DOROCZNY TURNIEJ: Taneczna Karolinka
- 27.02.2009
Zakończył się doroczny Turniej Tańca Sportowego „Śląska Karolinka”. Zawsze w październiku, zawsze w hali sportowej Hajduki, od kilku lat spotykają się niewidzące i słabo widzące najlepsze pary taneczne kraju. Organizatorem imprezy jest Stowarzyszenie Cross, kierownikiem organizacyjnym prezes Czesława Konieczna a artystycznym Marek Trzemżalski.
– Aby pokonywać bariery, takich turniejów powinno być więcej. Powinni w nich brać udział wszyscy, którzy się uczą. To jest możliwość sprawdzenia się, ocenienia postępów zarówno w tańcu jak w rehabilitacji – mówi prezes Konieczna.
W pięknie udekorowanej sali stanęli na parkiecie zarówno starzy znajomi, często występujący na turniejach, jak debiutanci, dla których „Karolinka” jest pierwszą próbą sił. Różnią się wiekiem, kosztownością strojów, stopniem dysfunkcyjności zmysłu wzroku, także umiejętnościami. Wszyscy jednak podlegają żelaznym regułom obowiązującym w turniejach tańca sportowego.
Kategorie w jakich się tańczy to: junior początkujący, średnio zaawansowany, zaawansowany. Identyczny podział obowiązuje w kategorii senior. Prócz tego są osobne kategorie mix i open. Także osobno są oceniane slow fox i passo doble. W kategorii junior i senior punktuje się kombinacje czterech tańców: quick-step, walc wiedeński, samba, jive. Piąty – rumbę, jako najtrudniejszą, tańczą tylko zaawansowani. Kategoriom tanecznym przypisane są też odpowiednie kategorie niepełnosprawności, czasem w parze musi być partner widzący. Od przyszłego roku obowiązywać będą nowe przepisy.
Monika Ciba i Damian Penkala z Wrocławia są razem dwa lata, też od dwóch lat tańczą razem i widać, że lubią to robić. Do tego stopnia, że w kategorii zaawansowanych juniorów w tańcu latynoamerykańskim zdobyli pierwsze miejsce. Na co dzień uczą w Studium Masażu dla Niewidzących i Słabowidzących we Wrocławiu. Poza tańcem zajmują się oboje lekkoatletyką.
Anna Romanowska i Tadeusz Sypień z Wrocławia, seniorzy początkujący, zajęli pierwsze miejsce w kombinacji, choć Anna tańczy zaledwie od pół roku we wrocławskim klubie Sprint; z zawodu jest fizjoterapeutką. Dla jej partnera Tadka liczy się przede wszystkim sport, np. narty, oczywiście poza tańcem.
Tegoroczny turniej niemal zdominowały pary z Wrocławia, przynajmniej jeśli chodzi o pierwsze miejsca w poszczególnych kategoriach. Nieco gorzej wypadli tradycyjnie mocni tancerze z Warszawy, nienajgorzej ekipa gospodarzy.
– Z występów tancerzy naszego klubu jestem bardzo zadowolona ale trzeba powiedzieć, że naszą bolączką jest brak środków na doposażenie zawodników – mówi prezes Czesława Konieczna. Bardzo ważne jest np. obuwie. Obojętnie czy młodsi zawodnicy czy starsi, nie mają na nie pieniędzy a obuwie to podstawa. Poza tym trzeba się estradowo ubrać a to są także drogie rzeczy. Trzeba mieć też przeszkolonych trenerów. Druga rzecz – ubolewam nad tym, że kiedy nasza młodzież kończy edukację w szkole, to wraca do miejsc zamieszkania w innych regionach i jeśli tańczy dalej (choćby w innym klubie) to pięknie, ale jeśli nie, to czasem żal naszego wkładu pracy. Co prawda nie zmarnuje się, na pewno, bo patrząc ile radości im to sprawia, jak pięknie się poruszają, wiemy, że taniec to jedna z podstawowych form rehabilitacji. Nie mniej wielu już później nie kontynuuje swej pasji.
Czesława Konieczna podkreślała także przyjazne wsparcie, jakie otrzymuje od miasta. Chorzów jest znany z otwartości dla sportowców a niepełnosprawnych sportowców – szczególnie. Zawsze na imprezach można się spodziewać obecności przedstawicieli władz miasta, prezydent często obejmuje patronat. Turnieje i zawody niepełnosprawnych są finansowane z różnych źródeł, jednak wiele imprez nie odbyłoby się bez wsparcia miasta. Ze swej strony organizatorzy Turnieju Tańca Sportowego czy Mistrzostw Polski w Bowlingu Niewidzących (czyli Klub Karolinka) zawsze Chorzów promują. Dla przyjezdnych sportowców organizują wycieczki w ciekawe miejsca, których w mieście i okolicy przecież nie brakuje. Zdarza się i tak, że zawodnicy nie mają minuty wolnego czasu.
Nasuwa się wniosek, że taka impreza jak Turniej Tańca Śląska Karolinka powinna być dwudniowa, jeden dzień można by przeznaczyć na finały – uważa pani prezes. – Mamy profesjonalnych organizatorów, współpracowników, łącznie z ekipą techniczną, która do dwunastej w nocy potrafiła przygotowywać
wystrój sali na turniej.
W klasie Open Standard-4 tańczyło 10 par, spośród których najwyżej sklasyfikowany został duet Katarzyna i Wieńczysław Leszczyńscy z Tarnowa.
W klasie Open Latin-4 wygrała para z Wrocławia Joanna Strzelec i Mariusz Zacheja (startowało 11 par).
Junior początkujący Kombinacja 5T: Iwona Brociek i Dariusz Gajgał z Wrocławia.
Junior zaawansowany Standard-4: exequo pary z Wrocławia Monika Ciba/Damian Penkala i Anita Karkoszka/Łukasz Augustyn.
Junior zaawansowany Latin-4: Monika Ciba, Damian Penkala, Wrocław.
Mix Standard-4: Katarzyna i Wieńczysław Leszczyńscy.
Mix Latin-4: Joanna Strzelec i Mariusz Zacheja, Wrocław.
Passo doble: Krystyna Szubertowska i Adam Baranowski z Warszawy.
Senior początkujący Kombinacja 5T: Anna Romanowska i Tadeusz Sypień, Wrocław.
Senior zaawansowany Standard-4: Anna Baranowska i Sławomir Jeżowski, Warszawa.
Senior zaawansowany Latin-4: Janina i Marian Rosiek, Wrocław.
Slowfox: Katarzyna i Wieńczysław Leszczyńscy, Tarnów.
Katarzyna Balant (Sprint Wrocław)
– Z tym partnerem tańczę bardzo krótko, dopiero od września, to nasz pierwszy turniej razem. Trzy lata temu w Chorzowie z poprzednim partnerem zajęliśmy 3 miejsce w latino, potem miałam dwa lata przerwy, więc praktycznie zaczynam od nowa. Moja wada wzroku jest genetyczna, polega na tym, że nie widzę o zmroku, mam zawężone pole widzenia, widzę tylko centralnie.
Andrzej Marciniak (Sprint Wrocław)
– Pracuję w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym we Wrocławiu, prowadzę też Wrocławskie Towarzystwo Przyjaciół Dzieci Niewidomych, dla przyjemności po pracy tańczę. Mam uszkodzone centralne pole widzenia, kiedy patrzę teraz
bezpośrednio na pana, to nie widzę. Jak patrzę bokiem, to widzę, muszę ćwiczyć chodzenie po ulicy aby na kogoś nie wpaść, bo nagle mogą przede mną wyrosnąć czyjeś buty albo głowa.
Małgorzata Rozlachowska, Artur Misiorowski (Chorzów)
– Jesteśmy z Kędzierzyna Koźla, tańczymy ze sobą dwa lata w Klubie Karolinka. Wcześniej mieliśmy sukcesy, teraz jest trudniej, trzeba coraz więcej pracować, aby odnieść sukces. Pracuję jako masażystka na fizykoterapii, partner pracuje w zachodniej firmie okrętowej. Mam pierwszą grupę inwalidzką, bardzo mało widzę, Artur jest sprawny. Taniec to dla niewidzącego bardzo duże wyzwanie. To dziedzina sportu, w której wzrok jest bardzo ważny. Trenerowi trudno jest przekazać charakter tańca, każdy jest przecież inny. To, co widzącemu można pokazać, mnie trzeba opowiedzieć. Poza tym trzeba nie bać się przestrzeni, zaufać partnerowi. Nie mogę liczyć na to, że sama ten parkiet ogarnę, muszę wierzyć, że partner potrafi to zrobić. To nie jest prosta sprawa ale da się zrobić.
Marek Ciszak