Przepis na American Dream. Sztuka cierpliwości
Mieć wystawę w Nowym Jorku – to marzenie wielu artystów. Mariusz Kędzierski, który urodził się z wadą rozwojową przedramion, spełnił je 12 maja br. Wówczas zaprezentował 22 swoje prace w Caelum Gallery. Droga ze Świdnicy na Manhattan była długa, pełna wzlotów i upadków.
Sukces rodzi się w bólach, o czym również 12 maja przekonał się Mariusz Kędzierski. Kiedy do otwarcia wystawy w Caelum Gallery pozostawały godziny, 25-latek walczył z ogromnym stresem. Największym od czasu ustnej matury z języka polskiego. Wtedy był dobrze przygotowany, ale trema bardzo utrudniła mu odpowiadanie na pytania. Choć zdał egzamin dojrzałości, to postanowił wyciągnąć wnioski z tej sytuacji. Zaczął ćwiczyć występowanie przed lustrem. Dziś jest uznanym mówcą motywacyjnym, występującym nie tylko w kraju.
− Marzenie było już na wyciągnięcie ręki. Jednak na początku dnia nie wiedziałem, co robić: biec do toalety, pakować się, czy usiąść, bo miałem zawroty głowy. I tak na zmianę, strasznie to odchorowałem. Kiedy zaczęto wieszać moje prace na ścianach galerii, to powiedziałem: „Dobra, niech się dzieje” i wtedy przeszło zupełnie – opowiada.
Sukces w NY
Pod koniec 2017 r. Mariusz Kędzierski został jednym z bohaterów publikacji „Listy Mocy. 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością”. Specjalizuje się w hiperrealizmie, najczęściej tworzy portrety. Do Caelum Gallery trafiły jego 22 prace, wybrane z czterech ostatnich lat. Na otwarcie wystawy przybyło ponad 100 osób
– Dla mnie to bardzo duży sukces i ogromna wdzięczność, że tyle osób przyszło i zobaczyło, czym się zajmuję. Specjalnie przyleciał jeden chłopak ze Świdnicy, czyli z mojego miasta. Przyjechała też rodzina, w której jeden z synów ma podobną niepełnosprawność do mojej. Poznaliśmy się jesienią, kiedy byłem w Nowym Jorku szukać galerii – mówi.
Wówczas przebywał w USA niemal 2 tygodnie. W tym okresie odwiedził mnóstwo miejsc, żeby spełnić swoje marzenie o wystawie na Manhattanie (https://naszesprawy.eu/kultura-i-sztuka/13356-sztuka-rehabilitacji-teraz-american-dream.html). Przechodził nawet ulicą, przy której działa Caelum Gallery, ale nie odwiedził miejsca znajdującego się na trzecim piętrze budynku. W innych galeriach pozostawił katalogi ze swoimi pracami. Próbował zainteresować swoją sztuką w różny sposób. Wtedy sporo czasu poświęcił też na rysowanie na Time Square.
− Tzw. łut szczęścia, który pojawia się w naszym życiu, jest wynikiem pewnych decyzji. Do Stanów poleciałem dzięki wsparciu Przenośne.pl. Gdyby nie to, że wtedy postanowiłem postarać się o wystawę, nie doszłoby do jej otwarcia. Moja wizyta pociągnęła m.in. wywiady, więc myślę, że ten pierwszy krok był decydujący – opisuje.
Wystawa za rok
Przełom nastąpił 3 tygodnie po powrocie z Nowego Jorku. Wówczas z Mariuszem Kędzierskim po raz pierwszy skontaktował się ojciec Paweł Bielecki. Przekaz wiadomości e-mailowej był jasny – zrobią wystawę.
− Duchowny przeczytał o mnie artykuł w gazecie polonijnej i złożył taką deklarację − informuje. Przyznaje, że trochę się obawiał i nie chciał przeżywać kolejnego rozczarowania. Wcześniej znajomi wiele obiecywali, a nic z tego nie wychodziło.
Jednak nadawca nie był kimś przypadkowym, został zarekomendowany przez osoby, które rysownik poznał podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych. Korespondowali, Mariusz przesyłał kolejne materiały o sobie oraz prace. Po raz pierwszy spotkali się 11 maja, czyli dzień przed otwarciem wystawy. Rozmawiali m.in. o emocjach. Artysta nie ukrywał narastającego już zdenerwowania
− Ojciec Paweł powiedział, że cały stres bierze na siebie, łącznie z wystawą za rok. Po chwili dodał, że już trwają załatwienia. Tylko trzeba będzie przygotować 15 prac malarskich, wielkoformatowych, a także znaleźć kogoś, kto zacznie je sprzedawać i reprezentować mnie na tym rynku – wspomina.
Lekcja wytrwałości
Cierpliwość – to według artysty słowo klucz do realizacji marzenia. Kiedy studiował, władze jego uczelni zadeklarowały zorganizowanie mu wystawy w Nowym Jorku. Plany były ambitne, w wydarzeniu miała wziąć udział m.in. znana modelka-studentka. O obietnicach szybko zapomniano, gdy Mariusz musiał przerwać naukę. Nie było mu łatwo, ale postanowił, że zrobi wszystko, aby pokazać swoje prace za oceanem. W drodze do celu nie zabrakło trudnych momentów i zwątpienia.
W 2015 r. zdecydował się na podróż po Europie. W ciągu siedemnastu dni odwiedził Berlin, Amsterdam, Londyn, Paryż, Barcelonę, Marsylię, Wenecję, Rzym oraz Ateny. Swój talent prezentował na ulicach miast, a towarzyszyła mu ekipa filmowa. Zakładano, że efektem będzie film, który umożliwi finansowo wyjazd do Nowego Jorku.
– Kiedy nic z tego nie wyszło, to sobie pomyślałem, że chyba lepiej odpuścić temat. Podobnie czułem w ubiegłym roku, zaraz po powrocie ze Stanów. Staram się dojść do jak najwyższego poziomu technicznego, a w tamtejszych galeriach widziałem prace niewymagające talentu czy pracy. Nie dość, że są wystawiane, to często też sprzedawane za potężne pieniądze – opowiada.
Kolejne wyzwania
Tuż po otwarciu wystawy w Nowym Jorku rozstrzygnięty został konkurs [Nie]pełnosprawność. Jury wybrało najlepsze krótkie filmy dokumentalne. Pierwsze miejsce zajął „Człowiek bez barier” w reżyserii Piotra Marcjasza, opowiadający o życiu Mariusza Kędzierskiego. − Otrzymałem propozycję, żebyśmy nagrali taki materiał. Zgodziłem się i trochę poopowiadałem przed kamerą. Powiedziałem o rzeczach, o których mówię czasami, ale w zupełnie inny sposób – informuje.
Oficjalna premiera nastąpiła podczas Gali rozdania nagród, która została zorganizowana 7 czerwca w Filmotece Narodowej – Instytucie Audiowizualnym w Warszawie. Obecnie dokument jest dostępny na YouTube (https://www.youtube.com/watch?v=GYMmYnF5eTU).
Mariusz Kędzierski pracuje nad autobiografią. Do napisania pozostał ostatni rozdział, którego tematem będzie spełnienie marzenia o wystawie w Nowym Jorku. Do momentu znalezienia wydawcy nie chce zdradzać szczegółów dotyczących książki. Rozmów z potencjalnymi wydawcami jeszcze nie rozpoczął. Zdecyduje się na ten krok po zakończeniu pisania. Wkrótce postawi na malarstwo. Na razie nie ma jeszcze pomysłu na prace, ale wierzy, że sprosta kolejnemu wyzwaniu. Cały czas realizuje się jako mówca motywacyjny, w czerwcu wziął udział w II Kongresie Przyszłości w Olsztynie.
− Kiedyś o wystawie w Nowym Jorku myślałem w kategoriach czegoś niemożliwego. Skoro udało się coś tak trudnego, to inne rzeczy, również skomplikowane, są jak najbardziej w zasięgu ręki – podsumowuje artysta.
Marcin Gazda
Fot. archiwum Mariusza Kędzierskiego
Data publikacji: 25.06.2018 r.