Mimo, że pracę nad ustawą trwały kilka lat, to jeszcze na etapie prac w komisjach budziła ona wątpliwości konstytucyjne. Dotyczyły one głównie zamkniętego katalogu przesłanek antydyskryminacyjnych, czy nowych obowiązków rzecznika praw obywatelskich, który zgodnie z zapisami ustawy będzie się zajmować monitorowaniem oraz promowaniem zasady równego traktowania. Zgodnie z zaleceniami UE dla realizacji tego zadania powinien być utworzony osobny urząd.
Organizacje zrzeszone w Koalicji na Rzecz Równych Szans wskazują również na jej błędy merytoryczne, m.in. rozbieżne definicje dyskryminacji, co może utrudnić interpretację prawa przez sądy. Zastrzeżenia dotyczą również zbyt wąskiego katalogu przesłanek, na podstawie których dyskryminacja jest zakazana. W ustawie wskazano: płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię lub wyznanie, światopogląd, niepełnosprawność, wiek i orientację seksualną. Według krytyków ustawy powinny się znaleźć również inne przesłanki: tożsamość płciowa, stan cywilny, poglądy polityczne, stan zdrowia czy przynależność związkowa.
Wieloletnie prace nad ustawą nie przełożyły się na jej jakość, a efektem opieszałości ustawodawcy jest pięć postępowań przeciwko Polsce o niewdrożenie do polskiego systemu prawnego wspólnotowego prawa antydyskryminacyjnego, z czego dwa trafiły do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Ustawa o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania, bo taka jest oficjalna nazwa tego aktu prawnego, weszła w życie 1 stycznia 2011 roku.
Jotka