„Wojna w niebie”. Spełnienie marzeń bez słów
Teatr nie powinien wykluczać osób niesłyszących i niedosłyszących. Ich miejsce jest zarówno na scenie, jak i na widowni. Udowodniła to Dominika Feiglewicz, która wyreżyserowała spektakl „Wojna w niebie”. Pierwsze dwa pokazy zostały zorganizowane w Krakowie, a w gronie gości znaleźli się m.in. Anna Dymna oraz Krzysztof Globisz.
30 czerwca w Ośrodku Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora Cricoteka odbyła się premiera „Wojny w niebie”. Dzień później publiczność również mogła obejrzeć spektakl w reżyserii Dominiki Feiglewicz. Skupiona wokół niej grupa osób niesłyszących i niedosłyszących pracuje od października ubiegłego roku. Swoje umiejętności aktorskie rozwijają Dominika Kozłowska, Patrycja Nosowicz, Krystian Maligłówka i Rafał Bołdys.
− Nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobry odbiór, to bardzo budujące. Jestem szczęśliwa i zadowolona, ponieważ przez kilka miesięcy wspólnej pracy, ogromnie się rozwinęli i dojrzeli jako zespół, co było widoczne na scenie. A po premierze powiedzieli, że spełniły się ich marzenia – opisała reżyser spektaklu.
Pierwsze pokazy wzbudziły spore zainteresowanie publiczności, w tym osób z dysfunkcją słuchu. Nie zabrakło też gości, „Wojnę w niebie” obejrzeli m.in. Anna Dymna, Krzysztof Orzechowski, Krzysztof Globisz czy Dorota Segda. Do Cricoteki przybyli również dyrektor Oddziału Małopolskiego PFRON Marta Mordarska oraz zastępca dyrektora Małopolskiego Instytutu Kultury Tomasz Włodarski.
− Jestem pod ogromnym wrażeniem tych młodych ludzi, którzy są amatorami i od niedawna mają kontakt ze sztuką teatralną. Moim zdaniem wypadli świetnie podczas premiery, pani Anna Dymna bardzo ciepło i pozytywnie wypowiadała się o ich umiejętnościach aktorskich i scenicznych. Sztuka jest troszkę prowokacyjna, daje do myślenia – powiedział Adam Stromidło, prezes Oddziału Małopolskiego Polskiego Związku Głuchych w Krakowie.
Sztuka wrażliwości
„Wojna w niebie” jest oparta na utworze Josepha Chaikina. To opowieść o poszukiwaniu zrozumienia, porozumienia i tożsamości. Autor doświadczył wykluczenia ze społeczeństwa. W trakcie jednej z operacji doznał udaru mózgu, a następstwem była m.in. afazja, tj. utrata zdolności mowy. Formę terapii i dochodzenia do zdrowia stanowiło dalsze tworzenie.
Dominika Feiglewicz zetknęła się z „Wojną w niebie” na czwartym roku aktorstwa dramatycznego na PWST w Krakowie (obecnie AST). Wówczas miała zajęcia z Krzysztofem Globiszem, który kilka lat temu przeszedł udar. − Ten tekst na mnie bardzo działał. Wtedy bardzo silnie dotykały mnie też spotkania z osobami bezdomnymi w ramach inicjatywy społecznej Zupa na Plantach. To wszystko wzbudziło we mnie pewien rodzaj wrażliwości, chciałam zrobić coś więcej. Kiedy zaczęłam pracować z moją grupą teatralną, to powiedziałam o tym profesorowi Globiszowi. Zaoferował pomoc i później z niej skorzystaliśmy – opisała absolwentka AST.
Spora część przedstawienia odbywa się w ciszy. Aktorzy używają języka migowego, a przekaz wzmacniają multimedia. Wybrane fragmenty tekstu są wyświetlane dla publiczności. Dodatkowo pojawiają się nagrania dźwiękowe. Głosu do nich użyczył właśnie Krzysztof Globisz, który wziął też udział w materiale promującym zbiórkę środków na realizację projektu (https://www.youtube.com/watch?v=Jr-7HjJ33jA).
Szukanie talentów
− Pani Dominika skontaktowała się ze mną jako studentka piątego roku i przedstawiła swoje plany. Wtedy powiedziałem, że wręcz czekam na premierę teatralną. W ostatnich latach takie wydarzenia były rzadkością w środowisku głuchych – poinformował Adam Stromidło. Dodał, że OM PZG w Krakowie pomagał wcześniej w realizacji spektakli „Zrozumieć ciszę” Agnieszki Jani (https://naszesprawy.eu/kultura-i-sztuka/9091-spektakl-zrozumiec-cisze.html) oraz „Paralipomena” Agnieszki Jani i Anety Orlik.
Siedziba związku przy ul. św. Jana była miejscem castingu do projektu teatralnego Dominiki Feiglewicz. Wtedy pomysłodawczyni przedsięwzięcia znała kilka podstawowych słów w języku migowym, konieczna była pomoc w tłumaczeniu. Obecnie ma za sobą kurs drugiego stopnia.
Na spotkanie zorganizowane pod koniec września ubiegłego roku przyszło kilkanaście osób z dysfunkcją słuchu. Część z nich zadeklarowała nieregularny udział w próbach ze względu na pracę i inne obowiązki. W takich warunkach stworzenie grupy byłoby trudne.
− Mnie zależało od początku na działaniu w zespole. Zaczęłam pracować z Dominiką, Patrycją i Krystianem, a na pierwszą próbę dołączył też Rafał, który nie mógł uczestniczyć w castingu. Ta czwórka wytrwała do końca. Szybko przekonałam się, że to bardzo pracowite, wytrwałe i otwarte osoby. Nie przypuszczałam, że to dojdzie do takiego poziomu – powiedziała. Przyznała, że początkowo myślała o etiudzie. Później pojawił się pomysł na blisko godzinny spektakl.
Praca przed premierą
Grupa miała do trzech prób w tygodniu. – Moja uczelnia, a wtedy studiowałam na piątym roku, była zaciekawiona przedsięwzięciem i umożliwiła nam korzystanie z sali. Od początku czułam duże wsparcie – podkreśliła Dominika Feiglewicz. W grudniu przedstawiła pracę magisterską o sztuce jako terapii indywidualnej. Poruszyła w niej temat osób z różnymi niepełnosprawnościami, w tym głuchych. Wykorzystała m.in. swoje doświadczenia z pierwszych spotkań w ramach projektu.
Na pierwszych próbach przede wszystkim poznawała grupę, historie poszczególnych osób. Dowiadywała się, jak odbierają świat oraz sztukę. Szybko przekonała się o sporych różnicach między światem słyszących i niesłyszących. Początkowo chciała pracować na tekście poetyckim „Wojny w niebie”, ale grupa miała problem ze zrozumieniem metafor i myślenia abstrakcyjnego.
− Siedzieliśmy wspólnie po kilka godzin w internacie razem z Agnieszką Górowską-Madejczyk, która pomogła nam w przetłumaczeniu tekstu na Polski Język Migowy. Przekładaliśmy kawałek po kawałku, sprawdzaliśmy, czy każdy to rozumie. W taki sposób zbudowaliśmy całość. To nie było bardzo trudne, ale długo nad tym pracowaliśmy, żeby było zrozumiale dla wszystkich i też zachowało formę poetycką – opisała Dominika Feiglewicz.
Likwidowanie barier
Realizację przedstawienia ułatwiła zbiórka środków za pośrednictwem Zrzutka.pl. Kwota 15 tys. zł była potrzebna na pokrycie podstawowych kosztów realizacji przedsięwzięcia. W ciągu dwóch tygodni darczyńcy przekazali o 601 zł więcej.
− Było mnóstwo udostępnień informacji o akcji. Z radością patrzyliśmy, jak nam się ta pula powiększa. Dzięki temu mogłam opłacić prawa autorskie do tekstu na 10 spektakli, co było największym kosztem. Pozostała część trafiła na organizację scenografii wraz z transportem, kostiumy, oświetlenie i promocję − powiedziała reżyser „Wojny w niebie”.
Jeszcze przed premierą grupa otrzymała zaproszenie na jeden z festiwali. Ostatecznie nie weźmie w nim udziału, aby nabrać sił po intensywnych tygodniach przygotowań. Po wakacjach chce powrócić do Cricoteki, aby kolejny raz zaprezentować swoje umiejętności sceniczne. Plan zakłada też występy w innych miejscach. Pomysłodawczyni projektu zamierza wysyłać oferty do różnych podmiotów, w tym teatrów. Wie, że granie jest rozwijające dla tej czwórki.
− Przed premierą nie wierzyli w swoją przyszłość w aktorstwie. Po występach poczuli, że mogą wiele. Podzielili się emocjami i uczuciami na prawdziwej scenie. Widzieli płaczących ludzi na widowni, mocno to na nich podziałało – powiedziała Dominika Feiglewicz. Według niej spektakl jest przełamaniem barier nie tylko dla występujących, ale też osób, które przyszły go obejrzeć. Publiczność przekonała się, że niesłyszący i niedosłyszący mogą rozwijać swoje talenty również w teatrze. Trzeba to zrozumieć bez słów.
Tekst i fot. Marcin Gazda
Data publikacji:11.07.2018 r.