Teneryfa, czyli trochę lata w środku zimy

Autorka na podjeździe przy promenadzie w Costa Adeje

Łagodny klimat, temperatury w styczniu powyżej 20 stopni, niezwykłe krajobrazy, oceaniczna bryza, przepiękne promenady…Ta największa z Wysp Kanaryjskich bywa nazywana „kontynentem w miniaturze”, a to ze względu na występowanie wielu typów krajobrazu i kilku stref klimatycznych. Jest wiele powodów, dla których Teneryfa zimą to kusząca propozycja dla miłośników podróży i słońca. W styczniu br. zdecydowałam się na kolejny wyjazd na tę przepiękną wyspę położoną na Oceanie Atlantyckim zaledwie 300 km od Sahary. Tym razem wybór padł na region Costa Adeje na południowo-zachodnim wybrzeżu.

Przed podróżą
Podróżowanie osób z niepełnosprawnością jest coraz łatwiejsze, choć do każdego wyjazdu trzeba się uważnie przygotować. Biura podróży posiadają już w swoich ofertach obiekty z odpowiednimi udogodnieniami, choć dostępność przystosowanego pokoju w wybranym terminie trzeba potwierdzić przed zawarciem umowy. Niestety, często brakuje dokładnego opisu, zdjęć, a rodzaj zastosowanych usprawnień nie zawsze jest zgodny z oczekiwaniami. Warto też poszukać różnych opinii i opisów gości, którzy odwiedzili wybrany obiekt lub po prostu skontaktować się bezpośrednio z hotelem.

Transfer z lotniska przystosowanym pojazdem jest dodatkowo płatny. Poruszanie się po wyspie bez wątpienia ułatwiają taksówki z rampą. Mogą zabrać jedną osobę na wózku plus cztery osoby zajmujące miejsca siedzące. Są w przystępnych cenach zwykłych taksówek.

Lot na Teneryfę trwa ponad pięć godzin. Na lotniskach można liczyć na specjalny serwis dostosowany do rodzaju niepełnosprawności. Pomoc asystentów jest niezwykle przydatna i sprawia, że osoby z rożnymi ograniczeniami w poruszaniu się mogą zwiedzać świat. Wózek inwalidzki jest przewożony bezpłatnie w luku bagażowym. Osoby, które nie mogą w ogóle chodzić są przewożone na wskazane przy odprawie miejsce siedzące (zawsze przy oknie) na specjalnym (dość wąskim) wózku pokładowym.

Costa Adeje
Wybrany hotel znajdował się kilkanaście kilometrów od lotniska. Od razu zachwycił nas ciekawą architekturą, do tego szampan na powitanie w recepcji, czyli pierwsze wrażenie było bez wątpienia niezwykle pozytywne. Dwupokojowy apartament z dużym tarasem miał być miejscem naszego wypoczynku i bazą wypadową w czasie kilkudniowego pobytu na Teneryfie. Był funkcjonalnie i ładnie urządzony, jednak nie do końca przemyślano potrzeby i ograniczenia gościa na wózku inwalidzkim (śliska podłoga, niska toaleta, niestabilne, ciągle „odjeżdżające” łóżka). Obsługa hotelu zwykle chętnie pomaga w dokonaniu pewnych zmian, a to czego nie można zmienić trzeba po prostu zaakceptować. W końcu każda podróż to spotkanie z nieznanym i sprawdzian umiejętności przystosowania się.

Costa Adeje to fragment wybrzeża w południowo-zachodniej części Teneryfy, na który składa się kilka miejscowości (czy raczej dzielnic): San Eugenio, Torviscas, Playa Fañabé, Playa del Duque, La Caleta, El Puertito, Playa Paraíso, Callao Salvaje. Jeszcze w latach siedemdziesiątych XX wieku były to głównie tereny rolnicze. Ich rozwój rozpoczął się wraz z rozwojem turystyki w tej części wyspy. Obecnie to region bardzo licznie odwiedzany przez turystów z całego świata. Nie lada atrakcją jest przepiękna promenada o długości 16 km z licznymi kafejkami, sklepikami, dobrze przystosowana (liczne zjazdy, rampy) dla osób z niepełnosprawnościami. Dużą popularnością cieszą się też skutery, które można tu wypożyczyć za ok. 70 euro za tydzień (cena w styczniu 2023)

Przepiękne krajobrazy i wspaniała pogoda (w czasie mojego pobytu było średnio ok.23 stopni w ciągu dnia i ok.18 w nocy) to bez wątpienia atuty przyciągające jak magnes. Łagodny klimat czasem zakłóca kalima – drobny pył i piasek, przenoszony przez wiatr z Sahary; przybiera on pomarańczową barwę i czasem znacznie utrudnia widoczność, a nawet oddychanie. Zwykle jednak można liczyć na słoneczną, piękną pogodę. Spotkałam turystów z różnych krajów o mniej łaskawym klimacie, którzy przylatują regularnie o tej porze roku, by spędzić tu kilka tygodni, a nawet miesięcy.

Tutejsze plaże są przepiękne, szerokie, dobrze zagospodarowane (również dostępne dla osób o ograniczonej sprawności). I choć Teneryfa to wulkaniczna wyspa, to zadbano o to, by miłośnicy kąpieli słonecznych mogli cieszyć się złotym piaskiem. Na plaże Playa Fanabe i Playa del Duque piasek przywieziono aż z Sahary.

Z Costa Adeje roztacza się piękny widok na pobliską wyspę La Gomera, która podobnie jak reszta Wysp Kanaryjskich, należy do archipelagu Makaronezji. W ostatnich latach odwiedziłam już Lanzarote, Fuerteventurę, Gran Canarię i pomyślałam, że warto byłoby zobaczyć i tę niewielką wyspę. Biura podróży oferują całodniowe wycieczki na Gomerę, jednak transport wysokim, nieprzystosowanym autokarem wyklucza udział osób, które same nie wejdą po schodach. Napisałam do hiszpańskiego biura podróży na Teneryfie z zapytaniem o możliwość zorganizowania takiej wycieczki dla czterech osób, w tym dwóch poruszających się na wózkach inwalidzkich. Odpowiedziano mi, że jest możliwe, a koszt takiej kilkugodzinnej wyprawy z przewodnikiem wyniósłby…1300 euro za czterech uczestników. Dodam, że koszt takiej samej wycieczki dla osób mogących skorzystać ze standardowego pojazdu wynosi ok. 80 euro od osoby. Poinformowano mnie również, że pracownicy biura nie mogą dotykać (sic!) ani pomagać pasażerom, gdyż…nie mają na to licencji.

No cóż, żyjemy w świecie absurdów, próby wprowadzania przepisów i regulaminów regulujących każdą sferę życia, a zwyczajna życzliwość i uczynność stają się towarem na sprzedaż. Przyznam, że nie po raz pierwszy zetknęłam się z tak specyficznym podejściem Hiszpanów do przepisów wymyślonych gdzieś za unijnym biurkiem. To piękny kraj życzliwych (w znakomitej większości) ludzi pod warunkiem, że nie oczekujemy od nich wyjścia z regulaminowego schematu.

Wspominając
Teneryfa ma około 80 km długości i 50 km szerokości i krajobrazowo jest niezwykle zróżnicowana. W czasie moich poprzednich pobytów miałam okazję zobaczyć inne regiony i miasta. Centralnym punktem (a i główną atrakcją) wyspy jest wulkan Teide otoczony malowniczym parkiem krajobrazowym. Jego monumentalna bryła spowita mgłą lub chmurami jest widoczna z daleka. Nic dziwnego – szczyt tego stratowulkanu o wysokości 3718 m n.p.m. jest nie tylko najwyższym szczytem Hiszpanii. Teide była świętą górą Guanczów – pierwszych mieszkańców Wysp Kanaryjskich. Wierzyli, że jest siedzibą bogów i sięga nieba. Widok tego niezwykłego wzniesienia i otaczający go krajobraz i dziś zachwyca, zdumiewa, budzi respekt. No i fajnie było mieć widok z okna na ten magiczny szczyt!

Stolicą Teneryfy jest Santa Cruz, miasto położone w północno-wschodniej części wyspy. To prawdziwa metropolia w porównaniu z wakacyjnymi kurortami (ponad 220 tys. mieszkańców). Już z daleka widoczny jest nowoczesny symbol miasta – wybudowane w 2003 roku Auditorio de Tenerife, czyli wspaniała sala koncertowa przypominająca swoim wyglądem budynek opery w Sydney. Santa Cruz jest urokliwym, portowym miastem z pięknymi parkami, szerokimi alejami, modernistyczną architekturą.

Na obrzeżach znajduje się jedno z najbardziej znanych miejsc na Teneryfie – Loro Parque, czyli niezwykły park zoologiczno-botaniczny. Powstał w 1970 roku i początkowo był ogrodem dla różnych gatunków papug (hiszp. loro parque – park papug). Na rozległym, zadbanym terenie znajduje się wiele gatunków zwierząt, największe delfinarium w Europie, największa na świecie kryta hala z pingwinami. Do parku można dostać się darmową kolejką, która kursuje od centrum miasta. Niestety, nie jest przystosowana dla osób na wózkach inwalidzkich. Po parku można poruszać się bez problemu, ale teren jest trochę pagórkowaty.

Smaki i pamiątki
Z każdej podróży warto coś przywieźć. Pamiątki pomagają ożywić wspomnienia, mogą być też miłym prezentem. Teneryfa, choć formalnie nie jest strefą bezcłową, posiada odmienne przepisy podatkowe niż kontynentalna część Unii Europejskiej i w związku z tym znacznie taniej można tam nabyć wiele produktów. Wyspy Kanaryjskie słyną z wyrobów zawierających aloes (kosmetyki, artykuły spożywcze), wytwarza się tutaj również smaczne kozie sery, likier rumowy z miodem palmowym, konfitury o wymyślnych smakach. Warto także spróbować fantastycznych sosów nadających nawet najzwyklejszym potrawom oryginalnego smaku – mojo rojo (czerwony) i mojo verde (zielony) podane z małymi ziemniaczkami w mundurkach (papas arrugadas) mogą zachwycić najbardziej wybredne podniebienia.

Dla mnie nieodłącznym elementem każdego pobytu na Teneryfie jest pyszna kawa barraquito. To wyśmienite połączenie mleka skondensowanego i spienionego oraz likieru pomarańczowego, espresso, z odrobiną cynamonu, zwieńczone plasterkiem pomarańczy lub limonki.

Teneryfa i tym razem mnie zachwyciła – czarowała słońcem, krajobrazami, wakacyjną atmosferą. A więc hasta pronto, czyli do zobaczenia!

Zobacz galerię…

Lilla Latus, fot. archiwum autorki

Data publikacji: 30.01.2023 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również