Na trudnej sytuacji pacjentów najbardziej zarabiają szarlatani
- 12.09.2025

Niekonwencjonalna medycyna czy tzw. alternatywne metody leczenia to znany od wielu już lat sposób na zarabianie dużych pieniędzy przez nieuczciwe firmy i ludzi, którzy czerpią korzyści, wykorzystując trudną sytuację osób z ciężkimi chorobami. Niestety w ostatnich latach można zaobserwować wzrost zainteresowania niekonwencjonalnymi metodami leczenia niezgodnymi z aktualną wiedzą medyczną. Pseudomedycy proponują niesprawdzone terapie, czerpiąc z tego duże zyski, narażając pacjentów na pogorszenie stanu zdrowia, a nawet śmierć. Trwają prace nad narzędziami do skutecznej walki z nimi. Ma powstać ustawa, która ma wprowadzić mechanizmy pozwalające na skuteczniejszą walkę z pseudomedycyną.
– Spotykam się z wieloma problemami pacjentów onkologicznych, którzy w pewnym etapie walki z rakiem zawierzają szarlatanom medycznym – nie waham się przed użyciem tak zdefiniowanego określenia. To są zwykli naciągacze, ludzie bez wykształcenia, bez żadnej praktyki pielęgniarskiej czy nawet praktyki salowej w szpitalu. Nie mają zielonego pojęcia o sprawach, w których się wypowiadają. Zawierzając im, pacjenci nie dość, że przerywają leczenie onkologiczne, to zaczynają stosować środki, które są nie do końca zdefiniowane. Oczywiście potem wracają do klinik zrozpaczeni, ale czas, który stracili, jest nie do odrobienia – mówi dr n. farm. Leszek Borkowski, farmakolog kliniczny ze Szpitala Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Wołominie. – Do mojej fundacji przychodzą zrozpaczeni ludzie, którzy mają liczne odległe przerzuty nowotworowe i mówią: teraz widzę, że to, co robiłem przez rok, nie dało efektu, a mało tego, mój stan się pogorszył.
Wśród stosowanych przez pacjentów niekonwencjonalnych metod były m.in. leki ziołowe, siemię lniane, pestki moreli, dożylny wlew witaminy C, megadawki witamin, woda święcona. Większość pacjentów nie odmówiła leczenia konwencjonalnego, a terapię niekonwencjonalną traktowała jako uzupełnienie, ale tylko nieliczni poinformowali o tym lekarza prowadzącego. Niestety dość spora grupa zrezygnowała ze standardowych procedur – wskazano w sprawozdaniu z badań ankietowych przeprowadzonych przez Dolnośląskie Centrum Onkologii w latach 2017–2019 na grupie 355 osób z nowotworem złośliwym.
– Szarlatani prowadzą bardzo przemyślaną praktykę marketingu swoich nielegalnych czynności w mediach. Przekaz jest niezwykle chwytliwy i ludzie, którzy są zrozpaczeni, nieprzygotowani do właściwego odbioru fałszywych treści, kupują je.
Z człowiekiem w trudnej sytuacji zdrowotnej jest tak jak w powiedzeniu „tonący brzytwy się chwyta”. Skoro nie ma szybkiego lub akceptowalnego przez pacjenta postępu w leczeniu, to zaczyna się on rozglądać za innymi technikami pseudoterapeutycznymi, nie zdając sobie sprawy z tego, że podpisuje na siebie wyrok. Czasami ten wyrok jest tragiczny – zauważa dr n. farm. Leszek Borkowski.
„Lex Szarlatan” jako antidotum? Na razie więcej wątpliwości…
Rozwiązaniem problemu stosowania praktyk pseudomedycznych ma być nowelizacja ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta oraz ustawy o systemie powiadamiania ratunkowego, tak zwana Lex Szarlatan.
Ten projekt opublikowano w czerwcu br. na stronie Rządowego Centrum Legislacji. I od razu wywołał olbrzymie kontrowersje, mimo że stanowi jedną z najbardziej ambitnych prób uporządkowania rynku usług zdrowotnych i okołozdrowotnych w Polsce – w tym także tych, które dotąd funkcjonowały w tzw. „szarej strefie”.
Lex Szarlatan to projekt nowelizacji, który może zrewolucjonizować rynek usług zdrowotnych, suplementów i pseudoterapii. Nowe przepisy mają objąć również działalność pseudoekspertów, terapeutów nieposiadających kwalifikacji medycznych, a także firm i influencerów zarabiających na sprzedaży „cudownych terapii” lub „bioenergii”. Kontrowersje pojawiają się w kontekście granicy między medycyną a rozwojem osobistym, wolności prowadzenia działalności gospodarczej i swobody słowa.
Nowelizacja Ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta ma na celu wzmocnienie ochrony obywateli przed nieuczciwymi praktykami, które mogą prowadzić do pogorszenia ich stanu zdrowia, zaniechania leczenia lub nawet narażenia na śmierć.
Istotnym problem tej nowelizacji jest to, że brakuje w niej wyraźnych granic między tym, co podlega regulacji jako świadczenie zdrowotne, a tym, co jest sferą edukacji, coachingu czy pracy z emocjami.
W obecnym stanie prawnym osoba bez kwalifikacji medycznych może legalnie oferować np. masaże energetyczne, diagnostykę biorezonansową, czy tzw. terapie duszy – pod warunkiem, że nie przedstawia się jako lekarz. Nowelizacja wprowadza m.in. rozszerzoną definicję świadczenia zdrowotnego, która będzie obejmować również działania wywierające wpływ na zdrowie psychiczne i każda osoba świadcząca usługi z pogranicza zdrowia będzie musiała wprost poinformować klienta, że nie jest przedstawicielem zawodu medycznego.
Za wprowadzanie w błąd lub stosowanie praktyk zagrażających zdrowiu pacjenta należy liczyć się z sankcjami finansowymi, w tym karami pieniężnymi do 2 mln zł.
W Lex Szarlatan chodzi o ochronę pacjentów przed oszustwami, dezinformacją i realnym zagrożeniem dla zdrowia jednak już sama forma legislacyjna projektu budzi poważne zastrzeżenia konstytucyjne. Przede wszystkim nie została jasno określona definicja świadczenia zdrowotnego, co może prowadzić do zupełnej uznaniowości w interpretacji przepisów i arbitralnego decydowania, kto podlega pod nowe regulacje.
W projekcie nowelizacji nowe uprawnienia uzyska Rzecznik Praw Pacjenta, który będzie miał kompetencje zbliżone do Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), w tym możliwość wydawania decyzji administracyjnych, nakładania kar i żądania usuwania treści z sieci. Te uprawnienia mogą być jednak niekonstytucyjne – wymagają doprecyzowania i szerszej konsultacji…
Projekt przewiduje również natychmiastową wykonalność decyzji Rzecznika Praw Pacjenta, co w praktyce także może naruszać konstytucyjne prawo do sądu i obrony.
Brak jednoznacznych definicji może być wykorzystywany jako narzędzie do eliminowania z rynku konkurencji lub działalności trudnej do sklasyfikowania. Wprowadzenie nieprecyzyjnych regulacji może również doprowadzić do masowego wycofania usług z rynku, ale także zmniejszyć konkurencyjność polskich firm wobec zagranicznych marek.
Realizacja Lex Szarlatan musi opierać się na jasnych kryteriach, przewidywalnych przepisach i równowadze między interesem publicznym a wolnością gospodarczą.
Info: Newseria, oprac. Iwona Kucharska
Data publikacji: 12.09.2025 r.
