Jak ujął to jego przewodniczący prof. Adam Wsiołkowski, rektor ASP Kraków: – Ludzie uważają, że jury ma przyjemną pracę; kawy się napije, nagrody rozda. Tymczasem my musimy dokonać straszliwej rzezi – wybrać kilkadziesiąt prac na wystawę, co czynimy z bólem serca, bo wśród tych nie wystawionych są również bardzo dobre. Niestety nie można dziesięciu litrów wody wlać do litrowego garnka i tej selekcji musimy dokonać.
Dr hab. sztuki Joanna Stożek z wydziału architektury Politechniki Krakowskiej, malarka, po raz czwarty zasiadała w jury: – Co roku wszyscy dochodzimy do wniosku, że co prawda ilość prac i ich poziom to dla nas wielka radość, ale też i wielki kłopot, bo chciałoby się nagrodzić wszystkich. Rutyna? Mnie kojarzy się z czymś niedobrym, z machnięciem ręką. Nigdy tak się nie stanie w tym konkursie. Za bardzo jesteśmy emocjonalnie zaangażowani w ocenę prac, zdając sobie sprawę, że autorzy to są ludzie wyjątkowi ze względu na swą chorobę, jak towarzyszący jej czasem wielki talent. Z naszej strony ta sytuacja wymaga bardzo uważnego i bardzo specjalnego, z wielkim sercem, podejścia.
Pośród nagrodzonych dała się zauważyć drobna dominacja wielkich ośrodków,
w tym szczególnie Krakowa, jednak w twórczości dzieci (urodzonych po 1993 roku) dwie spośród trzech nagrodzonych prac były autorstwa artystów ze Skierniewic, Patryka Kupisza (praca Warsztat samochodowy) i Piotra Traczyka (Domy). Także trzecią nagrodę w kategorii malarstwa dorosłych zdobyła Milena Maciaszczyk ze Skierniewic (Niebieski dom). Opiekunem i nauczycielem laureatów jest Dariusz Zdrojewski ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego.
– Zorganizowałem w ośrodku pracownię dla niepełnosprawnych. Chcę aby dzieci nie tylko tam pracowały, ale żeby ich starania były możliwie szeroko rozpropagowane. Bierzemy udział w wielu konkursach, to też jest misja terapeutyczna. Dzieci wychodzą poza ośrodek, integrują się ze środowiskiem a nawet aktywnie uczestniczą w kulturze poprzez swoje prace. Nasz sukces? Zdolności młodzieży i mój zapał do pracy. Jak widzę kogoś ze zdolnościami, to żal aby talent się nie rozwijał, trzymam nad tym pieczę i staram się nie przeszkadzać w rozwoju – wyjaśnia Zdrojewski.
Długo przeglądaliśmy listę nagrodzonych i wyróżnionych w poszukiwaniu zawsze nam bliskich ziomków. Jak się okazało województwo śląskie było reprezentowane przez dwójkę wyróżnionych autorów w kategorii grafika i rysunek. Byli to Sebastian Jackowski (praca Krowa) i Damian Mizera (Mama i tata). Obaj przyjechali do Krakowa pod opieką Piotra Zatorskiego, arteterapeuty i nauczyciela: – Mam ten zaszczyt, że reprezentuję dzisiaj dwóch nagrodzonych z Warsztatu Terapii Zajęciowej Unikat z Katowic i Zespołu Szkól Specjalnych nr 4 z Sosnowca, gdzie pracuje moja żona. Nie wiem ile prac ze Śląska wpłynęło, ale tylko my zostaliśmy wyróżnieni. Ten konkurs prowadzony jest w sposób profesjonalny, jury ma również wiele doświadczenia. Zdobyć tu nagrodę albo wyróżnienie to duża nobilitacja.
Upływające lata nie zmniejszają atrakcyjności tego przedsięwzięcia. Nadal jest to wydarzenie o niebagatelnym znaczeniu. Stefan Dousa, przewodniczący Rady Artystycznej galerii Gil mieszczącej się w odrestaurowanej kotłowni Politechniki Krakowskiej, gdzie odbywa się biennale, tak ujął to w swojej wypowiedzi: – Wielokrotnie wyrażałem swój podziw dla tych prac, w przeciągu ostatnich kilku lat miałem okazję obserwować ciągle podnoszący się poziom. Widzę emocjonalność w zaangażowaniu, widzę nieco inne spojrzenie na świat – wyraźniejsze, wyrazistsze. Taki jest ogląd tego świata przez osoby niepełnosprawne. Te pełnosprawne, nie chcę powiedzieć, że są ślepe, ale na pewno mniej uważne w obserwowaniu naszego otoczenia.
Wyniki XI Biennale ogłosił Adam Wsiołkowski. Wcześniej jednak refleksyjnie zauważył: – Zostałem wybrany na przewodniczącego jury, kiedy nie było to jeszcze międzynarodowe biennale; dwadzieścia lat temu na ulicy Karpackiej otwarliśmy wystawę sztuki niepełnosprawnych. Były tam jeszcze wtedy takie osoby jak znakomity krytyk sztuki Jerzy Madejski, czy prezes Towarzystwa Miłośników Sztuk Pięknych, Igor Trybowski. Nie wiedzieć dlaczego wybrano na przewodniczącego właśnie mnie i tak to trwa. Wypada wyrazić nadzieję, że niezależnie od tego kto będzie przewodniczył jury, w przyszłości biennale nadal się będzie odbywało.
W związku z perturbacjami finansowymi, jakie w tym roku dotknęły organizacje działające w środowisku niepełnosprawnych, w rozmowach, także oficjalnych wypowiedziach, padło pytanie o przyszłość imprezy. Wątpliwości starał się rozwiać pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. osób niepełnosprawnych, Bogdan Dąsal.
– To, że ta bodaj największa tego typu impreza w Polsce odbywa się w Krakowie od tylu lat, wypada uznać za wielki sukces. Ze strony Urzędu Miasta mogę zapewnić, że w kontekście nowej uchwały o współpracy z organizacjami pozarządowymi, jest szansa na pozyskiwanie większych środków na uprawianie sztuki przez niepełnosprawnych. Czas na pewno nie jest dobry dla tych organizacji, ale mówi się o zmianach; np. niektóre zadania PFRON wraz ze środkami mają się znaleźć w gestii struktur samorządowych, co stworzy możliwość rozwoju tej działalności, a nie jej ograniczania.
Oby te prognozy się spełniły. Redakcja „Naszych Spraw” obserwując i patronując inicjatywom i działaniom Fundacji na niwie krzewienia, organizowania i popularyzacji sztuki i postaw twórczych od prawie 20 lat, nie chce dopuścić myśli, jak i tysiące zainteresowanych, aby XI Biennale Sztuki Osób Niepełnosprawnych było ostatnim…
Tekst i fot.: Marek Ciszak