Pierwszy w Polsce obóz rehabilitacyjno-żeglarski z udziałem żeglarzy – osób niepełnosprawnych zorganizowano właśnie w tym ośrodku, w 1975 r. W kursach, szkoleniach, rejsach i regatach w latach późniejszych brali udział również żeglarze niepełnosprawni z zagranicy – głównie z Holandii. I Mistrzostwa Polski Żeglarzy Niepełnosprawnych zostały zorganizowane w 1995 roku, wspólnie z Polskim Stowarzyszeniem Żeglarzy Niepełnosprawnych. W 1999 r. V Mistrzostwa otworzył Prezydent RP.
Od tego czasu niemalże wszystkie mistrzowskie trofea żeglarskie zdobywa Andrzej Bury z członkami załogi. – Obok mnie – mówi – w załodze są: Eugeniusz Rakowicz i Marian Zakowicz. Wszyscy jesteśmy z Jastrzębia i wszyscy zawodowo byliśmy związani z Jastrzębską Spółką Węglową. Jest nam łatwiej razem wyjeżdżać i wszystkie koszty dzielić na trzy części. A w skali roku to nawet 5 tys. zł.
Doraźnie w niedużym wymiarze pomagają im nieliczni sponsorzy, czasem JSW ale niestety, jak uważa Andrzej Bury: – Żeglarstwo nie jest medialnym sportem. Rzadko gości na ekranach telewizyjnych, a sponsorom przecież zależy, by ich pokazywano…
Żeglarzom niepełnosprawnym potrzebna jest finansowa pomoc – nie tyle duża, co długofalowa. W PZŻN w Łodzi jest co prawda jedna łódka 3-osobowa klasy paraolimpijskiej, ale już w niezbyt dobrym stanie. Starej łodzi nie warto nigdzie przewozić, bo wiadomo „będzie się tylko latarnię z tyłu wozić”.
Ich marzeniem jest jacht – choćby wyczarterowany – na którym mogliby brać udział w międzynarodowych regatach, rozsławiając zresztą sponsora, który pomógłby im ten udział zrealizować. To chyba niezły interes dla „obu stron”? Tylko jak trafić do tej właściwej osoby przy właściwym biurku, by „po drodze” ich propozycja nie lądowała w szufladowych zamrażarkach biur i sekretariatów lub po prostu w koszach? A własny jacht to podstawa.
– Bez finansowego wsparcia sponsorów o udziale w regatach poza granicami Polski nie mamy co marzyć – podsumowuje A. Bury. – Dlatego w rankingach światowych się nie liczymy. Jedynie w nieoficjalnym rankingu krajowym. W regatach wszystkie łódki są tej samej klasy, chociaż wiadomo, że nie są sobie równe. Dlatego załogi zmieniają je – poprzez losowanie – w kolejnych biegach. Łódki te nie są w żaden specjalny sposób przystosowane do potrzeb żeglarzy niepełnosprawnych. Na wodzie w żaden sposób nie widać niepełnosprawności, wszyscy są sobie równi. Umiejętności i przepisy są takie same. Możemy rywalizować z najlepszymi. I to jest najpiękniejsze w tym sporcie! Po przybiciu do kei podstawiony wózek czy podane kule pokazują dopiero niepełnosprawność załogi.
Moja przygoda z żeglarstwem zaczęła się w 1997 r. – kilka lat po wypadku (w 1993 r.) na kopalni. Ale patent żeglarski zrobiłem już jako osiemnastolatek. Później nie było okazji pływać – praca, ożeniłem się, wieczne dorabianie się… Dopiero na obozie FAR w Spale dowiedziałem się od kolegów, że niepełnosprawni też żeglują. Postanowiłem spróbować… i tak się zaczęło. Przekonałem się, że niepełnosprawni chcą i mogą pływać. I to w całej Polsce. Trzeba się starać być jak najlepszym, bo konkurencja nie śpi. Najpierw trudno zdobyć tytuł, a potem jeszcze trudniej go obronić. Jest nawet takie powiedzenie: bij mistrza!
Kiedy przyjeżdża do Giżycka – jako instruktor – przekazując uczestnikom kursów żeglarskich czy warsztatów praktyczną wiedzę, ćwicząc z nimi na wodzie, sam doskonali swoje umiejętności żeglarskie. Od kilkunastu lat jego załoga „nie schodzi z pudła”. Andrzej Bury jest wielokrotnym mistrzem Polski w żeglarstwie.
Język Gumińskiego
Żeglarstwo jest sportem, który z powodzeniem mogą uprawiać także osoby niesłyszące. W Giżycku akurat kończyła kurs grupa żeglarzy niesłyszących. Dla osoby z dysfunkcją słuchu wiele określeń, np. wiatr rzeczywisty i wiatr pozorny, to pojęcia całkowicie abstrakcyjne. Jej język, wyobraźnia i możliwości percepcji są bardzo skrótowe, skondensowane i siłą rzeczy niezwykle ograniczone.
Tomasz Gumiński (zwany Gumisiem), lider grupy, stworzył zestaw znaków języka migowego i jest autorem ok. 850 przedstawiających je zdjęć, które znalazły się w podręczniku „Zostań żeglarzem. Żeglarstwo dla niesłyszących”. Jest to bardzo skodyfikowany język komend żeglarskich, gestów-znaków dotyczących określonych zachowań i czynności na jachcie z załogą z dysfunkcją słuchu. Jak twierdzą użytkownicy jest to absolutny bestseller nie mający odpowiednika w żadnym innym języku, bo pierwszy w Polsce i na świecie. Autorem książki jest kpt. Franciszek Faber. Jej promocja odbyła się w listopadzie 2010 r. w Muzeum Sportu i Turystyki Centrum Olimpijskiego w Warszawie. Obok omówienia podstawowych zagadnień żeglarskich, takich jak: budowa jachtu, teoria żeglowania i manewrowania, kwestie bezpieczeństwa i meteorologia, zawiera specjalistyczne komendy obrazowane fotografiami znaków języka migowego, których twórcą jest właśnie Tomasz Gumiński. Szkoda, że ta informacja w książce jest bardzo słabo wyeksponowana.
Wykłady dla tej grupy prowadzone były z pomocą języka migowego, egzamin praktyczny już za pomocą „języka Gumińskiego”, którego musieli się nauczyć wszyscy, także egzaminatorzy.
Sporadycznie na warsztatach przebywają także osoby niewidome. Na jachcie jednak nie są samodzielne – muszą być w towarzystwie wolontariusza, by móc wykonać właściwe czynności. Jednak radość bycia na wodzie, słuchanie szumu fal, śpiewu ptaków wzbogaca tak znakomicie wyobraźnię o tym co ich otacza, że daje poczucie prawdziwego szczęścia.
Żeglarz jak… artysta
Prawdziwa sztuka jest jedna – dobra lub zła. To tak jak żeglarstwo – twierdzą pasjonaci. A żeglarz, jak artysta – też może być tylko dobry lub zły. – Innego rozróżnienia nie ma. Fakt niepełnosprawności – z wyjątkiem intelektualnej – jest zupełnie bez znaczenia – mówi Wiesław Nowakowski, instruktor żeglarstwa i żeglarz od lat 60. ubiegłego wieku.
– 11 lat temu znalazłem się na wózku inwalidzkim. Po roku wróciłem do żeglarstwa. W 2003 r. wystartowałem w Giżycku w regatach z przypadkową załogą i zdobyliśmy pierwsze miejsce. To był ważny moment. Już się nie bałem, czy dam radę.
Osoby niepełnosprawne, które ukończyły nasze kursy potrzebują stałego doskonalenia, opływania. Bardzo ważnym więc elementem szkoleń są warsztaty żeglarskie, które to umożliwiają. Są przede wszystkim sprawdzianem czy posiadacze świeżutkich patentów żeglarskich rzeczywiście pokochali ten sport, czy raczej euforia i zachwyt już zdążyły… odpłynąć? To ważne, bo żeglarstwo może uprawiać tylko człowiek prawdziwie rozkochany w tym sporcie.
Ewa Nazarowska, prezes Stowarzyszenia Żeglarzy Niepełnosprawnych z siedzibą w Bytomiu potwierdza tę opinię. Żeglarstwem pasjonuje się od 1988 roku, kiedy w ramach wymiany polskich i holenderskich studentów niepełnosprawnych była na swoim pierwszym obozie żeglarskim w Giżycku.
Bytomskie Stowarzyszenie realizuje w Międzynarodowym Centrum Żeglarstwa i Turystyki Wodnej w Giżycku elementy projektu w całości dotyczącego żeglarstwa pn. „W poszukiwaniu nowych horyzontów”, którego jest koordynatorem. Szkolą się na DZ i łódkach kabinowych. Mają wykłady i ćwiczenia m.in. z nauki węzłów, meteorologii, znaków, komend, prawa drogi etc. Na końcu przewidziany jest – bez względu na pogodę – krótki, kilkudniowy rejs z gotowaniem, przygotowywaniem posiłków na jachcie, codzienną higieną… To prawdziwa szkoła życia i sprawdzian z umiejętności współżycia w grupie na małej powierzchni jachtu. Wśród 20 uczestników projektu są osoby zupełnie nowe obok doświadczonych i opływanych oraz wolontariusze kompletnie bez przygotowania i wiedzy.
– Czuwają nad nami świetni instruktorzy – uspokaja E. Nazarowska. – Ryszard Motyl, bardzo doświadczony wieloletni żeglarz, regatowiec i konstruktor, a także Andrzej Kwiatkowski – rewelacyjny szkoleniowiec i praktyk, który z powodzeniem przeprowadził dziesiątki kursów żeglarskich dla osób z niepełnosprawnościami.
Śląscy żeglarze w weekendy korzystają ze zbiorników wodnych w Przeczycach, Rybniku, Chechle, Pogorii i Poraju. Na obozy i rejsy ruszają do ośrodka w Giżycku, na Mazury, bez względu na pogodę, liczbę kilometrów do pokonania.
Tak jak oni – wszyscy żeglarze kochają ten sport i są mu wierni. Piękne jeziora mazurskie potrafią tę miłość odwzajemnić.
Epilog
Centrum Żeglarstwa w Giżycku zostało w tym sezonie w znacznym stopniu zaanektowane przez adeptów żeglarstwa i żeglarzy z niepełnosprawnością. I bardzo dobrze, bo to jedyny w Polsce, a być może również w Europie, ośrodek przystosowany do uprawniania tego sportu przez tę grupę osób. Liczne żeglarskie kursy, warsztaty żeglarskie i sportowo-rehabilitacyjne w znacznym stopniu są dofinansowane przez PFRON, FIO oraz poszczególne samorządy terytorialne, a organizowane przez Polski Związek Żeglarzy Niepełnosprawnych i Mazurską Szkołę Żeglarstwa. W końcówce lipca odbyła się też pierwsza edycja tegorocznego – już ósmego – Pucharu Polski Żeglarzy Niepełnoprawnych. Zwyciężyli faworyci. Wśród osób niesłyszących ścigających się na omegach – Tomasz Gumiński, a w kategorii żeglarzy z niepełnosprawnością ruchową, którzy pływali na sasankach – Andrzej Bury.
Niestety na realizację tego przedsięwzięcia – podobnie jak w roku ubiegłym – organizatorzy nie otrzymali żadnego dofinansowania. Wobec braku odpowiedzi na odwołanie od decyzji o odmowie dofinansowania projektu liczba i terminy kolejnych edycji Pucharu Polski stoją pod znakiem zapytania. Na razie odwołano drugą edycję, która miała się odbyć 20-21 sierpnia. Szkoda…