Film dla Stasia, przesłanie dla wszystkich
- 09.08.2017
Monika Meleń
Brak rąk sprawił, że splotły się ich życiowe drogi. Z jednej strony artysta doceniany na arenie międzynarodowej, z drugiej dziecko. O ich niezwykłej przyjaźni opowiada „Film dla Stasia" w reżyserii Moniki Meleń.
– Po projekcjach na różnych festiwalach usłyszałam od wielu ludzi, że życie jest fajne, nie ma co się przejmować problemami typu bolące kolano. Ten film dokumentalny dodaje skrzydeł, a to dla mnie najpiękniejszy komplement. Nikt nie powiedział, że współczuje bohaterom. To chyba największy sukces – mówi Monika Meleń.
„Film dla Stasia” jest pierwszym dokumentem, który wyreżyserowała. 3 czerwca otrzymała za niego Nagrodę im. Macieja Szumowskiego za szczególną wrażliwość na sprawy społeczne. Laureat wybierany jest spośród uczestników Krakowskiego Festiwalu Filmowego.
Obraz stanowi rozwinięcie historii poruszonej wcześniej w dwóch reportażach „Stanisław i Staś”: ośmiominutowym dla programu „Bez Barier” oraz dwunastominutowym dla Magazynu Ekspresu Reporterów. Ten drugi wygrał w 2014 r. Przegląd i Konkurs Twórczości Telewizyjnej Ośrodków Regionalnych TVP. Krótkie formy zostały dostrzeżone przez Andrzeja Fidyka i Barbarę Pawłowską. Właśnie od nich Monika Meleń usłyszała propozycję przygotowania filmu dla TVP 1.
– Nagroda im. Macieja Szumowskiego jest dla mnie wymarzona. Przez cały czas zajmuję się tą tematyką, cały czas ta sfera mnie fascynuje. To 15 lat pracy, 12 w telewizji, kilka dobrych lat robię reportaże, więc jest to zwieńczenie, ale też mobilizacja – mówi autorka dokumentu. Dodaje, że na słowa uznania zasługuje cała ekipa filmowa, w tym operator Roman Piotrowski, dźwiękowiec Piotr Pelechacz oraz montażyści Beata Barciś i Artur Wojewoda.
Trudne „tak”
„Film dla Stasia” przedstawia przyjaźń Stanisława Kmiecika i Stasia Salacha. Obaj urodzili się bez rąk. Pierwszy z nich w 1971 r. w Klęczanach koło Nowego Sącza. Drugi w 2012 r. w Warszawie, choć lekarze sugerowali przerwanie ciąży. Jedno z badań USG wykazało, że dziecko ma wadę.
– Stasio urodził się po wielu naszych bataliach z lekarzami. To ewidentnie było dla wielu osób ważne, że można w ogóle przyjąć takie dziecko. Od dwunastego tygodnia wiedzieliśmy, że będzie ono niepełnosprawne – opisuje Urszula Salach, mama Stasia. Wraz z mężem Szymonem szukała informacji o osobach żyjących bez rąk. Początkowo natrafiali tylko na historie związane z utratą kończyn w wyniku wypadków. Wreszcie dotarli do artysty, który od piątego roku życia maluje i szkicuje za pomocą ust oraz nóg.
O znajomości Stanisława i Stasia dowiedziała się Monika Meleń. Postanowiła przygotować reportaż na ten temat. Rodzina Salachów niechętnie podchodziła do propozycji. – Nie czuliśmy takiej potrzeby, żeby w ogóle pokazywać się gdzieś dalej. Z drugiej strony mieliśmy wiele sygnałów, że innym jest to potrzebne, że mimo niepełnosprawności da się normalnie żyć, na tyle, na ile jest to możliwe – mówi Urszula Salach.
Stanisław Kmiecik buntował się z powodu koncepcji pierwszego reportażu. Zaczął ją zmieniać. Zaproponował np. scenę, w której prowadzi samochód. Już wtedy przypuszczał, że nie skończy się na tej jednej produkcji. – Nie chciałem takiej tragedii, sztucznej, plastikowej jak w telewizjach komercyjnych. Monika Meleń zrobiła to po ludzku, elegancko i przystępnie. Nie jest to głupie bicie piany czy wyciskanie łez, niczego nie zmyśla, niczego nie dopowiada – opisuje.
Strach i wzruszenie
W grudniu 2016 r. w Warszawie odbyła się prywatna prezentacja „Filmu dla Stasia”. Została zorganizowana dla bohaterów produkcji i ich najbliższych. – Zawodowo to był mój największy strach, siedziałam jak na szpilkach. Po projekcji szłam jak na ścięcie, ale nagle zobaczyłam roześmiane twarze wszystkich i uściski. Poczułam, że jednak się udało – wspomina Monika Meleń.
Film zrobił ogromne wrażenie na Urszuli Salach. W trakcie prezentacji po raz pierwszy zobaczyła część scen nakręconych w domu artysty. Bardzo ją poruszyły. Wzrusza ją relacja Stanisława ze Stasiem. – Na co dzień syn widzi niemożność wykonywania pewnych rzeczy. Dzięki znajomości ze Stanisławem bardzo dużo zyskuje. Spotkania pomagają mu zrozumieć, że nie jest ograniczony, jeśli sam siebie nie ogranicza – mówi mama chłopca. Dodaje, że Stasio był w 100 proc. naturalny na planie filmowym, w żaden sposób nie grał.
Ekipa filmowa miała do dyspozycji 20 dni zdjęciowych. W tym czasie odwiedziła m.in. Warszawę, Kraków, Klęczany oraz Bardejów (Słowacja), gdzie Stanisław Kmiecik miał wystawę. – Rodziny zaufały nam, więc mógł powstać taki intymny film. Dwie najpiękniejsze sceny, czyli na śniegu i finałowa, zostały okupione największym cierpieniem, ponieważ nie sprzyjała nam pogoda. Na stoku czekaliśmy na odpowiedni moment, na piękne słońce, a bohaterowie marzli. Z kolei kiedy pojechaliśmy nad morze, to trafiliśmy na cztery dni największych upałów, było po 40 stopni Celsjusza – opowiada Monika Meleń. Dodaje, że tak dobre zdjęcia powstały dzięki wrażliwości operatora. Jej marzeniem była muzyka Zbigniewa Koniecznego. Udało się je zrealizować, choć budżet filmowy przewidywał jedynie środki na wykorzystanie zasobów już istniejących. Kompozytor zgodził się po objerzeniu nakręconych scen. Zrobił to z potrzeby serca.
Filmowe życie
Jesienią br. ma odbyć się premiera telewizyjna „Filmu dla Stasia”. Będzie go można obejrzeć w „Czasie na dokument” w TVP 1. W maju reprezentował Telewizję Polską w programie INPUT (Międzynarodowa Konferencja Telewizji Publicznych) w Salonikach. Wówczas Monika Meleń utwierdziła się w przekonaniu, że jest to produkcja uniwersalna, bez polskich uwarunkowań. Ludzie z różnych stron świata odebrali dokument podobnie, dostrzegli w nim przyjaźń i radość życia.
– „Film dla Stasia” trwa 53 minuty, podobno widzowie się na nim nie nudzą. W Łagowie [46. Lubuskie Lato Filmowe (25 czerwca – 2 lipca) – przyp. red.], kiedy oglądałam go chyba dwudziesty raz, wzruszyłam się, choć znam go tak dobrze. Tam była szczególna aura, publiczność taka życzliwa – mówi Monika Meleń.
„Film dla Stasia” otrzymał zaproszenie na Europejski Festiwal Filmowy Integracja Ty i Ja w Koszalinie (5-9 września) oraz Festiwal Mediów Człowiek w Zagrożeniu w Łodzi (21-25 listopada). Będzie go też można obejrzeć podczas Polish Film Festiwal w Los Angeles (18-26 października) i NY Disabilities Film Festival w Nowym Jorku (9-15 marca 2018 r.) Pod znakiem zapytania stoi udział w Festiwalu Form Dokumentalnych NURT w Kielcach (20-24 listopada). – Tam mają zasadę, że jeśli film bierze udział w Krakowskim Festiwalu Filmowym, to eliminuje go to z NURT-u. Mam nadzieję, że będzie wyjątek dla mnie, ponieważ trzy lata temu właśnie tam pokazałam swój pierwszy reportaż „Stanisław i Staś”. Może więc trafi np. do sekcji pozakonkursowej – mówi Monika Meleń.
Jednym z jej celów jest kontynuacja filmowej opowieści. Myśli o trzech częściach, które mogłaby później złożyć w całość. Wtedy będzie film np. do osiemnastego roku życia młodszego z bohaterów. Druga część ma powstać za kilka lat, kiedy Stasiu będzie uczniem. Na razie życie pisze scenariusz.
Trailer:
https://www.youtube.com/watch?v=YHL5A3ga7zE
Marcin Gazda
fot. autor, „Film dla Stasia”
Data publikacji: 09.08.2017 r.