Na uldze na składkę zdrowotną zyskają tylko przedsiębiorcy, co pogłębi nierówności społeczne
- 26.03.2024
Eksperci portalu Prawo.pl są przekonani, iż rząd, przyznając przedsiębiorcom ulgę na składkę zdrowotną i opierając finansowanie publicznej służby zdrowia na pracownikach najemnych, rażąco narusza solidarność społeczną. Według nich może to pogłębić komercjalizację leczenia, a system opieki zdrowotnej może stać się jeszcze mniej wydolny.
Jak wskazuje Prawo.pl, z założeń reformy finansowania publicznej służby zdrowia, przedstawionej przez ministra finansów Andrzeja Domańskiego oraz ministry zdrowia Izabeli Leszczyny, wynika, że obejmie ona przedsiębiorców, w tym prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, a ominie pracowników.
Serwis przypomina, że przedsiębiorcy mają opłacać składkę naliczaną od 75 proc. wysokości płacy minimalnej. Zatrudnieni na podstawie umowy o pracę płaciliby składkę tak jak obecnie, czyli w wysokości 9 proc. od dochodu (wynagrodzenie pomniejszone o składki społeczne). Na zmianach skorzystają finansowo przedsiębiorcy.
„Naruszona zostanie solidarność społeczna” – zauważa, cytowana przez Prawo.pl, dr Maria Libura, ekspertka Polskiej Sieci Ekonomii i Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Dodaje, że byłoby zupełnie inaczej, gdyby rząd przedstawił propozycję całkowitej zmiany finansowania systemu ochrony zdrowia, czyli np. przejścia na system budżetowy i zmianę systemu podatkowego.
Jak podaje Prawol.pl, składka na ubezpieczenie zdrowotne nie jest odkładana na indywidualne konto. To całkiem odmienny mechanizm niż np. składka emerytalna. Jest to ubezpieczenie od ryzyka, które jest solidarne.
„Właśnie po to, by zapewnić dostępność takiego leczenia wszystkim potrzebującym, powstały powszechne systemy zdrowotne, które działają na zasadzie solidarnej. Dokładamy się natomiast do leczenia tych, którzy mają pecha: rzadką chorobę genetyczną, nowotwór, który wymaga nowoczesnej immunoterapii, uraz, który wymaga skomplikowanej operacji neurochirurgicznej” – wyjaśnia dr Libura.
Koszty reformy naliczania składki zdrowotnej szacowane są na 4-5 mld zł. O tyle mniej pieniędzy wpłynie więc na finansowanie ochrony zdrowia. Z wypowiedzi min. Leszczyny wynika, że różnicę, wynikającą z niższych wpływów ze składki na ochronę zdrowia, miałby pokryć budżet państwa.
„Oznacza to, że podatki należy ponieść gdzie indziej lub państwo powinno się zadłużyć. Alternatywą będzie jeszcze większe niedofinansowanie systemu. To sprzężenie zwrotne.
Niedofinansowany system publiczny będzie oznaczał ucieczkę do systemu prywatnego. System prywatny oczywiście będzie działał na korzyść tych, których na jego opłacanie stać. Pogłębi to natomiast nierówności społeczne i osłabi szanse awansu społecznego” – wyjaśnia dr Michał Zabdyr-Jamróz z Polskiej Sieci Ekonomii, cytowany przez Prawo.pl.
Polska wydaje mało na ochronę zdrowia w odniesieniu do PKB. Realnie może to być ok. 5 proc. – czytamy na łamach Prawo.pl. Tymczasem nakłady są liczone nie w odniesieniu do bieżącego budżetu, ale budżetu sprzed dwóch lat, co powoduje, że nakłady te są jeszcze niższe, niż wynikałoby to z oficjalnego wskaźnika (w 2024 r. powinno to być 6,2 proc. PKB z 2022 r.).
PAP MediaRoom, fot. freepik.com
Data publikacji: 26.03.2024 r.