Wicemistrz paralimpijski w szabli, Michał Dąbrowski, toczy walkę o życie z nowotworem. Możesz pomóc!

Michał Dąbrowski - szabla

Wczoraj Michał Dąbrowski zdobył srebrny medal igrzysk paralimpijskich w Paryżu w szabli (kat. B). Prawdziwą walkę toczy jednak poza szermierczą planszą. Walkę o życie. O możliwość patrzenia, jak dorastają jego dzieci. O towarzyszenie ukochanej żonie… Przeczytajcie i wesprzyjcie zbiórkę, do której link znajdziecie na końcu!

„Cześć, mam na imię Michał. Już raz doświadczyłem tego, jak w jednej chwili świat zmienia się na zawsze, kiedy 10 lat temu w wyniku wypadku złamałem kręgosłup…” – tak zaczyna się jego prośba w serwisie Pomagam.pl. Prośba o zbiórkę na bardzo drogi lek na nowotwór przewodów żółciowych wewnątrzwątrobowych.

Bo złamany kręgosłup, który posadził Michała Dąbrowskiego na wózek, to nie jest jedyny cios od losu. W listopadzie ubiegłego roku zdiagnozowano u niego nowotwór. Natychmiast poddał się chemioterapii. By mieć szanse na wyleczenie, potrzebuje jednak leku, który nie jest refundowany. Koszt jednorazowego wlewu wynosi 20 250 zł. Wlew musi być robiony co dwa tygodnie. Całkowity koszt leczenia wyniesie więc 850 000 zł.

Wicekról
„Chciałbym patrzeć, jak dorastają moje dzieci. Chciałbym towarzyszyć żonie w codziennych zmaganiach. I bardzo nie chciałbym ich zostawiać samych” – napisał Michał.

Natychmiast zareagowało całe środowisko. Polski Komitet Paralimpijski sfinansował pierwsze dwie dawki leku. Trzecią – były zakład pracy Michała.

Powstała zbiórka, która pozwoliła zgromadzić już połowę potrzebnych pieniędzy.

– Byłoby wspaniale, gdyby zbiórka ruszyła na powrót. Ja mogę tylko prosić i czekać, bo jestem tu tylko pionkiem na szachownicy – mówił Michał po zdobyciu srebrnego medalu w Paryżu.

– Od dziś raczej królem! – odpowiedzieliśmy.

– Co najwyżej wicekrólem. Królem byłbym, gdybym pokonał Chińczyka – zażartował.

Opowiadał, że po zwycięskim półfinale – z przyjacielem z kadry, Adrianem Castro – gdy uświadomił sobie, że wróci z Paryża z wymarzonym medalem, rozkleił się.

– Ten rok był dla mnie tragiczny, bardzo tragiczny. Teraz jest dużo lepiej, bo lek naprawdę pomaga. Leczenie naprawdę zadziałało. Bez niego nie byłoby mnie tutaj – przyznał.

Dwa marzenia
Pierwszy raz świat zawalił mu się 10 lat temu, gdy wraz z teściem kładł dach na domku na działce. Poślizgnął się i spadł z małej wysokości, ale tak niefortunnie, że złamał kręgosłup i poważnie uszkodził rdzeń kręgowy.

Po długiej, żmudnej pracy odzyskał część sprawności, ale musi poruszać się na wózku.

– Wózek inwalidzki nie przeszkodził mi w byciu mężem, tatą Jasia i Małgosi, przyjacielem oraz otworzył mi nowe możliwości – mówił. Ale, jak podkreślił, najpierw to żona Basia uratowała mu wtedy życie. – Nie zostawiła mnie, a to nie jest wcale oczywiste. Motywowała mnie, żebym walczył o siebie, zamiast siedzieć całymi dniami w domu.

To Basia zaprowadziła go na pierwszy trening szermierki na wózkach, której nigdy nie widział na oczy. Szermierka miała być formą rehabilitacji, a stała się pasją, która zawiodła Michała do kadry narodowej, pozwoliła zdobywać medale mistrzostw świata i Europy, wreszcie otrzymać nominację w Plebiscycie na Sportowca Roku #Guttmanny2023.

– Basia uratowała mnie znów po diagnozie nowotworu. Nie pozwoliła się załamać na wieść, że jest nieoperacyjny. Od razu wyguglała w internecie odpowiedniego lekarza. I każdego dnia daje siłę do walki. Jej dedykuję ten medal. I wszystkim, którzy mnie wspierają. I rozpowszechniając zbiórkę, i wpłacając na nią… – podkreślał.

– Ten srebrny medal to jest absolutnie olbrzymie osiągnięcie Michała. Heroiczny sukces, biorąc pod uwagę sytuację, jaka go spotkała w ostatnich miesiącach. Przecież toczy walkę z nowotworem, bierze chemioterapię. Tym występem zasługuje na absolutny szacunek – mówił trener główny naszej kadry paraszermierzy, Michał Morys. – To jest wojownik, jakich mało.

Przykład, że warto walczyć o spełnienie marzeń, bez względu na to, jakie kłody los ci rzuca pod nogi. Nie sposób nie kibicować Michałowi w tej walce – dodał.

– Jedno marzenie spełniłem – zdobyć medal paralimpijski. Drugie to zobaczyć, jak moje dzieci kończą 18 lat. Będę walczyć – mówi Michał.

Link do zbiórki na leczenie Michała Dąbrowskiego: https://pomagam.pl/33a647

Michał Pol z Paryża, fot. Bartłomiej Zborowski /PKPar

Info: Polski Komitet Paralimpijski

Data publikacji: 04.09.2024 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również