„Żelazny Henryk” wrócił na kolarskie trasy

„Żelazny Henryk" wrócił na kolarskie trasy

Henryk Fortoński, kolarz szosowy z Wałbrzycha, inwalida posługujący się protezą lewej nogi, wrócił po chorobie na kolarskie trasy i planuje kolejne, niecodzienne wyczyny.

Fortoński, znany w swoim środowisku jako „Żelazny Henryk”, przygotowuje się do wyścigu z Przemyśla do Świeradowa-Zdroju, najdłuższej jednoetapówki w Polsce.
– Dwukrotne mistrzostwo Polski nastawiło mnie optymistycznie – powiedział PAP.

14 stycznia 1985 r. podczas pracy na ścianie w kopalni węgla kamiennego „Thorez” w Wałbrzychu, przenośnik wciągnął mu nogę. Konieczna była amputacja. Nieszczęście go nie załamało.
– Nie rozpaczałem długo, a do normalnego życia wróciłem dzięki uprawianiu sportu i wytyczaniu sobie kolejnych celów – podkreślił 57-letni zawodnik, podejmujący dalekie rowerowe wyprawy po Europie i rywalizujący w wyścigach, podczas których od 2000 r. przejechał ponad 230 tys. km.
Po ośmiomiesięcznym leczeniu kręgosłupa i barku, wiosną wrócił do treningów i startów. – Do dziś mam w nogach 15 tys. km. Największy sukces odniosłem na mistrzostwach Polski osób niepełnosprawnych EDF TOUR koło Andrychowa. Zdobyłem dwa złote medale – w 8-kilometrowej jeździe indywidualnej na czas i wyścigu ze startu wspólnego na 48 km – przypomniał.
Przed zawodami trenował m.in. z Anną Harkowską, trzykrotną srebrną medalistką Igrzysk Paraolimpijskich w Londynie.
– Jest bardzo życzliwa i kontaktowa. Ja korzystałem z jej doświadczeń, a ona z moich – przyznał.

Wystartował także w 7 maratonach szosowych o Puchar Polski, m.in. w Klasyku Kłodzkim, który przejechał po raz dziesiąty. W czasówce na przełęczy Okraj ustanowił rekord życiowy, lepszy o 3 minuty od poprzedniego. Już teraz rozpoczął przygotowania do przyszłorocznego wyścigu z Przemyśla do Świeradowa-Zdroju, który odbędzie się po raz pierwszy. Będzie to najdłuższa jednoetapówka w Polsce. Górska trasa prowadzi południem kraju i ma ponad 1100 km. Fortoński nie obawia się jednak dystansu.
– Pokonałem już trzykrotnie trasę Ultramaratonu Bałtyk-Bieszczady Tour o długości 1008 km. Mój rekord życiowy to 55 godzin i 5 minut – przypomniał.

Określenie „Żelazny Henryk” ma swoje solidne podstawy. Najpierw objechał Polskę (3485 km), później dotarł do Portugalii i z powrotem, pokonując prawie 9 tys. km. W kolejnych rowerowych podróżach dojechał do Watykanu na urodziny Jana Pawła II, do wioski olimpijskiej w Atenach oraz osiągnął najdalej na północ wysunięty punkt Europy – Nordkapp w Norwegii.
– Dojechałem też do Stambułu, Gibraltaru oraz do Foggi, miasta partnerskiego Wałbrzycha. Często podczas wypraw byłem goszczony przez środowiska polonijne – wyliczył.
W swoim dorobku ma też ponad 70 maratonów o Puchar Polski. W klasyfikacji wszech czasów, biorąc pod uwagę wszystkie kategorie, jest na 7. miejscu, wyprzedzając wielu pełnosprawnych. Poza tym uczestniczy w biegach przełajowych i narciarskich, np. w Biegu Piastów i Biegu Gwarków. Gra też w koszykówkę.
Fortoński często pomaga innym sportowcom niepełnosprawnym, jak w przypadku Marcina Balcerowskiego, byłego koszykarza Górnika Wałbrzych, który po wypadku samochodowym stracił władzę w nogach. Dzięki długim rozmowom i opiece, jego „podopieczny” przełamał kryzys i wystąpił w reprezentacji Polski na Igrzyskach Paraolimpijskich w Londynie, a teraz trenuje reprezentację Polski.
– Nadzieja umiera ostatnia. Wiem, że to trudne, ale cierpieniom nie można się poddawać, a sport spełnia tu wielką rolę – podsumował „Żelazny Henryk”, który rowerem prawie sześciokrotnie okrążył ziemię.

Rozmawiał Andrzej Basiński (PAP)

bas/ sab/

Data publikacji: 22.09.2014 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również