Troszczymy się o naszych lokatorów

Troszczymy się o naszych lokatorów

Katowicka Spółdzielnia Mieszkaniowa jest największą tego typu spółdzielnią w województwie śląskim, a także jedną z największych w kraju. Funkcjonuje od 1957 roku zaspokajając potrzeby mieszkaniowe wielotysięcznej rzeszy mieszkańców Katowic. Według dostępnych informacji w zasobach KSM zamieszkuje ponad 35 tys. osób, zrzeszając 16 tys. członków.

Spółdzielnia zarządza stanem mieszkaniowym, którego łączna powierzchnia przekracza milion metrów, w jego skład wchodzi ponad 19 tysięcy mieszkań, 26 pawilonów handlowo-administracyjnych i blisko 1700 garaży, zaś obszar terytorialny tych zasobów przekracza 100 hektarów. Stanowią je 346 budynki wielorodzinne zgrupowane w 17. osiedlach mieszkaniowych usytuowane na terenie różnych dzielnic Katowic – poczynając od Śródmieścia, Koszutki i Józefowca aż po Giszowiec i Murcki. Wiele z osiedli spółdzielczych tak mocno wrosło w pejzaż Katowic, iż mieszkańcy niemal nie wyobrażają sobie bez nich miasta. Osiągnięcia katowickiej  spółdzielni dokumentują liczne nagrody i wyróżnienia w konkursach i rankingach zarówno o zasięgu regionalnym jak i ogólnopolskim.

– Troszczymy się o naszych starszych czy niepełnosprawnych lokatorów i staramy się ułatwiać im życie – zapewniła „NS” prezes zarządu Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, Krystyna Piasecka.

Osoby starsze czy niepełnosprawne także pragną być aktywne, a więc należy pomyśleć o działalności kulturalnej dla nich. KSM prowadzi  kluby osiedlowe, które mają dla nich odpowiednią ofertę. W odróżnieniu od deweloperów i innych właścicieli zasobów mieszkaniowych spółdzielnia stara się także integrować mieszkańców, stworzyć wspólnotę odpowiedzialną za miejsce, w którym mieszkają. Dlatego osiedla to takie „małe ojczyzny”, gdzie ludzie się znają i wspólnie stanowią o tym, co się wokół nich dzieje, na co są przeznaczane pieniądze wpłacane do spółdzielni.

Powołana prawie 20 lat temu fundacja Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej pomaga członkom w zaspakajaniu różnych potrzeb są wśród nich i ubodzy, i niepełnosprawni mieszkańcy KSM. Współpracuje również z różnymi stowarzyszeniami, fundacjami (np. Mocni Razem, Związek Emerytów i Rencistów) i innym organizacjami służy im też pomocą poprzez użyczenie lokali. KSM jest także organizatorem znaczącej, dorocznej imprezy integracyjnej p.n. Piknik dla Niepełnosprawnych, która odbywa się w różnych miejscach regionu śląskiego.

Niestety w początkach działalności spółdzielni problemy osób z niepełnosprawnością traktowano – w całym budownictwie krajowym – jako marginalne. Ważniejsze były osoby czynne zawodowo, sprawne. Także w większości rodzin traktowano je jako fakt wstydliwy, ukrywano je w domu, rzadko wyprowadzano na zewnątrz. Kiedyś były po prostu inne standardy. W latach 60. i 70. wdrażano szereg wniosków racjonalizatorskich opracowanych pod kątem oszczędności. Dlatego na przykład w budynkach 11-kondygnacyjnych winda dojeżdżała do 10. piętra, a na ostatnie należało wejść schodami. Często także nie myślano o tym, a obecnie nie ma ,możliwości zlikwidowania schodów prowadzących do samego budynku i zastąpienia ich wejściami przyjaznymi dla osób z niepełnosprawnością. A z drugiej strony wybudowanie platform, czy innych systemów transportu dla osób na wózkach, jest kosztowne i wiąże się z koniecznością utrzymania ich przez mieszkańców budynku. Problemem są także często zbyt wąskie drzwi, czy korytarze, za wąskie szyby dźwigowe, co nie pozwala na poszerzenie wjazdu do wind.

 – Humanizowanie naszego życia zaczęło się gdzieś około końca lat 90. Zaczęto patrzeć  inaczej na potrzeby dzieci i ludzi starszych oraz niepełnosprawnych  – stwierdził z-ca prezesa zarządu Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, Zbigniew Olejniczak. – Spółdzielnie mieszkaniowe zaczęły dostrzegać ten problem kiedy mieszkańcy zaczęli się starzeć. Pojawiły się inne potrzeby – nie tylko był niezbędny sam dach nad głową, ale także, ze względu na utratę sprawności fizycznej, konieczność udzielenia pomocy w wyjściu na zewnątrz, np. w postaci zbudowania podjazdów dla wózków, itp..

Szczegółowe przepisy regulujące dostosowanie budynków do potrzeb osób z niepełnosprawnością zostały określone dokładnie w Rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z 12 kwietnia 2002 r. Przed tym okresem powstały 324 budynki mieszkalne wielorodzinne, posiadające łącznie 831 klatek schodowych. Tylko 22 zaprojektowano i wybudowano w oparciu o znowelizowane w 1994 roku prawo budowlane.

Obecnie trudno jest wyburzyć istniejące budynki i wybudować, nowe, lepsze. Jednak tam gdzie jest to możliwe, staramy się przystosować budynki do nowych potrzeb starzejącego się społeczeństwa i ludzi niepełnosprawnych. Jeżeli nie ma przeszkód prawnych czy technicznych, staramy się ułatwić życie ludziom o specjalnych potrzebach. Teraz budynki spółdzielcze są wznoszone zgodnie z  obowiązującym aktualnie prawem budowlanym. Są już wyposażane według nowych standardów. Schody, podjazdy, platformy, dźwigi – wszystko jest już zupełnie inne – mówi Zbigniew Olejniczak. – Te wszystkie przedsięwzięcia podrażają koszty budownictwa, podrażają koszty remontów, ale wiadomo, że są niezbędne. Niestety spółdzielnia nie ma dostępu do innych środków niż te, które sama wypracuje. Nie dostajemy żadnej dotacji z kasy państwowej, nie mamy również dostępu do środków z PFRON. To jest luka prawna i należałoby to zmienić, aby z środków tego funduszu mógł korzystać podmiot budujący dom przystosowany dla osób niepełnosprawnych, bo przecież właśnie tam spędzają one większość życia. Tam gdzie można, budowane są, z naszych, spółdzielczych środków pochylnie, podjazdy, remontowane są dźwigi i wymieniane na takie, do których można wjechać wózkiem. Po roku 2000 spółdzielnia wykonała łącznie 25 pochylni dla osób niepełnosprawnych i kilka platform dźwigowych przy schodach zewnętrznych do budynków.

Wiceprezes Olejniczak wspomniał również, że zarząd dostaje kilkanaście zgłoszeń rocznie, żeby zbudować podjazd czy pochylnię dla kolejnych osób mających kłopoty z poruszaniem się. Takim substytutem pomocy z podjazdem do budynków było instalowanie szyn na schodach prowadzących do budynków. Po kilku jednak wypadkach, po konsultacji z inspektorami  zlikwidowano te podjazdy jako zbyt niebezpieczne. Starano się dotrzeć do różnych instytucji, aby wydano zezwolenia na zachowanie szyn tam, gdzie one już były i dobrze się sprawdzały, ale wszędzie otrzymywano odmowy. Nie ma jednak możliwości zapewnienia czegokolwiek innego w zamian. Przepisy tego nie przewidują i nie zezwalają.

Jest jednak coraz więcej osób, które rozumieją specjalne potrzeby osób z niepełnosprawnością, dzięki mediom, które przybliżyły społeczeństwu problemy funkcjonowania tej grupy osób oraz starzejącej się populacji, ale niestety wciąż jeszcze trzeba wiele zdziałać w tej kwestii, nie tylko w zgodzie z prawem międzynarodowym, ale w poczuciu zwykłej, ludzkiej solidarności. Przecież dotyka to, lub dotknie, nas wszystkich.

Tekst i fot. Ewa Maj

Zobacz galerię…

Data publikacji: 04.05.2018 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również