Muzyką można doraźnie poprawić nastrój

Muzyką można doraźnie poprawić nastrój

Muzyka łagodzi obyczaje i może wspomóc proces rekonwalescencji. O zbawiennym wpływie muzyki na nasz umysł i ciało PAP Life rozmawia z muzykoterapeutką, Agnieszką Gutfeld.

PAP Life: Czy muzyka powinna być przepisywana na receptę?

Agnieszka Gutfeld: To świetny pomysł, ale szczerze mówiąc, nie wiem, czy to by się przyjęło. Odpowiednio dobraną muzyką można doraźnie poprawić nastrój, zrelaksować lub zaktywizować. Zatem myśląc tymi kategoriami, przepisana przez lekarza muzyka byłaby rodzajem środka znieczulającego na receptę. Proszę jednak pamiętać, że samo słuchanie muzyki jest doraźnym lekarstwem, natomiast niestety, nie pomoże nam rozwiązać głębszego problemu i jego źródła. W takiej sytuacji lekarz, psychiatra, czy psycholog mógłby kierować pacjenta do muzykoterapeuty, aby ten pomógł przejść pacjentowi przez proces terapii rozwiązując jego problem dzięki wykorzystaniu odpowiednich technik stosowanych w muzykoterapii. Miło byłoby doczekać takich czasów.

PAP Life: Czy jest jakiś konkretny rodzaj muzyki, który można wykorzystać do muzykoterapii? Czy jednak ważne jest dostosowanie do gustu uczestnika takiej terapii?

A.G.: W dawnych czasach w muzykoterapii wykorzystywana była jedynie muzyka poważna, zwana mistrzowską. Dziś w zależności od postawionego celu terapii, możemy wykorzystywać różne rodzaje muzyki, czy też dźwięków, włączając w to dźwięki natury, takie jak np. szum morza, śpiew ptaków oraz własny potencjał dźwiękowy, czyli nasz głos, którego właściwości są nieocenione. Ten rodzaj muzykoterapii nazwany został meloterapią, w której oczywiście nie są wymagane żadne uzdolnienia wokalne. Prof. Oliver Sacks, znany neurolog, opisał w swojej książce „Muzykofilia”, eksperyment, w którym poddał się skanowaniu mózgu podczas słuchania utworów Beethovena oraz Bacha, które pod względem harmonii i rytmu są do siebie podobne. Przy muzyce Bacha, której profesor słucha z uwielbieniem od dzieciństwa, szare komórki zapalały się w kilkudziesięciu punktach jednocześnie, przy Beethovenie zaledwie w kilku, co może potwierdzać fakt, że ulubione utwory wywierają na nas znacznie większy wpływ niż inne.

PAP Life: Czy jakość dźwięku ma znaczenie?

A.G.: Jakość dźwięku na pewno nie jest bez znaczenia, ale z drugiej strony nie popadajmy w skrajności. Idealnie jest stosować nagrania oryginalne w dobrej jakości, ale gdyby z jakichś względów nie było to możliwe, lepiej jest skorzystać z jak najmniej stratnego pliku w formacie mp3. Bardzo ubolewam nad tym, że państwowe placówki zdrowotne, nie przywiązują żadnej wagi do jakości sprzętu jakim dysponują do odtwarzania muzyki. Niestety, zbyt często spotykam się ze sprzętem nie do końca sprawnym i często słabej jakości, co utrudnia terapię.

PAP Life: Muzyka relaksuje i… poprawia krążenie. Czy zatem w okresie zimowym powinniśmy słuchać więcej, głośniej?

A.G.: To prawda, że muzyka działa na człowieka wszechstronnie na jego umysł, ciało i duszę, dlatego właśnie zalecałabym słuchanie odpowiedniej muzyki każdego dnia i niezależnie od pory roku. Muzyka poprawia krążenie, wyrównuje ciśnienie i oddech, poprawia przemianę materii, zwiększa aktywność kory mózgowej, poprawiając procesy myślenia i koncentracji, kojąco wpływa na układ limbiczny odpowiadający za emocje, polepszając nasz nastrój. Dlaczego zatem nie mielibyśmy dzięki muzyce czuć się dobrze na co dzień?

PAP Life: Prowadzi pani zajęcia z muzykoterapii. Jakie dostrzega pani zmiany wśród uczestników pani zajęć?

A.G.: Poza nauką koncentracji na poszukiwaniu przyjemności, relaksu i odprężenia, pomagam swoim klientom wyrazić nagromadzone przez lata różnorakie emocje, które mogą być przyczyną wielu zaburzeń i somatyzacji. Moi klienci twierdzą, że czują się lekko, jakby zrzucili z pleców ciężki balast, który ciążył im latami, czują się bardziej radośni i szczęśliwi, mają więcej energii, są otwarci na nowe doświadczenia, mają więcej akceptacji dla samych siebie i innych, dzięki czemu ich relacje interpersonalne ulegają poprawie. Żyją pełnią życia i jakby bardziej osadzeni w teraźniejszości, niż stale rozpamiętujący trudy przeszłości czy bojąc się przyszłości, realizują jednocześnie własne marzenia i wyznaczone sobie cele.

PAP Life: Może pani zdradzić jak takie zajęcia wyglądają? Wchodzimy do gabinetu muzykoterapeuty, siadamy w fotelu i… słuchamy muzyki? Co dalej?

A.G.: Wchodzimy do gabinetu, siadamy wygodnie w fotelu i zaczynamy od muzycznego przywitania, mającego na celu zrównoważenie nastroju i skupienie uwagi na bieżącej chwili. Dalej wszystko zależy od tematu spotkania, ponieważ za każdym razem jest inny i od tego czy jest to sesja indywidualna czy grupowa. Najczęściej podaję temat do pracy z wyobraźnią kierowaną muzyką, a następnie pogłębiamy pracę w zależności od tematu, ćwiczeniami w parach np. przy użyciu instrumentów, wspólną improwizacją czy elementami voice therapy. Ważna jest świadomość, że aby uczestniczyć w sesjach muzykoterapii, nie są potrzebne żadne uzdolnienia muzyczne, ponieważ jest to terapia przeżyciowa, a nie warsztaty muzyczne, w związku z tym nic nie podlega ocenie w kategoriach estetyki. Niektóre zajęcia kończą się relaksacją, czasem ćwiczeniem, które podnosi energię i poprawia nastrój, ale tak naprawdę wszystko zależy od poruszanego tematu, kondycji i aktualnej potrzeby grupy bądź indywidualnej osoby.

Agnieszka Gutfeld – psycholog zajmująca się muzykoterapią indywidualną i grupową. Doświadczenie zawodowe zdobywała w Centrum Onkologii, Instytucie Psychiatrii i Neurologii, w Centrum Zdrowia Dziecka, w Zakładzie Terapii Rodzin w Collegium Medicum UJ oraz prowadząc własną praktykę. Prowadzi zajęcia w Poradni Psychoonkologii w Centrum Onkologii w Warszawie oraz w prywatnym gabinecie.

Rozmawiała Nikola Cisielska (PAP Life)

Data publikacji: 29.12.2014 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również