Arteterapia drogą do…

Arteterapia drogą do...

Wywiad z Katarzyną Nowacką-Jakubowską, wiceprezeską Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów i Animatorów KLANZA, oddział w Poznaniu

Opiekunowie i terapeuci, łącznie 43 osoby pracujące z niepełnosprawnymi wzięły udział w ogólnopolskich warsztatach arteterapeutycznych, które w czerwcu zorganizowała Fundacja im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ z Konina. Dwa warsztaty metodą biblioterapii prowadziła Katarzyna Nowacka-Jakubowska, a warsztat z choreoterapii współprowadziła z Agnieszką Kaczmarczyk. Warsztaty zrealizowano w ramach projektu Arteterapia drogą do twórczej integracji ii.

Joanna Szymczak: – Kasiu, jesteś trenerką z kilkunastoletnim doświadczeniem w pracy arteterapeutycznej. Skończyłaś kulturoznawstwo, akademię trenera, terapię tańcem, kursy choreoterapii. Masz ogromną wiedzę i doświadczenie w pracy z grupami w różnym wieku. Skąd wziął się pomysł na pracę metodami arteterapeutycznymi?
Katarzyna Nowacka-Jakubowska: – Metody arteterapeutyczne dają możliwość dotarcia do każdego uczestnika indywidualnie, mimo, iż pracujemy z całą grupą. Arteterapia to również znakomity sposób zaangażowania grup wielopokoleniowych, gdyż pozwala nawiązać nić porozumienia między młodszymi a starszymi. Te metody to znakomity sposób by nie tylko rozwijać grupy, z którymi się pracuje, ale by rozwijać siebie – jako trenera, nauczyciela. Tu nie ma miejsca na stagnację czy nudę.
J.Sz.: – Prowadzisz autorskie warsztaty metodyczne z zakresu szeroko rozumianej terapii przez sztukę. Podczas zajęć indywidualnych, jak i w pracy z grupą wykorzystujesz metody aktywne i twórcze, biblioterapię oraz elementy choreoterapii i pedagogiki zabawy. Jak sądzisz czego potrzebują grupy, które przyjeżdżają na warsztaty, z którymi pracowałaś tu w Fundacji PODAJ DALEJ?
K.N-J.: – To grupy bardzo zróżnicowane, najczęściej pracują w warsztatach terapii zajęciowej, ale to nie znaczy, że przyjeżdżają z takimi samymi potrzebami i oczekiwaniami. Uczestnicy przyjeżdżają z potrzebą otrzymania nowych metod do pracy, a także – i co nie mniej ważne – oczekują inspiracji do pracy i do własnego rozwoju. Te warsztaty są do tego świetną okazją. To, co jest ogromną wartością tych spotkań to możliwość wymiany doświadczeń między samymi uczestnikami – w rozmowach często to podkreślają. Mają oni okazję by poznać realia i specyfikę pracy z inną grupą w innym miejscu.
J.Sz.: – Czym dla Ciebie jest biblioterapia i choreoterapia, którymi zajmujesz się od kilkunastu lat?
K.N-J.: – To nie tylko metody pracy, to sposób prowadzenia dialogu z grupą, z drugim człowiekiem. W pierwszym przypadku pretekstem do rozmowy jest książka, jej bohater lub ilustracja, w drugim komunikujemy się z drugą osobą za pomocą gestu, ruchu – tańca. Choreoterapia to też sposób na bardzo intymne spotkanie z samym sobą, z własnymi możliwościami i ograniczeniami, z tym co przyjemne, ale też z tym co bolesne i skrywane. Terapia tańcem, to sposób by rozwijać się jako człowiek, mieć świadomość swoich mocnych stron i uważność na te słabe. Wracając do biblioterapii – to idealny sposób by rozpoczynać dialog z drugim człowiekiem. Książki są swego rodzaju wspólną ławką, na której razem siadamy, która nas jednoczy i pozwala wejść w kontakt i nawiązać rozmowę.
J.Sz.: – Uczestnicy wyjeżdżają z warsztatów z nową energią, inspiracjami i poczuciem oderwania od rzeczywistości. Kasiu, jak Ty to robisz?
K.N-J.: – No cóż, ja bardzo wierzę w ich sukces podczas tych warsztatów. Wierzę że dokonają tego wszystkiego co dla nich planuję. Bardzo lubię swoją pracę, fascynują mnie spotkania z ludźmi, które dokonują się za pomocą metod arteterapeutycznych i tą fascynacją się z nimi dzielę. Książki i ruch to moja pasja. Ta pasja jest zaraźliwa, więc staram się zarazić każdego, kto ma choć odrobinę chęci, a takich tutaj w Koninie nie brakuje. Staram się by moje warsztaty były też bardzo praktyczne, wypełnione świeżymi, nowymi i angażującymi aktywnościami. I chyba takie są, sądząc z opinii uczestników i tego żalu w oku, że już czas wyjeżdżać. Choć muszę przyznać, że dość często powtarza się jeden zarzut co do warsztatów. Uczestnicy mówią, że są za krótkie… Mam też świadomość, że ta „magia” nie dzieje się tylko dzięki mnie. To niesamowite jaką wy, ludzie z Fundacji PODAJ DALEJ kreujecie atmosferę, dbacie o dobre samopoczucie i moje i uczestników – inspirujecie do działań na własnym podwórku.
J.Sz.: – Czy nie czujesz zmęczenia po takim maratonie warsztatowym? Nie czujesz się wypalona?
K.N-J.: – Na poziomie ciała tak, oczywiście, jestem zmęczona, ale dopiero teraz mam obraz grupy przyjeżdżającej tutaj na warsztaty. Mam wrażenie że pełniej znam jej potrzeby, specyfikę. Praca z każdą z tych grup była inna i inspirująca również dla mnie – mam nowe pomysły do pracy z kolejnymi grupami. Bardzo lubię do Was, do Konina wracać.
J.Sz.: – Co najbardziej zapamiętasz?
K.N-J.: – No wiesz, nie co dzień trener przygotowując sobie salę na warsztaty o 7.30 dostaje bukiet polnych kwiatów – takie rzeczy tylko w Koninie. A tak serio to najbardziej zapamiętam szeptane na ucho podziękowania od uczestników, dla których jakiś taniec, jakieś ćwiczenie, któraś z książek była wydarzeniem, które zmieniło coś w ich postrzeganiu siebie…, swojej pracy.
J.Sz.: – Kasiu, bardzo dziękuję za rozmowę i życzę dalszego zarażania ludzi energią i magią, którą masz w sobie.

Rozmawiała Joanna Szymczak
fot. Marika Sypniewska
Data publikacji: 06.07.2016 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również