Otyłość to choroba i przyczyna niepełnosprawności

Prof. dr hab. Irena Ponikowska

Z prof. dr. hab. n. med Ireną Ponikowską, specjalistką w dziedzinie balneologii i medycyny fizykalnej oraz diabetologii i chorób wewnętrznych rozmawia dr Halina Guzowska.

– Z przedstawionych przez NFZ prognoz wynika, że w 2035 roku ponad 35 proc. dorosłych mężczyzn i ponad 25 proc. dorosłych kobiet będzie chorych na otyłość. Już dziś ponad 57 proc. Polaków ma nadwagę lub otyłość. Specjaliści mówią wręcz już o epidemii w kraju a pandemii otyłości na świecie. Kiedy nadwaga przechodzi w otyłość? Czy jest jakiś moment krytyczny, który łatwo przegapić?
– Zacznę od tego, że otyłość jest chorobą, którą leczy się bardzo trudno. Rozwój otyłości przebiega w różny sposób, u części osób choroba postępuje stopniowo aż do osiągnięcia otyłości dużego stopnia nazywanej ogromną. Jest to jednak niewielki procent pacjentów – zwykle dzieje się tak u 6-10 proc. z nich. Otyłość też dość często rozwija się od dzieciństwa. Wykazano, że tylko 10 proc. dzieci otyłych w wieku dojrzałym nie ma otyłości. Aż 90 proc. pacjentów, którzy byli otyli jako dzieci, będą nimi również jako osoby dorosłe. Otyłość może się również rozwijać się skokowo. Najczęstsze czynniki sprzyjające jej powstawaniu to np. u kobiet okres po ciąży i menopauzy, ale również zażywanie niektórych leków. Zagrożeniem są tutaj zwłaszcza leki sterydowe i przeciwdepresyjne. Częstą przyczyną jest też długotrwałe unieruchomienie. Podsumowując, kształtowanie się i rozwój otyłości jest bardzo różnorodne, tak jak bardzo różne są jej przyczyny.

– Czyli wbrew powszechnie panującej opinii brak umiaru w liczeniu kalorii nie jest główną przyczyną otyłości?
– Przyczyn jest bardzo wiele a samo nadmierne spożywanie posiłków, którym zawsze obarczamy pacjenta, to jest objaw chorobowy. To nie jest jego wina – on jest chory i ma taki objaw a więc trzeba traktować to jako chorobę, która ma swoje przyczyny, mniej lub bardziej poznane. Oprócz już wymienionych należy też do nich m.in. obciążenie genetyczne, zwykle dotyczy ono 30 do 40 proc. pacjentów. Są to też sytuacje krytyczne w życiu człowieka, dotyczy to – jak już wspomniałam – przede wszystkim kobiet: okres po ciąży, a także brak ruchu. Obecnie wiemy też, że stres który przecież jest wszechobecny, ma istotne działanie sprzyjające otyłości poprzez zmiany hormonalne, przede wszystkim zwiększone wydzielanie sterydów. Do czynników ryzyka powstawania otyłości należą również zaburzenia snu – odbywa się to również na drodze wydzielania hormonów sprzyjających otyłości. Są to wreszcie niektóre choroby endokrynologiczne przebiegające z otyłością, np. niedoczynność tarczycy czy choroba Cushinga i wiele innych zespołów endokrynologicznych oraz zaburzeń psychicznych.

– A jakie są jej konsekwencje? I czy pacjenci zdają sobie z nich sprawę? Zwykle osoby chorujące na otyłość wymieniają cukrzycę, nadciśnienie tętnicze, znacznie rzadziej już choćby zwyrodnienie stawów.
– Tak, a tymczasem konsekwencje otyłości są ogromne. Mówi się że z powodu otyłości powstaje koło 120 chorób, ale najczęściej spotykamy cukrzycę typu 2, nadciśnienie tętnicze nowotwory, choroby sercowo-naczyniowe, udary mózgu, miażdżycę czy też przeciążenia stawowe, które doprowadzają do obniżenia sprawności fizycznej. Niestety, pacjenci w ogóle nie zdają sobie z tego sprawy. Doświadczam tego właśnie na co dzień: kiedy badam pacjenta i pytam jakie choroby u niego występują, to wymienia nadciśnienie i cukrzycę, stan po udarze, ale jeszcze nikt nigdy nie powiedział mi, że ma otyłość. A przecież to otyłość jest w 90 proc. przyczyną tych wymienionych przez pacjenta chorób. Lekarze również niechętnie zajmują się problemem otyłości. Lekarz rodzinny mówi wprawdzie, że należy schudnąć, choć to pacjenci na ogół sami wiedzą. Tymczasem im trzeba pokazać jak to mają zrobić, czyli przede wszystkim włączyć się aktywnie do leczenia. To jest ogromnie ważne co teraz powiem: otyłość jest chorobą, którą trzeba leczyć, tak jak każdą inną chorobę przewlekłą. Musi to zrobić lekarz, który zastosuje odpowiednie metody zgodnie z najnowszą wiedzą medyczną.

– Żaden z 12 kodów stosowanych w orzeczeniach o niepełnosprawności nie odnosi się bezpośrednio do otyłości. Choć jest chorobą przewlekłą, to naszym kraju nie jest formalnie uznawana za przyczynę niepełnosprawności. Pacjenci z tą chorobą, jeśli występują o orzeczenie o niepełnosprawności czy rentę, kwalifikowani są według innych chorób będących jej konsekwencją. Tymczasem Trybunał Sprawiedliwości UE w jednym z wyroków uznał, że otyłość, która ogranicza udział w życiu zawodowym może być uznana za niepełnosprawność. Czy zdaniem Pani profesor należałoby wprowadzić zmiany w tym zakresie w systemie orzekania o niepełnosprawności?
– Uważam że to co Pani powiedziała jest bardzo istotne i rzeczywiście powinno to być wprowadzone do orzecznictwa. Sama mam takich pacjentów – nawet niedawno stosunkowo młodego człowieka z otyłością ogromną i niepełnosprawnością, pobierającego rentę. Ten pacjent oczywiście miał orzeczenie, ale ono nie dotyczyło otyłości, tylko innych chorób, na które cierpiał. Ważył ponad 250 kilogramów i wymagał stałej opieki drugiej osoby. Uważam, że takie osoby powinny być prawidłowo orzekane zgodnie z ich stanem faktycznym. Jeżeli dzięki leczeniu osiągną odpowiednią redukcję masy ciała oraz znacznie większą sprawność fizyczną i psychiczną, powinni wrócić do pracy. Takie przypadki też miałam – kiedy pacjentów już wyleczyłam z otyłości, chętnie wracali do pracy, bo czuli się zdrowsi.

– O ile z nadwagą dość łatwo jest walczyć choćby dzięki aktywności fizycznej, która daje dobre rezultaty, o tyle z otyłością jest już trudniej. Szczególnie jeśli dotyczy osoby od dawna otyłej z niesprawnością, będącą jej konsekwencją. Co zalecałaby Pani takim pacjentom?
– Może zacznę od tego że otyłość jest w różny sposób kwalifikowana. Jednym z takich powszechnie stosowanych kryteriów jest wskaźnik BMI, który określa stopień otyłości. Ten wskaźnik wynoszący od 25 do 30 oznacza nadwagę, 31-35 pierwszy stopień, 36 do 40 drugi i powyżej 40 trzeci, największy, czyli wspomnianą już otyłość ogromną. Najtrudniej leczy się oczywiście otyłość drugiego i trzeciego stopnia, bo tacy pacjenci mają zwykle już bardzo zaawansowane choroby dodatkowe. Nadwaga i otyłość pierwszego stopnia wymaga zwykle pozbycia się kilku kilogramów, by osiągnąć mniej więcej optymalną masę ciała dla danego pacjenta. Otyłość drugiego i trzeciego stopnia wymaga zupełnie innego podejścia– musi to być leczenie długofalowe, które w końcowym etapie całego programu leczniczego pozwoli pacjentowi osiągnąć masę ciała zbliżoną do normy. W przypadku osób z dużą otyłością najważniejsze jest dobranie takiego postępowania, by mogły one przez dłuższy czas, nieraz nawet do końca życia, stosować się do tych zaleceń. Będą to np. restrykcje dietetyczne. Pamiętajmy jednak, że pacjent nigdy nie będzie w stanie stosować przez cały rok diety 1000 kalorii, która nie jest w pełni zbilansowana. Dlatego zalecamy raczej 1200-1400 kalorii. Drugim takim elementem jest aktywność fizyczna. Powiązanie leczenia dietetycznego z ćwiczeniami różnego typu jest konieczne ponieważ chodzi nam o utrzymanie masy mięśniowej, która ma ogromny wpływ na cały proces energetyczny w naszym organizmie w tym na podstawową przemianę energii. Co więcej, masa mięśniowa odgrywa ważną rolę w funkcjonowaniu różnych narządów naszego organizmu poprzez wydzielanie miokin, Stosowanie samej diety jest postępowaniem niewłaściwym. Kolejnym elementem programu leczenia jest psychoterapia, obecnie uważa się że jest to najważniejszy element programu leczenia otyłości. Ważne jest aby pacjent był zmotywowany, świadomy i odpowiednio przygotowany żeby mógł długofalowo prowadzić leczenie oczywiście pod kontrolą specjalistów. Oczywiste jest, ze wcześniej powinien on być zdiagnozowany, nie tylko pod kątem przyczyny otyłości, ale i stylu życia, mieć ustalony program leczenia i pozostawać pod kontrolą aż do uzyskania optymalnej dla niego masy ciała.

– A leczenie chirurgiczne otyłości trzeciego stopnia?
– Po pierwsze jest to zabieg operacyjny, na który nie zawsze pacjenci się godzą. Po drugie, trzeba pamiętać, że chirurgicznie nie wyleczy się otyłości ponieważ jej przyczyna nadal pozostaje, mimo że zmniejsza się żołądek a tym samym i apetyt. Bywa, że mimo operacji pacjent ponownie przybiera na wadze i dochodzi do efektu jo-jo.
Podsumowując, leczenie otyłości jest trudne i długotrwałe, ale prowadzone zgodnie ze znanymi i sprawdzonymi zasadami przynosi dobre rezultaty. Jestem natomiast przeciwniczką tzw. awaryjnego leczenia ekstremalnymi dietami, bo ono jest na krótką metę i daje często skutki uboczne, które przewyższają korzyści z redukcji masy ciała.

– W jakim stopniu leczenie otyłości może przełożyć się na ograniczenie skutków związanej z nią niesprawności, także tej długotrwałej?
– Opublikowałam kilka prac, w których badałam jakie korzyści lecznicze można uzyskać u pacjentów którzy uzyskali znaczną redukcję masy ciała zbliżoną do normy. Okazało się, że np. chorzy na cukrzycę, którzy przyjmowali leki (nawet insulinę) mogli je odstawić. U znacznej części pacjentów następowała remisja cukrzycy, czyli właściwie prawie wyleczenie. Jeżeli ci pacjenci nie będą przybierali na wadze i ona będzie pozostawała na tym pożądanym poziomie, który uzyskaliśmy, to może być to nawet wyleczenie z cukrzycy, choroby, którą uważa się za nieuleczalną. U 90 proc. pacjentów uzyskaliśmy remisję nadciśnienia tętniczego, poprawiała się ich sprawność fizyczna. U niektórych osób odraczano również zabiegi ortopedyczne, głównie endoprotezoplastykę stawów, ponieważ czuły się znacznie lepiej. Oprócz zmniejszenia niesprawności fizycznej poprawiał się ich stan psychiczny. Bywało ze osoby przebywające na rencie inwalidzkiej wracały do pracy ponieważ czuły się zdrowsze i sprawniejsze.

– Dziękuję za rozmowę.

fot. Halina Guzowska

Data publikacji: 15.09.2025 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również