Artur Gadowski ma córkę z zespołem Downa

Na koncercie zespołu IRA (2015)

Artur Gadowski jest legendą rocka w Polsce. Wraz z zespołem IRA wylansował wiele niezapomnianych przebojów, m.in. „Ikar”, „Wybacz” czy „Nie daj mi odejść”. O jego życiu osobistym wiadomo niewiele. Artysta z dwóch małżeństw ma czworo dzieci. Najstarsza córka, Wiktoria, cierpi na zaburzenie chromosomalne, zwane potocznie zespołem Downa.

Mimo, że rozwiódł się z żoną, ojcem zawsze był wzorowym, a swoje pociechy widywał co tydzień. Zamieszkały wraz z matką w Szydłowcu na południu województwa mazowieckiego.

Wiktoria ma 35 lat. Muzyk wspiera od dawna fundację „Ja też”, pomagającą osobom z zespołem Downa. Na jej rzecz m.in. wystąpił gościnnie w nagraniu wyjątkowego utworu o tym samym tytule wraz z Żanetą Promą do słów i muzyki Jakuba Promy. Piosenka została opublikowana w marcu 2018 roku z okazji Światowego Dnia Zespołu Downa. Wystąpił również w teledysku.

Choroba córki nigdy nie była powodem do traumy ani problemów rodzinnych. Wszyscy traktują Wiktorię z miłością i szacunkiem. Kobieta odziedziczyła talent po ojcu. Bardzo lubi śpiewać. Nawet kiedyś razem wystąpili w duecie. Wiktoria Gadowska ma również osiągnięcia w dziedzinie sportu. Bardzo lubi jazdę konną i kocha pływanie. Ma w domu wiele medali.

Formacja IRA, założona w 1987 roku w Radomiu, w latach 90. sprzedała setki tysięcy płyt, ale w drugiej ich połowie zawiesiła działalność. W 2000 muzycy wyjechali szukać szczęścia za ocean. To tam Artur Gadowski pracował w Chicago na budowie jako… malarz pokojowy. Jednocześnie wiedział i czuł, że to muzyka jest jego powołaniem. Przez jakiś czas łączył te dwa różne światy, nie poddawał się. W 2001 kultową formację reaktywowano i decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę!

W 2004 roku, gdy był ponownie u szczytu popularności, zaczął się źle czuć. Stracił dużo na wadze, mało spał. Nie miał siły koncertować. W końcu udał się do lekarza. Diagnoza: nadczynność tarczycy. Mógł stracić głos.

Wszyscy drżeli o jego zdrowie. Tym bardziej, że w trakcie zabiegu, który miał trwać dwie godziny, pojawiły się powikłania. Odwiązała mu się tętnica. Zaczęła się szaleńcza walka o życie. Wybudził się dopiero po dwóch dobach…

W październiku 2020 roku Artur Gadowski znów miał problemy zdrowotne. Pandemia koronawirusa nie ominęła ani jego, ani jego żony. „Choroba rzuciła mi się na płuca. Miałem tam spore zmiany, pojawiły się dosyć duże problemy z oddychaniem” – wyznał w jednym z wywiadów.

Do pełni sił nie wrócił wraz z chwilą wyzdrowienia. Jednak przez 2-3 miesiące potrzebował leczenia i rehabilitacji pocovidowej, żeby wrócić do formy, jeśli chodzi o płuca. Obecnie czuje się już bardzo dobrze, bo zmiany się cofnęły.

Oprac. em/, fot. Silar, CC BY-SA 4.0, commons.wikimedia.org

Data publikacji: 24.02.2023 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również