„Ania z Piekielnika” czeka na premierę. Trzeba mieć otwarte serce

Jest już gotowy film „Ania z Piekielnika” w reżyserii Moniki Meleń. To półgodzinna opowieść o Annie Krupie, która urodziła się bez rąk i samotnie wychowała córkę. Kamera towarzyszyła jej w codziennych sytuacjach, pojawiają się też archiwalne nagrania. Telewizyjna premiera odbędzie się prawdopodobnie jesienią tego roku. Produkcja zostanie zgłoszona na festiwale. Widzowie mają przekonać się, że można być szczęśliwym i pięknie żyć.

Główna bohaterka filmu urodziła się bez rąk. 42-latka mieszka w Piekielniku (gmina Czarny Dunajec w woj. małopolskim). Pracuje jako bibliotekarka i nauczycielka. Ukończyła studia magisterskie na kierunku praca socjalna. Ma dyplomy z bibliotekoznawstwa, oligofrenopedagogiki, zarządzania biznesem, a także zarządzania oświatą i organizacjami pozarządowymi. W 2007 r. otrzymała wyróżnienie w konkursie „Człowiek bez barier”.

– Dawno nie spotkałam tak silnej kobiety jak Anka. Zafascynowało mnie to, że sama wychowała swoje dziecko – Emilkę. I zrobiła to świetnie, a część matek nie radzi sobie z samotnym rodzicielstwem. Chciałam pokazać, że jest szczęśliwa. Korzysta z życia, a przecież mogłaby narzekać, że czegoś nie ma – opisuje Monika Meleń.

Dla niej to kolejna duża produkcja związana z tematyką dotyczącą osób z niepełnosprawnościami. Wcześniej przygotowała „Film dla Stasia”, „Jeden dzień dłużej” oraz „Dom Róży”. Annę Krupę poznała latem 2021 r. Do spotkania doszło podczas prac nad reportażem „Zręczni bezręczni”. Wystąpiły w nim osoby, które nie mają rąk. Z czasem zaproponowała przygotowanie filmu o mieszkance Piekielnika.

– Nie byłam przekonana do pomysłu Moniki, bo wcześniej powstały już inne produkcje z moim udziałem. Uważałam, że już wszystko zostało pokazane. Wiedziałam też, że zdjęcia to męcząca praca, którą będę musiała połączyć z codziennymi obowiązkami zawodowymi i domowymi – mówi Anna Krupa.

Jak przyznaje Monika Meleń, najtrudniejsze było zdobycie zaufania Ani i Emilki. Chciała, żeby zawsze były sobą w różnych sytuacjach. Wpuściły ją do swojego świata, a efektem tego jest półgodzinna produkcja. Reżyserka obawiała się tego, jak odbiorą film. Zaakceptowały go, a to dla niej dużo znaczy.

Codzienne życie
Haftowanie, w tym nawlekanie nitki na igłę. Kierowanie samochodem. Praca w przedszkolu z dziećmi. Obieranie ziemniaków na obiad. Porządkowanie ogrodu. To przykładowe kadry z życia Anny Krupy, które trafiły do filmu. Są też fragmenty z archiwalnymi nagraniami. Na nich widać główną bohaterkę, która kąpie, przebiera i karmi swoją malutką córkę.
– Wstrząsnęło mną jedno wyznanie Ani. Kiedy się urodziła, jej rodzicom zaproponowano, że mogą ją zostawić i trafi do domu dziecka czy innej placówki. Dziś trudno to sobie wyobrazić, ale tak kiedyś wyglądało podejście do niepełnosprawności – podkreśla Monika Meleń.

Anna Krupa zaczęła haftować w wieku 13-14 lat. Szukała bowiem zajęcia dla siebie na godziny wieczorno-nocne. Chciała zajmować się czymś, co nie będzie przeszkadzało pozostałym domownikom. O prowadzeniu samochodu marzyła od zawsze. Jednak problemem było znalezienie szkoły jazdy, stosunkowo blisko domu. Jedna znajdowała się w Szczecinie. Ale podjęcie tam nauki oznaczałoby spore wydatki na same dojazdy. Ostatecznie trafiła na kurs do Krakowa. I tam też zdobyła uprawnienia.

– Jestem wdzięczna mojej pierwszej pani dyrektor za zatrudnienie. Wielu pracodawców dostrzega niepełnosprawność u kandydata, a nie to, co dana osoba może faktycznie zaoferować. Na pewno w ciągu kilkunastu lat poprawiła się sytuacja OzN na rynku pracy, ale ciągle jest wiele do zrobienia w tej kwestii – zaznacza tytułowa bohaterka filmu.

Żart i otwarte serce
Zdjęcia do tej produkcji powstały we wrześniu i październiku ub.r. m.in. w Piekielniku oraz Krakowie. Jednak zanim ekipa filmowa dotarła na plan, doszło do nieporozumienia. Monika Meleń przyznaje, że mocno się zdenerwowała. Rano, tj. kilka godzin przed nagraniem pierwszej sceny, otrzymała wiadomość od Ani. Ona napisała, że rezygnuje z udziału w filmie i wszystko odwołuje. Próba dodzwonienia się do niej zakończyła się fiaskiem. Reżyserka już zaczynała się zastanawiać, jak to wytłumaczy. Bo przecież zawarła już umowę dotyczącą dofinansowania produkcji.

– Wysłałam wiadomość do Moniki i odłożyłam telefon, bo w pracy z dziećmi nie mam go przy sobie. Napisałam też drugą wiadomość, że ta moja decyzja to oczywiście żart. Tylko później, ok. godziny 16, zorientowałam się, że nie nacisnęłam „wyślij” – wspomina z uśmiechem Anna Krupa.

Termin premiery telewizyjnej nie został jeszcze oficjalnie ogłoszony. Prawdopodobnie film będzie można obejrzeć jesienią 2024 r. Reżyserka chce go zgłosić na różne festiwale. Stąd też skrócenie pierwotnej wersji o 6 minut, aby mógł startować w kategorii krótkiego metrażu. Nie można wykluczyć, że spotkaniom dotyczącym tej produkcji będą towarzyszyć rozmowy o książce autorstwa Anny Krupy. Jak zaznacza mieszkanka Piekielnika, to będzie autobiografia. Większość tej publikacji jest już przygotowana. Do napisania pozostały ostatnie rozdziały. A później rozpocznie etap poszukiwania wydawnictwa.

– Chciałabym, żeby ten film żył. Żeby ludzie zobaczyli, że można pięknie żyć, nawet rodząc się bez rąk i mieszkając w małej miejscowości. Ciągle mam w głowie słowa Ani, że do pomagania i bycia dobrym nie są potrzebne ręce czy sprawne nogi. Po prostu trzeba mieć otwarte serce – podsumowuje Monika Meleń.

Zobacz galerię…

Marcin Gazda, zdjęcia z planu filmowego, fot. z archiwum Moniki Meleń

Data publikacji: 16.02.2024 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również