Jeden polega na wszczepieniu bezpośrednio do kory mózgowej chipa, będącego głównym elementem systemu zwanego „BrainGate”, czyli „wrota mózgu”. Z chipa wychodzą 1,5 cm elektrody, które na głębokość 1 mm wnikają w mózg. U większości sparaliżowanych osób kora ruchowa, czyli obszar mózgu odpowiedzialny za przekazywanie bodźców, jest nietknięty. Uszkodzeniu ulega tylko pewien fragment między mózgiem a kończynami.
Dzięki elektrodom wyobrażenia pacjentów dotyczące podnoszenia ręki, zaciskania palców zostają – za pośrednictwem komputera, który może być podłączony do sztucznej ręki lub urządzenia sterującego sprzętem domowym – przetwarzane na konkretny ruch. Cztery lata temu w New England Sinail Hospital w 2004 r. u 24-letniego wówczas sparaliżowanego mężczyzny zastosowano nową metodę. Dzięki niej mógł np. sprawdzać elektroniczną pocztę, gasić światło, obsługiwać telewizor. Prace nad systemem trwają, udało się pozyskać szersze grono badaczy i obecnie eksperymenty prowadzi się na dwóch sztucznych ramionach. Wzięło w nich udział dwoje pacjentów: 58-letnia kobieta i 66-letni mężczyzna. Po podłączeniu do sztucznych ramion byli oni w stanie wykonywać proste czynności. System jest jednak bardzo skomplikowany i pochłania ogromne koszty. Naukowcy dążą do tego aby można go było zastosować na szerszą skalę.
Jeszcze bliżej sukcesu wydają się być naukowcy z Washington University School of Medicine w St. Louis, którym udało się wytworzyć nowe połączenia nerwowe – coś w rodzaju by-passów między uszkodzonymi a sprawnymi nerwami, dzięki którym 71-letni sparaliżowany mężczyzna odzyskał częściową władzę w dłoniach. Operację przeprowadzono ponad rok temu, konieczna jednak była jeszcze fizjoterapia aby pacjent mógł odzyskiwać funkcje dłoni. Obecnie potrafi sam jeść, pisać proste wyrazy. Naukowcy liczą, że z czasem sprawność dłoni będzie wzrastać.