Ja odmawiam
– Na krajowych estradach występuje Pani ostatnio z recitalem o tytule „Nawet gdy wichura”. Ta fraza nie jest pełna…
– Tam jest wcześniej ”i poczucie szczęścia, nawet gdy wichura”.
– Chciała Pani w ten sposób zadeklarować trwałość, czy może to wyraz wierności własnym poglądom i postawom?
– No tak. Jak gram w sztuce, to staram się wcielać w postać, choć coś można dodać. Natomiast zwykle muzyczne rzeczy, które robię sama, tkam na miarę najbliżej ciała. Wtedy szukam tekstów takich, jakich potrzebuję na danym etapie życia, z którymi się identyfikuję. Sama tego nie napiszę. Wydaje mi się, że Osiecka jest ciągle. Na rozmaite sposoby, dla następnych pokoleń. Czy się śmieje, czy kpi, czy mówi serio – to jest. Takim autorem jest też Jacek Kleyff, bardzo dużo go teraz śpiewam.
– Współczesny świat, który proponują nam media jest kolorowy, szczęśliwy, bezkonfliktowy. To uśmiechnięty świat młodych, radosnych ludzi. W nim nie ma miejsca na „wichurę” i załamania. Trzeba iść do przodu – taki jest przekaz.
– Mówi pan, że co? Taniec na lodzie? Nie mówmy o przykrych tematach? To przecież kompletna bzdura. Trudno z tym żyć. Kiedyś nie mieliśmy kolorowych pism, teraz do każdego przychodzi sterta reklam. Kiedyś zbieraliśmy opakowania zapałek i puszki po piwie. Teraz sterty tego wszystkiego wyrzucamy do kosza. Myślę, że to jeszcze kwestia czasu, aby doszło do podziału, wcześniej dokonanego na Zachodzie. Przeżyjemy to w przyspieszonym tempie. Ten cały plastik znajdzie miejsce w plastikowym świecie, a coś innego, wartościowego, znajdzie swoją niszę. Czuję, że ciągle jesteśmy jeszcze w transformacji. Na przykład jeżdżę z monodramem „Rok magicznego myślenia”, który traktuje o śmierci, o żałobie. Wcześniej już wiedziałam, że jest to bardzo trudny tekst, ale miał ogromne powodzenie na Broadwayu czy w Salzburgu, gdzie był wystawiany. Oglądałam go w Londynie, gdzie na widowni było tysiąc osiemset osób, nie mogłam kupić biletu. Myślę, że nie można z takich rzeczy rezygnować.
– To wszystko prawda, ale obawiam się, że spora część społeczeństwa ulega jak zwykle modom zachodnim, które lansują ogląd świata bez wartości. Wszystko spłycamy, trywializujemy, wstydzimy się wielkich słów. Jak Pani powiedziała – to jest plastik. Zaczyna się już w szkole, z programów wycofuje się przecież co trudniejsze lektury.
– Nie umiem tego ogarnąć ale myślę, że koło się toczy, wszystko już było. Kiedyś wartości, o których mówimy – upadły, potem znowu wróciły. Teraz jest czas zachłystywania się kabrioletem Porsche, pewnymi gadżetami, a za jakiś czas pójdzie się do opery czy teatru aby zobaczyć żywego człowieka.
– Według rankingów popularności idolem młodzieży jest Kuba Wojewódzki czy Szymon Majewski. Sądzi Pani, że ich wyznawcy się zmienią? Zaczną myśleć?
– To są prywatne wybory. Nie ośmielam się sądzić tego, gdzie ktoś się ulokował. Jeśli dla kogoś najważniejsze jest ego i samorealizacja, to on nie będzie się zajmował jakimiś „popaprańcami”, czy trędowatymi w Afryce. Natomiast wiadomo, że najbogatsi ludzie na świecie przekazują w testamencie ogromne sumy dla jakiejś sprawy, a swoim dzieciom zostawiają tyle, aby mogły coś sensownego zrobić.
– W takim razie powiem wprost. Idzie mi o to, że za takimi wzorcami stoi określony światopogląd. W Holandii już pojawili się starsi ludzie z plakietkami…
– Chodzi panu o eutanazję?
– Tak, bo także w tym kierunku zmierzają niektóre propozycje światopoglądowe.
– No tak, bo jeśli ma być przyjemnie i łatwo, to musimy załatwić wszystkie takie rzeczy jak rodzina i odpowiedzialność, także za dzieci. Niech dzieci chodzą do dobrych szkół, bo zarobimy na nie, jako single. Niech znają języki, będą wykształcone i niech szybko „spadają”. Rodziców oddamy do domu starców, ale też tylko do pewnego momentu, bo jak będą za bardzo obarczać nas emocjonalnie lub za dużo kosztować, to trzeba im pomóc w śmierci. To jest taki kierunek. Ja się pod nim nie podpisuję, bo robię coś dokładnie odwrotnego, choćby w swej fundacji. To znaczy jestem za cywilizacją życia. Jestem przede wszystkim przeciwko temu, aby człowiek uzurpował sobie prawo do decydowania o sprawach życia i śmierci.
– Jest w tym wszystkim jeszcze jeden aspekt: brak przekazu medialnego o sprawach istotnych dla egzystencji państwa, a co za tym idzie – nas wszystkich.
– Zawsze tak było, przynajmniej za mojego życia. Raz w życiu się zaangażowałam w sprawy polityczne. Odgradzam się od tego, nienawidzę tej „bieżączki”, nie znoszę tych ambicji. Widzę jak to jest szyte. Dratwą. Dziwię się, że nie ma na to odporu. Aby sobie wszystkiego nie zohydzić, chcieć coś robić, muszę się od tego odciąć. Coraz więcej moich znajomych wystawia telewizory na śmietnik, nie czytają gazet – nie chcą tego wszystkiego wiedzieć. Starają się robić coś, co ma sens; budować, kreować. Obserwowałam to wcześniej w innych państwach – myślące elity w sposób niezależny wyciągają wnioski – jaka to intryga, jak jest tkana, co przykrywa. Dlaczego mam brać udział w tej manipulacji? Ja odmawiam.
– Nie każdego stać. Podobno jak nie masz bloga, profilu na Facebooku, Twitterze, nie ma cię w internecie, to nie istniejesz.
– Nie mam bloga. Robię stronę internetową, natomiast nie ma tam hasła „kontakt”. I nie będzie.
Rozmawiał: Marek Ciszak
fot. Autor
Ewa Błaszczyk aktorka, ukończyła PWST w Warszawie w 1978. Od debiutu w 1977 na scenie Teatru Współczesnego w Warszawie zagrała wiele ról scenicznych i filmowych, za działalność artystyczną była też wielokrotnie nagradzana.
Jest osobą zaangażowaną w życie społeczne, do czego zainspirowały ją dramatyczne doświadczenia osobiste. Jej córka Ola zakrztusiła się tabletką, wskutek czego dziewczynka znalazła się w śpiączce.
W 2002 razem z księdzem Wojciechem Drozdowiczem, twórcą „Ziarna” w TVP, założyła fundację „Akogo?” działającą na rzecz dzieci wymagających rehabilitacji po ciężkich urazach neurologicznych oraz ich rodzin. Jej celem jest wybudowanie Kliniki Neurorehabilitacyjnej „Budzik” przy Centrum Zdrowia Dziecka oraz stworzenie rozwiązań systemowych dla dzieci po ciężkich urazach mózgu, wymagających długiej, intensywnej oraz drogiej hospitalizacji i rehabilitacji.
Za swoją pracę społeczną artystka otrzymała wiele nagród, m.in.: Medal Św. Alberta za działalność charytatywną na rzecz osób niepełnosprawnych (2006), Order Uśmiechu – nagroda za wyjątkową, nietuzinkową działalność, która przynosi dzieciom najwięcej radości, często ratuje ich życie (2007), Kobieta Roku 2007 – plebiscyt „Twojego Stylu”, honorowy tytuł Ambasadora Polskiej Pediatrii za wybitne zasługi dla ratowania zdrowia i życia dzieci w Polsce, „Europejczyk roku 2008″ w kategorii Społecznik.
Użyczyła również swojego wizerunku podczas kampanii społecznej pt. „A kogo to obchodzi?” oraz promuje edukację w dziedzinie pierwszej pomocy w przypadku zakrztuszeń, które mogą stać się przyczyną śpiączki.
Fundacja „Akogo?” została nagrodzona srebrnym Effie za kampanię non-profit „Budzimy do życia” (2007).
Ewa Błaszczyk, jako jej prezes współpracuje z innymi organizacjami non-profit m.in. z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, Fundacją Anny Dymnej „Mimo wszystko” oraz Fundacją „Mam marzenie”.