Owczarek: obecnie świadczenie pielęgnacyjne spycha rodziny w biedę
Obecna wysokość świadczenia dla rodziców, którzy zrezygnowali z pracy, by opiekować się niepełnosprawnym dzieckiem, jest zbyt niska i spycha takie rodziny w biedę - ocenił w rozmowie z PAP analityk z Instytutu Spraw Publicznych Dominik Owczarek.
Z kolei Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha uznał, że decyzja rządu ws. wzrostu wysokości świadczenia pokazuje, że skuteczne są tylko ekstremalne formy protestu.
Podwyższenie świadczeń do 1300 zł netto od 1 stycznia 2016 r. to, zdaniem Owczarka, wszystko, co da się zrobić w sytuacji, gdy priorytetem rządu jest bilansowanie finansów publicznych. -Czy to jest wolno? Tak, to jest za wolno, natomiast na więcej polski rząd nie może sobie pozwolić – ocenił.
Ekspert podkreślił, że świadczenia pielęgnacyjne dla niepełnosprawnych dzieci i ich opiekunów są obecnie w Polsce zbyt niskie. – Podwyżka jest konieczna. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Jest tylko pytanie, o ile należy podwyższyć i w jakim czasie powinno to nastąpić – podkreślił.
Obecnie rodzice dzieci niepełnosprawnych, którzy zrezygnowali z pracy, otrzymują 820 zł netto. To – podkreślił Owczarek – poniżej minimum socjalnego i niewiele powyżej minimum egzystencyjnego. – Jeśli mamy do czynienia z rodzicem samotnie wychowującym niepełnosprawne dziecko, to taka rodzina de facto jest zepchnięta w biedę, żyjąc wyłącznie z takich świadczeń – zaznaczył.
Zdaniem eksperta ISP propozycja podwyższenia świadczenia do poziomu płacy minimalnej byłaby czymś, co zostałoby zaakceptowane jako niezbędne minimum. Według Owczarka właściwym rozwiązaniem byłoby związanie wysokości świadczenia z płacą minimalną, a nie ustalenie konkretnej jego kwoty. Jednak – jak zwrócił uwagę – w poczynaniach obecnego rządu widać „bardzo konsekwentną linię obcinania wydatków publicznych” na szeroko rozumianą politykę społeczną, połączoną ze zwiększaniem wpływów do budżetu państwa przez podatki.
Z kolei Sadowski ocenił, że decyzja rządu to kolejny dowód, że skuteczne są tylko ekstremalne formy protestu. – Utrwala się w Polsce bardzo zła praktyka, że tylko strajkiem, okupacją, głodówką albo innymi ekstremalnymi formami można uzyskać wysłuchanie rządzących, bo w inny sposób nie wykazują jakiegokolwiek zainteresowania sprawami obywateli – powiedział Sadowski.(PAP)
ral/ akw/ itm/ gma/
Data publikacji: 26.03.2014 r.