, bo nie widziałam Jadwigi jako osoby z niepełnosprawnością tylko jako poetkę, artystkę i to było takim głównym motorem, który mnie napędzał. Wątpliwości pojawiły się natomiast po jakimś wywiadzie, którego udzielałam jeszcze przed premierą – dziennikarka zapytała się mnie wówczas, czy nie boję się grać osoby z niepełnosprawnością, bo to jest uzurpacja. To zresztą nie było nawet pytanie a teza, którą ona postawiła. To już było po wielu miesiącach pracy nad tym monodramem i ja się wtedy przeraziłam. Wpadłam w popłoch, przyszłam na próbę roztrzęsiona i zaczęłam wykreślać wszystko to, co jest wspólnego z niewidzeniem. Reżyserka pomyślała wtedy, że po trzech próbach mi to przejdzie i przywrócę tekst, więc nie reagowała. Ja natomiast miałam poczucie, że ktoś może mnie oskarżyć o to, że ja rzeczywiście uzurpuje sobie prawo do czegoś, czego nie rozumiem, czego nie znam. I to było dla mnie trudne. Potem odbyłam rozmowę z Justyną i poszłam obejrzeć prowadzoną przez osoby niewidome „Niewidzialną wystawę”. Zostałam przeprowadzona przez wszystkie pomieszczenia, co było dla mnie bardzo inspirujące. Choć w żaden sposób nie oddaje tego, z czym się mierzą osoby niewidzące, to przez chwilę można intensywniej poczuć dotyk i zapach. I na tym się skupiłam budując tę rolę. Przeprowadziłam potem rozmowę z pracownikami obsługującymi wystawę o tym, co oni sądzą o tej sprawie. I usłyszałam, że z przyjemnością przyjdą na mój spektakl, tylko ja, grając, mam nie łapać się powietrza, bo to będzie obciach. Tak nie wolno grać niewidomej. To już wiedziałam. A ta wizyta w tej galerii i rozmowa z Justyną mnie uspokoiły. Zaczęłam spokojnie oddychać razem z moją bohaterką. Pomyślałam, że przecież w tym spektaklu gram także osobę widzącą: Jadwiga była nią przez część życia, a poza tym w tym spektaklu jest jeszcze 15 innych postaci, widzących. Z chęcią podzieliłabym się tą rolą z aktorką niewidomą, ale to jest błąd systemu, że nie ma niewidomych aktorek po szkole teatralnej. Choć to się powoli zmienia np. do Teatru Słowackiego została zatrudniona pierwsza w historii aktorka z niepełnosprawnością ,będąca osobą głuchą.

-To było zatem kolejne zadanie: grać naprzemiennie osobę z niepełnosprawnością wzroku i widzącą?
– To, że Jadwiga była niewidoma, to tylko jedna z jej cech, która nie jest dominująca. Ustaliliśmy z choreografką Karoliną Kraczkowską i reżyserką Anną Gryszkówną, że nie gram niewidomej a mam wzrok skupiony do środka, co też rezonuje z Jadwigą ponieważ ona żyła w tym wewnętrznym świecie, w tej jodze, podróżach mentalnych. Inne było u niej odczuwanie przestrzeni, zapachów, dotyku i na tym się skupiłam. To był mój sposób, żeby nie udawać niewidomej.

– A mimo tych ograniczeń fizycznych Pani wersja Jadwigi jest bardzo dynamiczna, nie statyczna jak można by się tego spodziewać.
– Ona właśnie była taka dynamiczna, ogarniała całą rodzinę, miała plan dnia. To była jej energia, choć były także zapaści, depresja.

– Jak udało się wypracować balans między tymi dwoma stanami?
– Na scenie to ciało i myśl powodują ruch. Zatem to nie jest tak, że my sobie wymyślamy: tu będzie dynamicznie a tu będzie spokojnie. Kiedy jest na przykład Jadwiga jest w depresji, to po prostu leży i patrzy w jeden punkt, a ciało jakby nie mają siły żyć, odmawiają tego życia. Myśli bardziej powodują więc to jak się ta ekspresja układa. Ja nie pracuję z zewnątrz do wewnątrz tylko z wewnątrz do zewnątrz akurat w tym w tym wypadku, bo czasami zdarzają się spektakle gdzie najpierw jest forma i w nią wkłada się dopiero postać, ale tu było odwrotnie.

– A czy oprócz wspomnianej wizyty w galerii prowadzonej przez osoby niewidome korzystała Pani jeszcze z jakiś konsultacji ze środowiskiem?
– Pracowałam głównie z Justyną Sobolewską, czyli wnuczką Jadwigi. Sporo też czytałam na ten temat a poza tym Mazowiecki Instytut Kultury miał gotowość, byśmy mogli korzystać z pomocy konsultantów, był bardzo wspierający w procesie twórczym.

Jak to jest grać osobę z niepełnosprawnością?
– Nie mogę powiedzieć wprost łatwiej czy trudniej. Na pewno w moich monodramach miałam zawsze bardzo taki intensywny kontakt wzrokowy z widownią i tu mi tego bardzo brakowało, ale uznałyśmy z reżyserką, że te wiersze Jadwigi są jej spojrzeniem na świat, to znaczy ona widzi wierszami. W związku z tym wiersze będę mówiła wczepiając się oczami w widownię, bo to jest jej patrzenie. Dlatego to są te takie momenty, kiedy mówię wiersze i zachłannie wpatruję się w widownię. Widzę te twarze i to jest też dla mnie taki moment ulgi. To jest takie techniczne opanowanie roli. Nadal jednak przed premierą towarzyszył mi lęk, że ktoś może mnie o coś oskarżyć. I źle się z tym czułam, bo naprawdę bardzo się napracowałam.
Na premierze spektaklu były osoby niewidzące i one się najgłośniej śmiały reagując na wszystkie żarty. I to było takie dla mnie szokujące. Pomyślałam wtedy, że jak one tak reagują, to wszystko jest w porządku.

– Dziękuję za rozmowę.

Zobacz galerię…

fot. Rafał Latoszek

Data publikacji: 01.10.2025 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również