Iweta Faron
Iweta Faron oraz Piotr Garbowski z przewodnikiem Jakubem Twardowskim awansowali do półfinałów narciarskich biegów sprinterskich podczas Igrzysk Paraolimpijskich w Pekinie. Niestety, nikt nie awansował do finałów. Pozostali zawodnicy i zawodniczki zakończyli swój udział na kwalifikacjach.
Iweta Faron, która poprzedniego dnia w ostatniej chwili zrezygnowała ze startów z powodu złego stanu zdrowia, pozbierała się i wystartowała. Zdołała awansować do półfinału, ale w nim zajęła dopiero piąte miejsce, a w całej konkurencji – dziewiąte.
– Zaskoczyłam sama siebie, że jestem tak silna psychicznie, żeby być w stanie walczyć dzisiaj o najwyższe podium po wczorajszym. Niestety stać mnie było tylko na dziewiąte miejsce. Przegrałam z dziewczynami, z którymi zwykle wygrywałam nawet o pięć minut – mówiła zawiedziona.
Dodała, że teraz koncentruje się na ostatniej konkurencji – piątkowym biatlonowym biegu na 12,5 km. – Kocham biathlon, a on kocha mnie. Chciałabym, żeby to się okazał ten start! Czuję się mocna i mocniejsza z dnia na dzień, ale nie wszystko idzie tak jak chcę. Jeżeli się uda będzie super, jeżeli nie, to wyjadę stąd jeszcze bardziej nieusatysfakcjonowana niż jestem – dodała.
Witold Skupień zapowiadał, że najbardziej nastawiał się na 20 km klasykiem, gdzie zajął 5. miejsce. Uprzedzał, że biegi stylem łyżwowym nie leżą mu w tym sezonie. Jednak 17. miejsce w kwalifikacjach było sporym zaskoczeniem.
– Stając na trasie myślałem, że coś się musiało stać na początku, że on tak biegnie. Nie wiedziałem, czy to upadek czy coś innego. Okazuje się, że albo go tak „powiązało”, że nie był w stanie biec, albo nie wiem… nie umiem tego wytłumaczyć. Nie rozmawiałem jeszcze z zawodnikiem – mówił trener kadry biegowej, Wiesław Cempa.
Jednocześnie przyznał, że zawodnicy jak Skupień, biegający z powodu niepełnosprawności bez kijów, byli tego dnia w sprincie bez szans z zawodnikami dysponującymi choćby jednym kijem. Na mokrej, rozpuszczonej przez słońce trasie przegrywali na podbiegach.
– Właściwie na wszystkich zawodach długodystansowych teraz głównie się pcha kijami, nikt nie biega używając tylko nóg – dodał Cempa.
Jako pierwszy 9 marca wystartował w sprincie na sledżach Krzysztof Plewa, dla którego był to pierwszy występ na igrzyskach w Pekinie. Jeszcze w Polsce miał pozytywny wynik na koronarwirusa i jego przylot opóźnił się o ponad tydzień.
– Cud, że w ogóle tu dotarłem, bo po pozytywnym wyniku wydawało się, że to niemożliwe. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy zaangażowali się w moje dotarcie. Byłbym niepocieszony, bo przepadł mi też wyjazd na igrzyska paraolimpijskie w Tokio. Startuję w handbike’ach, w tej kategorii co Rafał Wilk, ale na czterech zawodników były tylko trzy miejsca i niestety padło na mnie – mówił za metą.
Plewa zajął w kwalifikacjach 23. miejsce i nie wszedł do półfinału. Ale nie był zawiedziony, bo jak stwierdził realistycznie oceniał, że stać go najwyżej na miejsce w okolicach 20.
– Nie zamierzam niczego zwalać na brak aklimatyzacji, późne dotarcie, nieznajomość trasy po jednym treningu, bo czuję się dobrze, a trasa bardzo mi się podobała. Choć jest szybka i niebezpieczna. Po prostu sprint to nie jest mój dystans, ja wolę dłuższe. Potraktowałem dzisiejszy start jako przetarcie – mówił.
Żałował, że przepadł mu bieg na 18 km. Ale w piątek czeka go jeszcze start na 12 km i tam powinno być dużo lepiej. – Już sporo nasłuchałem o tym dziwnym śniegu. Rzeczywiście wczoraj na treningu był zupełnie inny niż dziś rano, kiedy go trochę zmroziło. Ale narty miałem dobrze posmarowane, oby udało się trafić i następnym razem.
Z dobrania smarów zadowoleni byli także Paweł Gil i jego przewodnik Michał Lańda, którzy w sprincie w kategorii osób niedowidzących zajęli 15 miejsce. – Narty dzisiaj świetnie szły, było bardzo szybko na zjazdach. Mogę tylko podziękować Michałowi i Kubie Twardowskiemu, że je tak przygotowali. Szkoda, że tego nie wykorzystałem. Zabrakło mi tylko werwy podczas biegu. Sam nie wiem czemu byłem taki zamulony.
Powinno być o wiele lepiej, bo dystans mi pasuje – przyznał Gil.
– Patrząc technicznie na bieg Pawła z każdym startem jest dużo lepiej. Brakowało mu tylko świeżości. Uważam, że to efekt biegów na wysokości, która „odcina”. Oczywiście mógł wyciągnąć trochę więcej. Dodał że długo próbowali osiągnąć z Twardowskim właściwą formułę smarów. – Metodą prób i błędów nie zliczę ile razy. Szukać trzeba non stop, bo warunki zmieniają się kilka razy dziennie. Myślę, że to dobre smarowanie bardzo pomogło Piotrkowi Garbowskiemu w dostaniu się do półfinału. Sam byłem zawodnikiem i pamiętam, że świadomość, że masz na nogach dobrze posmarowane narty to głowa może skoncentrować się tylko na biegu, bo już nie musi na sprzęcie – tłumaczył Lańda.
Jednej pozycji zabrakło Anecie Górskiej z przewodniczką Catherine Spierenburg, żeby awansować do półfinału. Polki, które startują na igrzyskach w Pekinie dzięki przyznanej w ostatniej chwili „dzikiej karcie” przybiegły na 9. miejscu. Dalej przechodziło pierwszych osiem par. Za metą wykończona Aneta długo leżała na śniegu i nie była w stanie się podnieść.
– Kasia rzuciła na starcie hasło „idziemy w trupa” i poszłam. Może na papierze wynik jest rozczarowujący, ale na igrzyskach są same świetne rywalki, a ja mam świadomość, że przynajmniej dałam z siebie wszystko. Nie było możliwości, żeby wykrzesać więcej – mówiła Górska.
– Nie mogłam wymagać od Anety więcej. Ale byłam pewna, że da z siebie 100 procent, bo w końcu po to tu przyjechałyśmy. Widziałam, że z trudem oddycha. Tak samo jak ja i większość zawodników. Wysokość daje nam w kość. Choć nie ma to przełożenia na wyniki, bo szanse są takie same – dodała Spierenburg.
Nasze zawodniczki o przyznanej im „dzikiej karcie” dowiedziały się na tydzień przed odlotem. Aneta stwierdziła, że cały pobyt na igrzyskach w Pekinie traktuje w związku z tym jak jedną wielką naukę. – Jak wygląda wysiłek na takiej wysokości, jak radzić sobie ze stresem, jak nie zarazić nim przewodniczki, bo później Kasia stresuje się dwa razy bardziej ode mnie. Więc za cztery lata w Cortina d’Ampezzo przynajmniej odejdzie stres debiutantki – mówiła.
Obie chwaliły przygotowanie nart przez Jana Kobrynia. Przed nimi jeszcze start na 10 km stylem dowolnym. – Ciężki i długi dystans, ale nastawiam się pozytywnie. Trzeba będzie odpowiednio rozłożyć siły i na pewno przebiegnę najszybciej jak się da – mówiła Górska.
Niepocieszony po starcie był inny zawodnik z „dziką kartą”, Paweł Nowicki, który wraz z przewodnikiem Janem Kobryniem nie ukończył wyścigu. – Wyłamało mi się wiązanie od narty w trakcie biegu. Nie mam pojęcia, dlaczego? Może już wcześniej było osłabione? Uderzyłem lekko w znacznik zasłaniający trasę, ale to raczej nie była przyczyna wyłamania. Najprawdopodobniej zwykły pech – mówił Nowicki.
Jego pech polegał też na tym, że akurat przy trasie nie stał żaden trener z zapasową nartą, którą mógłby pożyczyć, żeby Polacy mogli dokończyć bieg. Trenerzy wszystkich ekip stoją rozstawieni wzdłuż trasy i zdarza się że wspomagają zapasową nartą czy kijkiem nawet nie swojego zawodnika. Niestety Nowicki z Kobryniem musieli zejść z trasy.
– Nigdy wcześniej nic takiego mi się nie zdarzyło, szkoda że musiało akurat na igrzyskach. Jeszcze na moim koronnym dystansie, w sprincie. W Pekinie został mi jeszcze start na 12,5 km stylem dowolnym, ale zdecydowanie lepiej się czuję w sprintach – mówił zawiedziony.
Na 13., niezwykle pechowym miejscu, zakończyła kwalifikacje w kategorii dla osób startujących na siedząco Monika Kukla. Do fazy pucharowej awansowało 12. zawodniczek – Polkę od awansu dzieliło zaledwie 1.5 sekundy.
Zmagania paraolimpijczyków można oglądać na antenach sportowych Telewizji Polsat, która jest oficjalnym nadawcą Igrzysk Paraolimpijskich.
XIII Zimowe Igrzyska Paraolimpijskie Pekin 2022 odbywają się między 4. a 13. marca. Wyjazd polskiej reprezentacji na igrzyska jest współfinansowany ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki. Patronami medialnymi Polskiej Reprezentacji Paraolimpijskiej są TVP Sport i Polskie Radio. Zapraszamy również do śledzenia profilu Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego na Facebooku, Twitterze, Instagramie oraz LinkedIn.
Paulina Malinowska-Kowalczyk, Michał Pol, Zhagjiakou, fot. Bartłomiej Zborowski / PKPar
Data publikacji: 10.03.2022 r.