Literatura w „ślicznych majtkach”

W sali Teatru Zależnego Politechniki Krakowskiej przy ul. Kanoniczej w Krakowie, 28 listopada ogłoszone zostały wyniki 15. ogólnopolskiego konkursu literackiego dla osób niepełnosprawnych. Organizatorzy rozdali nagrody, a zainteresowani mogli spotkać się z laureatami i wziąć udział w promocji pokonkursowej książki zatytułowanej tak, jak jeden z nagrodzonych utworów - „Śliczne majtki panny Jadwigi".

Konkurs ma 15 lat, więc można popaść w rutynę – mówi Helena Maślana, organizator, prezes Fundacji Sztuki Osób Niepełnosprawnych (FSON). – Na szczęście laureaci się ciągle zmieniają. W tym roku np.
w kategorii poezja wygrała bardzo młoda, niedosłysząca dziewczyna, debiutantka. Nasz konkurs jest wyjątkowy, nie słyszałam o literackim konkursie dla osób z niesprawnością. Organizowanych jest sporo imprez plastycznych, sportowych, teatralnych, piosenkarskich, a literackich nie ma i może dlatego tak trudno jest znaleźć środki na nagrody?
Marzy nam się rozwój czytelnictwa, wydajemy dużo książek, ale w dobie komputera z czytaniem jest źle. Cieszy nas, że w konkursie biorą systematycznie udział osoby z warsztatów terapii zajęciowej, jurorzy często je dostrzegają.

– W tej twórczości za dużo ludzie płaczą i ubolewają nad swym losem – ocenia Ryszard Rodzik, przewodniczący jury. – Ja to rozumiem, takie było i jest życie autorów, ale chciałbym, aby konkurs był takim światełkiem, momentem oderwania się od bolącej rzeczywistości, od problemów. To nam się zaczyna udawać, jest mniej biadolenia. Prowadzę od lat warsztaty pisarskie
w Galerii FSON „Stańczyk” w Krakowie i tam ludzie przynoszą swoją poezję. Widać, jaką przyjemność im sprawia publiczna prezentacja, możliwość zainteresowania innych, oklaski. Zdarzają się historie różne, jak
z rymem „sentyment – cyment”, który trafił się naszemu poecie, ale przecież nie mogę nikogo wykluczyć, skrytykować, powiedzieć, że nic nie potrafi. To byłaby zresztą nieprawda. „Cyment” obróciłem w żart. W tej materii trzeba być ogromnie delikatnym, uważnym, nawet czasem wbrew sobie. Nie mogę nikomu powiedzieć „daj sobie spokój”; raczej doradzam, staram się ukierunkować, pomagam. I o to chyba chodzi. To jest arteterapia. W Radio Alfa, w którym od 15 lat prowadzę audycję poetycką „Każdy Rodzi(k) się poetą”, czasem trafiają się młodzi, pełnosprawni i bezczelni, uważający się za wielkich poetów, choć nic, poza butą i arogancją, sobą nie prezentują. Takim mogę powiedzieć: najpierw poczytaj trochę współczesnej poezji,
o klasykach nie wspominając, ucz się, kształć, a potem siądź do pisania.

Jedną z laureatek, choć debiutantek w konkursie, została Halina Suchanicz, krakowianka, która do 37 roku życia była osobą zdrową, normalnie widzącą. Nagle zaczęła tracić wzrok z nieznanych przyczyn. Obecnie porusza się z białą laską, ale z jej ust nie schodzi uśmiech.

– Poczułam wenę. Wszystko miałam poukładane w głowie, ale nie miałam komputera, aby to zapisać. Dopiero od roku mam potrzebny sprzęt i trochę do tego przysiadłam, to taki mój pierwszy rzut. Wcześniej, jak jeszcze widziałam na jedno oko, to rysowałam. Dawało mi to szalenie dużo radości. Teraz będę więcej pisać. Najgorzej jest z osobami, które tracą wzrok stopniowo. Od 10 lat nie pracuję zawodowo, jestem cytologiem, pracowałam oczami. Mimo wszystko patrzę w przyszłość optymistycznie, nawet poszłam na kurs dla niewidomych, poznałam wielu ludzi, mam mnóstwo pomysłów. Uśmiecham się często, to moja recepta na życie.

Konkurs był 15. z kolei, Fundacja Sztuki Osób Niepełnosprawnych obchodziła więc kolejny jubileusz swoich autorskich pomysłów. W tym samym czasie trwało bowiem 10. Biennale Sztuk Plastycznych Osób Niepełnosprawnych, o którym piszemy w innym miejscu.

Marek Ciszak

 

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również