Downhill na obozie w Kluszkowcach
Niepełnosprawność i sporty ekstremalne mogą iść w parze. Udowadniają to ambasadorowie projektu Avalon Extreme realizowanego przez Fundację Avalon. Dla nich jedną z inspiracji stanowią działania marki Red Bull.
– Zakończyliśmy pierwszą edycję projektu, która pokazała, że jest duże zainteresowanie. Finałem był obóz zorganizowany 23-27 listopada w Kleszczowie (woj. łódzkie), gdzie trenowaliśmy różne dyscypliny. Na pewno będziemy kontynuować nasze działania w 2017 r. – mówi Tomasz Biduś, koordynator i jeden z ambasadorów projektu Avalon Extreme. Jego zadania polegają m.in. na propagowaniu rugby na wózkach.
Sebastian Luty oraz Bartosz Ostałowski odpowiadają za sporty motorowe. Igor Sikorski, znany jest przede wszystkim z rywalizacji narciarzy alpejskich, reprezentuje sitwake (odmiana wakeboardu).
Do szybownictwa zachęca Adam Czeladzki, który udział w projekcie traktuje przede wszystkim prestiżowo. – Wydaję mi się, że w pewnych kręgach mogę mu przynieść pozytywny rozgłos, a w kręgach niezwiązanych do tej pory z szybownictwem propagujemy tę dyscyplinę sportu. Tak więc nastąpił efekt synergii – opisuje wicemistrz Europy w szybownictwie (klasa otwarta) z 2015 r. Według niego mocną stroną przedsięwzięcia jest właśnie aktywny udział ambasadorów. Wiosną 2016 r. otrzymał propozycję dołączenia do tej grupy. Zgodził się od razu. Powód? Projekt pokazuje, że osoby z niepełnosprawnościami mogą sięgać do pozornie niedostępnych aktywności.
Śladami Red Bulla
Avalon Extreme ma zmieniać postrzeganie osób niepełnosprawnych. Są więc przedstawiane jako aktywne, samodzielne i odnoszące sukcesy sportowe. – Nieskromnie to zabrzmi, ale chcemy osiągnąć efekt wow. Coś podobnego jak robi Red Bull, który w różnych projektach pokazuje granice możliwości ludzi. My też, tylko popularyzujemy sport osób niepełnosprawnych. Wysyłamy komunikat: „Popatrzcie, jest gość, który prowadzi samochód tylko jedną stopą i przy 200 km/godz. zaciąga hamulec ręczny” – opisuje Bartosz Ostałowski.
W ramach projektu Avalon Extreme został zorganizowany cykl wykładów na uczelniach wyższych. Główne wątki dotyczyły sportów ekstremalnych i podejścia do niepełnosprawności. Spotkania były skierowane również do osób pełnosprawnych. – Szersze informowanie powinno ułatwić niepełnosprawnym docieranie do różnych możliwości, wszyscy żyjemy w jednym społeczeństwie. Na AWF-ie w Warszawie byli obecni profesorowie, którzy z uznaniem mówili o nas i dziękowali za naszą inicjatywę – informuje Tomasz Biduś. Dodaje, że frekwencja na wykładach dopisała, zazwyczaj grupy liczyły ponad 100 osób. Efekty? Wśród słuchaczy znaleźli się uczestnicy wspomnianego obozu. Nie tylko osoby z niepełnosprawnościami, ale też pełnosprawni wolontariusze.
Projekt był też promowany podczas Verva Street Racing oraz Warsaw Moto Show 2016. Wówczas chętni mieli okazję z bliska podziwiać Bandziora i Bestię. To samochody, z których korzystają ambasadorowie sportów motorowych. Sebastian Luty ma Mitsubishi Lancera dostosowanego dla osoby z niedowładem rąk i nóg. Zamiast kierownicy używa dwóch joysticków, jeden zastępuje kierownicę, drugi służy jako gaz/hamulec.
– Myślę, że to pierwsza osoba w Polsce, może nawet w Europie, która tak profesjonalnie podeszła do tego rodzaju sportu i jest w stanie uprawiać go na wysokim poziomie. Wszystko zostało przygotowane zgodnie z regulaminem FIA (Fédération Internationale de l’Automobile – Międzynarodowa Federacja Samochodowa, przyp. red.), a to już naprawdę duży wyczyn. Nawet zawodnicy pełnosprawni mają problemy z uzyskaniem homologacji dla swoich samochodów – mówi Bartosz Ostałowski.
Czas na aktywizację
Ambasadorowie zgodnie podkreślają, że podjęte działania wzbudziły zainteresowanie odbiorców. Widać to m.in. po ruchu na stronie internetowej oraz w mediach społecznościowych, gdzie znajduje się sporo informacji o projekcie. – Zmiana świadomości ludzkiej i wpływanie na nią jest niepoliczalne. Nie stwierdzimy, że np. 5 osób zainteresowało się sportem, a 3 osoby poszły na siłownię. Najważniejsze, że ludzie chcieli nas słuchać. Jeśli np. co drugi słuchacz opowiedział komuś o naszej inicjatywie w swoim środowisku, to już jest efekt – mówi Tomasz Biduś. Koordynator projektu wierzy, że Avalon Extreme rozwinie się pod kątem motywacyjnym. Historia każdego z ambasadorów zachęca bowiem do aktywności oraz zmiany spojrzenia na świat. Skorzystać z tego mogą wszyscy, nie tylko niepełnosprawni.
– Jako kierowca wyścigowy i drifter nie mam na zawodach specjalnej klasy dla osób niepełnosprawnych, nie mam ułatwień czy handicapu ze strony sędziów. Dzień przed rywalizacją rozkładamy wszystko w parku maszyn. Wtedy generalnie nikt nie zwraca uwagi, że w teamie jest jakiś gość bez rąk. Kiedy już zakładam kombinezon przed treningami, to zastanawiają się, jak w ogóle będę jechał – opisuje Bartosz Ostałowski. Po kwalifikacjach otrzymuje sporo gratulacji. Zwłaszcza podczas startów za granicą, gdzie nie wszyscy wiedzą o jego umiejętnościach. Na torze zapomina już o uprzejmościach, musi rywalizować na równym poziomie ze pełnosprawnymi.
Adam Czeladzki podkreśla, że namacalnym efektem projektu są licencje i nowe uprawnienia lotnicze. – Zostałem instruktorem, a więc wszedłem na drogę zawodowego uprawniania lotnictwa. To wielkie osiągnięcie, jeśli udaje się połączyć działalność sportową z przyszłym pozyskaniem zawodu. Sport ekstremalny jest tylko narzędziem, którym się posługujemy do uzyskania większego celu, czyli aktywizacji osób z niepełnosprawnościami – opisuje.
Radość i olśnienie
Lista ambasadorów nie jest zamknięta. Być może w ramach projektu promowane będą kolejne dyscypliny. – Robiliśmy zajęcia w hangarze, skakanie na rampach, trampolinie. W dalszym ciągu poszukujemy osoby, która chciałaby to kontynuować. Czekamy również na zgłoszenia związane z innymi ekstremalnymi rzeczami – mówi Tomasz Biduś.
Rozważaną opcją jest zorganizowanie wykładów dla młodszych słuchaczy niż studenci. Być może będą to uczniowie szkół podstawowych lub nawet przedszkolaki. Przedstawiciele ekipy Avalon Extreme mają też aktywnie uczestniczyć w różnych eventach, m.in. motoryzacyjnych. Wszystko z myślą o dotarciu do jak najszerszej grupy osób. Ambasadorowie wychodzą z założenia, że im większa będzie świadomość w społeczeństwie, tym lepiej dla wszystkich.
– Najmilszym wspomnieniem związanym z projektem jest oglądanie wyrazu twarzy nowych uczestników. Widać w nich nie tylko radość, ale olśnienie, że mogą poczuć się jak zdrowi ludzie. Zapominają przez chwilę o swoich trudnościach, a to potem zostaje na zawsze – opisuje Adam Czeladzki.
Marcin Gazda
fot. Avalon Extreme
Data publikacji: 04.01.2017 r.