
Już na początku leczenia choroby onkologicznej, która również znacząco wpływa na sferę intymności w związku, potrzebna jest otwarta rozmowa na temat tej sfery życia i wsparcie. Bliskość, dbanie o sferę intymności staje się najlepszą receptą w procesie leczenia, jednak konieczna jest także większa świadomość wśród personelu medycznego i chęć przełamywania tabu, oraz lepszy dostęp do specjalistów.
Zaburzenia seksualne są częste u pacjentów z chorobami onkologicznymi. Nie powinni oni jednak rezygnować z intymności. Ta sfera związku może się okazać bardzo pomocna podczas procesu leczenia i rekonwalescencji.
– Jesteśmy seksualni od urodzenia do późnej starości, ale mamy różne etapy, na których bardziej lub mniej cenimy ten aspekt życia. Zupełnie czymś innym jest to, kiedy zachorujemy i choroba stanowi jakąś przeszkodę, żeby realizować tę potrzebę swojego życia. Stąd tak dużo dzisiaj na świecie mówi się o onkoseksuologii, o tym, że człowiek bez względu na to, czy jest zdrowy, czy chory, ma prawo do realizowania swoich potrzeb, w tym również seksualnych. Ma prawo o tym rozmawiać z lekarzem, ma prawo dostać pomoc, na przykład lekarską, jeśli chodzi o specjalistów związanych z seksuologią. Powinien również móc o tym rozmawiać z psychoseksuologami czy z terapeutami par – mówi dr n. med. Mariola Kosowicz, psychoterapeutka i psychoonkolożka, kierowniczka Poradni Zdrowia Psychicznego w Narodowym Instytucie Onkologii – Państwowym Instytucie Badawczym w Warszawie.
Onkoseksuologia jako istotny wątek zaczęła się pojawiać w rozmowie o pacjentach z nowotworami w latach 80. ubiegłego wieku. – Dzisiaj są takie standardy, że już przy pierwszym spotkaniu z pacjentem, kiedy się rozmawia na tematy jego zaangażowania w proces leczenia, mówi się też o jakości życia i tym, w jaki sposób pacjent może angażować się w ten proces. Mówi się o jedzeniu, o tym, żeby pacjent się ruszał, wyszedł na spacer, żeby miał relacje społeczne, ale również mówi się o tym, żeby nie rezygnował z bliskości, z intymności, ze swojej seksualności na tyle, na ile to jest możliwe. Niektórym osobom to pasuje, że tak jest, niektóre są zaskoczone, a niektóre wręcz mówią, że to dobrze, że ktoś powiedział, bo one nie miałyby odwagi zapytać o ten problem – wskazuje psychoonkolożka.
– To nie może być temat tabu, to jest normalny temat, który może interesować każdego człowieka i może być ważny w jego życiu – dodaje dr M. Kosowicz.
Rozmowa o seksualności pacjentów chorych onkologicznie jest ważna również z uwagi na skalę problemu, jakim są u nich tego typu zaburzenia – zarówno u kobiet, jak i mężczyzn..
– Problemem dla bardzo wielu osób może być zmiana w wyglądzie ciała. To może być amputacja piersi, operacja w obrębie twarzoczaszki, amputacja nogi czy ręki. Ciało się też zmienia pod względem na przykład wagi i postrzegania siebie w perspektywie tego, co było wcześniej – zauważa ekspertka, dodając, że osoby, które wracają do bliskości intymnej, seksualnej, lepiej przechodzą przez proces leczenia. Bardzo często już sam dotyk, przytulenie czy pocałunek wpływają pozytywnie na cały proces leczenia.
– Człowiek dalej czuje się kochany, potrzebny i atrakcyjny. To nie jest tak, że ktoś, kto ma aktywność seksualną, będzie szybciej zdrowiał niż ktoś inny, ale on bardziej dba o swoją jakość życia, o jakość relacji. Jestem terapeutką par i trafiają do mnie takie pary. Rozmawiamy o tym, że ich bliskość nie działa dzisiaj, ponieważ ona nie działała już dużo wcześniej przed chorobą i żeby mogła wrócić, to my mamy trochę do przepracowania. Jak odzyskują tę bliskość ze sobą, zaczynają to budować, to mówią, że lepiej się czują w całym procesie leczenia – wyjaśnia psychoonkolożka.
Niestety potrzeby związane z seksualnością w chorobie onkologicznej nadal jednak nie są w pełni zabezpieczone.
– To, co moglibyśmy jeszcze zrobić dla naszych pacjentów, to częściej o tym rozmawiać, czyli żeby większa część lekarzy i pielęgniarek mówiła, że to jest ważny temat, żebyśmy mogli dać takiej osobie poradnik, który ona może sobie przeczytać. Potrzebny jest w szpitalach dostęp do seksuologa, żeby pacjentka czy pacjent rozumieli, zanim zacznie się proces leczenia, że to wszystko, co się ewentualnie wydarzy, nie skazuje jej na to, że ma zostać w domu i z nikim o tym nie rozmawiać. Że my jesteśmy jako system otwarci i mamy różne ścieżki, z których ten człowiek może skorzystać. Możliwość skorzystania z pomocy oddaje człowiekowi poczucie sprawczości, pokazujemy, że jest w stanie dokonać jakiegoś wyboru. Czy dokona? Nie wiem, ale dobrze, gdyby miał wybór – podkreśla doktor Mariola Kosowicz.
Pomoc psychologiczna dla pacjentów onkologicznych i ich rodzin jest dostępna bezpłatnie w placówkach mających kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, również w większości szpitali onkologicznych w ramach kompleksowej opieki.
Info: Newseria, oprac. IKa, fot. freepik.com
Data publikacji: 02.09.2025 r.
