Partnerstwa lokalne czy scentralizowany system wsparcia?
W Sali Kolumnowej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego 16 czerwca odbyło się dość nietypowe spotkanie - debata oksfordzka, której tezą było: Partnerstwa lokalne są lepsze niż scentralizowany system wsparcia osób z niepełnosprawnością.
Organizatorem wydarzenia był Wydział Europejskiego Funduszu Społecznego Urzędu Marszałkowskiego w ramach projektu „Śląskie sprawniej – wsparcie osób niepełnosprawnych w aktywizacji zawodowej” wdrażanego w partnerstwie z Powiatem Zawierciańskim oraz Gminą Miejską Żory.
Debata oksfordzka
O organizowaniu debat oksfordzkich, zwłaszcza w szkołach, słychać coraz częściej, ale że nie wszyscy znają jej zasady, uczestnicy otrzymali wcześniej stosowne materiały z informacjami.
Debatę organizuje i prowadzi Marszałek, w tym wypadku funkcję tę pełnił Przemysław Major, naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej w Urzędzie Miejskim w Bieruniu. Marszałek nie ma prawa uczestniczyć w dyskusji – jest osobą bezstronną. Wspiera go Sekretarz, który informuje mówców o pozostałym im czasie na wystąpienie oraz prowadzi dokumentację debaty.
Przed debatą jej uczestnicy zajmują określone miejsca: po prawicy Marszałka osoby opowiadające się za tezą (tak zwana strona propozycji), po lewicy – osoby opowiadające się przeciwko tezie (strona opozycji). W pozostałej części sali swoje miejsca zajmuje publiczność. Każdy mówca musi rozpocząć wystąpienie słowami: „Panie Marszałku …”, zwracając się do prowadzącego dyskusję, natomiast zwracając się do siebie uczestnicy debaty muszą używać formy: „Pan, Pani”.
W debacie występuje po czterech mówców po stronie propozycji i opozycji, występują oni na przemian. Ostatni mówcy podsumowują argumenty stron.
Pierwsi mówcy każdej ze stron mają na swoje wystąpienia po 5 minut a kolejni po 4 minuty. Tego czasu trzeba ściśle przestrzegać, bo Marszałek ma prawo przerwać wystąpienie. Zasad, którym muszą się podporządkować uczestnicy jest jeszcze sporo, cała instrukcja ma kilkanaście stron.
Po debacie następuje głosowanie, w którym wszyscy obecni mają prawo opowiedzieć się po wybranej stronie. Ocenie głosujących powinna podlegać nie sama teza, lecz argumenty prezentowane przez strony.
Uczestnicy debaty
W katowickiej debacie po stronie „propozycji” wystąpiły Iwona Płatek – wiceprezes Śląskiego Forum Organizacji Pozarządowych KAFOS, Anna Trepka – dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Katowicach, Edyta Świątczak-Gurzęda pełnomocnik prezydenta Siemianowic Śl. ds. Osób Niepełnosprawnych (w zastępstwie Anny Zasady-Chorab – zastępcy prezydenta miasta) i Agnieszka Kurda – członek Zarządu Stowarzyszenia Wspierania Organizacji Pozarządowych MOST.
Po stronie opozycji usiedli Bożena Borowiec – dyrektor Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Katowicach, Beata Tomanek – publicystka Polskiego Radia Katowice, Anna Wandzel – dyrektor Śląskiego Oddziału PFRON i Marek Plura – poseł do Parlamentu Europejskiego.
Uczestnicy dobrze się przygotowali, mimo że zapewne częściowo występowali również po stronie tezy, z którą się nie do końca zgadzają. To jest zresztą argument dla przeciwników debat oksfordzkich, którzy preferują debaty parlamentarne, gdzie niezbędny jest pewien poziom utożsamiania się ze swoją stroną – jeśli masz przygotować projekt ustawy, z którym nie do końca się zgadzasz, to jak go wybronisz? – pytają. Jednym z największych atutów debaty oksfordzkiej jest to, że łączy ona w sobie elementy merytoryczne z budowaniem umiejętności uczestników z zakresu retoryki, umożliwia pracę zarówno nad formą, jak i nad treścią, co sprawdziło się doskonale w Katowicach.
Tylko lokalnie? Grzech naiwności!
Uczestnicy nie przekraczali czasu, ich wypowiedzi były kulturalne, merytoryczne, nie opiniujące, za jednym wyjątkiem – osoba z propozycji stwierdziła, że urzędnicy nie umieją wykonać prostego telefonu.
Ale obnażała też momentami płytkość naszego myślenia. – Wolę pójść do znajomej pani z małej organizacji, która mnie zna, zajmie się moją sprawą, znajdzie potrzebne mi informacje. – Tylko gdzie je znajdzie? – pada z sali. – Na stronach prowadzonych przez system!
Zwróciła też na to uwagę Beata Tomanek z Polskiego Radia Katowice: nawet Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy nie działałaby tak dobrze, gdyby nie działanie nawet kilku systemów, chociażby mediów publicznych. Student z niepełnosprawnością idzie z ufnością na studia, bo on wie, że jest system i dostanie wsparcie. Podobnie jest z wczesną rewalidacją dzieci niewidomych.
Osoby, które były „za” lokalnymi partnerstwami bardzo mocno podkreślały zaangażowanie osób je tworzących, bliskie relacje w nieformalnych grupach, i lokalnych organizacjach pozarządowych. System i owszem, wspiera, ale bardzo ogólnie, systemowo właśnie, a osoby tworzące i działające w lokalnym środowisku widzą pojedyncze osoby z niepełnosprawnością, ich indywidualne przypadki, a życiorysy poszczególnych osób są przecież różne. I to tam właśnie widać, bo system jest machiną. Jest w nim wielka biurokracja a papier jest nieprzyjazny. W zaprzyjaźnionej, małej lokalnej organizacji od razu ktoś poświęca czas, wykonuje telefon i jest szybkość reakcji, czego nie ma w systemie, gdzie urzędnicy traktują to miejsce TYLKO jako miejsce pracy.
Poseł Marek Plura jako pierwszy z opozycji mówił, że system działa i dobrze, że on jest, on porządkuje, organizuje również partnerstwa lokalne. Przekonanie, że wszystkie potrzeby osób z niepełnosprawnością rozwiązałyby lokalne instytucje byłoby grzechem naiwności.
Niepełnosprawna z opozycji: – Ja też noszę ten grzech naiwności, ale nie do końca, bo jestem beneficjentem systemu. 20-30 lat temu systemu jeszcze nie było, osoby niepełnosprawne siedziały zamknięte w domach. Istniały jedynie spółdzielnie inwalidów. Pieniądze na zatrudnienie osób z niepełnosprawnoscią płyną skąd? Z systemu! Gdybyśmy chcieli liczyć na partnerstwa lokalne, moglibyśmy to planować, ale tylko na rok. Kontrole prawidłowości wydawania pieniędzy – też zapewnia system.
Argumenty obu stron były przekonujące i publiczności trudno było ocenić, która strona ma rację. Kiedy nadszedł czas podsumowań przez ostatnich mówców, strona propozycji stwierdziła, że system jest niezbędny, ale wymaga zmiany. Są potrzebne oddolne inicjatywy lokalne. Natomiast opozycja była zaskoczona, że uczestnicy propozycji nie kwestionowali konieczności istnienia scentralizowanego systemu, przedstawiali tylko niewątpliwe zalety partnerstw lokalnych.
Po ostatnich wypowiedziach – głosowanie, w którym brali udział wszyscy uczestnicy debaty. Wygrała strona, która opowiedziała się za systemem – opozycja, ale tylko jednym głosem!
Marszałek debaty przeprowadził także głosowanie na najlepszego mówcę, najwięcej głosów otrzymała Bożena Borowiec, dyrektor ROPS.
Tekst i fot. Ilona Raczyńska
Data publikacji: 07.07.2015 r.