Zdjęcia z gwiazdami są moją pasją
Koszalinianin z niepełnosprawnością ma już 54 zdjęć ze znanymi osobami. Dzięki temu oryginalnemu hobby wie, że każdy z nas może dotknąć gwiazd. I to dosłownie.
Hubert Wyszyński urodził się w Miastku 30 lat temu. Krótko po pierwszych urodzinach stracił w żłobku przytomność. Do dziś nie wiadomo dlaczego. Gdy po godzinie udało się go reanimować, stało się jasne, że nigdy nie będzie już w pełni zdrowy. Wkrótce zdiagnozowano u niego dziecięce porażenie mózgowe. Pierwsze kroki stawiał dopiero w wieku 5 lat.
Jako dziecko musiał uczyć się w indywidualnym trybie. Później trafił do szkoły zawodowej w Policach. Z wykształcenia jest krawcem. Naukę kontynuował w Koszalinie, dokąd przeniósł się z rodzicami w 2002 r. Skończył liceum, a po nim studium informatyczne. Przez kilka lat pracował w agencji reklamowej.
Mimo problemów z chodzeniem i mówieniem Hubert radził sobie bardzo dobrze. Dołączył do Stowarzyszenia Sportu Niepełnosprawnych „Start” Koszalin, dzięki czemu zaczął trenować wyciskanie ciężarów leżąc. Jeździ też samochodem. Wystarczyło znaleźć model z automatyczną skrzynią biegów. Jednak mimo aktywnego trybu życia wciąż brakowało mu prawdziwej pasji.
– Bo sport traktuję bardziej jako rehabilitację. Trenuję codziennie, ale moje schorzenie nigdy nie pozwoli mi na dołączenie do światowej czołówki – tłumaczy. – Dlatego poza pracą i sportem chciałem robić coś jeszcze. Niekoniecznie typowego. Coś, co by mnie wciągnęło i byłoby tylko moje.
Hobby znalazło się samo
Okazja pojawiła się szybko, bo Koszalin w środowisku osób niepełnosprawnych to miasto słynące z organizacji Europejskiego Festiwalu Filmowego „Integracja Ty i Ja”. Co roku biorą w nim udział znane postaci ze świata kina, telewizji i sportu. W 2011 r. jednym z gości festiwalu był Jan Nowicki. Hubert wpadł wtedy na pomysł, żeby zrobić sobie z nim zdjęcie.
– Stwierdziłem, że nawet taka gwiazda to w głębi duszy normalny człowiek, który ma ludzkie uczucia i raczej nie będzie do mnie niechętnie nastawiony – wspomina. – W dodatku w zawód aktora powinno być wpisane spotykanie się ze swoimi fanami. Pomyślałem więc, że skoro udziela wywiadów dziennikarzom, to dlaczego miałby mi odmówić zrobienia zdjęcia? Podszedłem i okazało się, że to bardzo miły pan. Zgodził się.
Niepełnosprawny początkowo nie traktował jednak zdjęć ze znanymi osobami jako hobby. To w nim rosło wraz z każdą kolejną fotografią. Okazje do nich przytrafiały się same, bo był częstym uczestnikiem występów gwiazd, wystaw i pokazów. Dopiero po jakimś czasie zorientował się, że ma ich już całkiem sporo i postanowił stworzyć kolekcję z prawdziwego zdarzenia.
Ochroniarz wziął go za pijanego
– Podczas koncertów staram się porozmawiać z menadżerem. Kiedy on jest pomocny, zdjęcie udaje się szybko załatwić. Co prawda zdarza się, że ktoś się nie zgodzi, ale przeważnie trafiam na dobrych ludzi, którzy nie robią mi przeszkód – cieszy się Hubert. – Czasami udaje się też bez menadżerów. Kiedy dopuszczono mnie do Krzysztofa Cugowskiego, powiedział mi „Nie musiałeś nikogo pytać o zgodę, wystarczyło do mnie podejść”.
Rozwijanie pasji wiązało się również z rozwijaniem możliwości do powiększania zbioru. Hubert zaczął bacznie śledzić internetowe profile sław show-biznesu, odwiedzać artystów podczas prób i jeździć za nimi na koncerty. Nawet sto kilometrów od swojego domu.
– W ubiegłym roku spodobała mi się muzyka Cleo i Donatana. Kupiłem nawet ich płytę i zamarzyło mi się, żeby również z nimi kiedyś zrobić zdjęcie – mówi. – Gdy okazało się, że dadzą koncert w Kołobrzegu, prawie zwariowałem ze szczęścia. Udało mi się z nimi porozmawiać, zrobić zdjęcie i zdobyć autografy. Fantastyczni ludzie, a Cleo jest jeszcze ładniejsza niż w telewizji. Byłem tak stremowany, że w pewnym momencie zapomniałem przy niej języka w buzi.
Najzabawniej jak dotąd 30-letni koszalinianin wspomina spotkanie z Cezarym Pazurą: – Zawołałem go z imienia i nazwiska, a kiedy podszedł, zapytałem czy można zrobić zdjęcie. Wtedy on zaczął mówić śmiesznym głosem i żartować, że nie wie kto może zrobić to zdjęcie. Ale gdy zaproponowałem, że kogoś znajdę, jeszcze śmieszniejszym głosem zaczął wołać swojego kierowcę. Ten chwycił aparat i wyszła fotografia, którą wspominam najlepiej. Bo Pazura ma mnóstwo pozytywnej energii.
– Jednak nie zawsze jest aż tak pozytywnie. Niekiedy trzeba stać w kolejce na słońcu po kilka godzin i wtedy muszę robić przerwy co jakiś czas, żeby odpocząć w cieniu, ponieważ dla mnie takie stanie jest bardzo męczące – dodaje Hubert. – A raz miałem niemiłą sytuację, kiedy pewien ochroniarz widząc, że chodzę inaczej, podszedł do mnie i powiedział, że nie wyrzuci mnie z koncertu pod warunkiem, że… nie będę więcej pił piwa. Nie wiedział, że jestem niepełnosprawny i wziął mnie za pijanego.
Kolejne cele: Doda i Górniak
30-latkowi podobne sytuacje zdarzają się jednak rzadko. Zwłaszcza w Koszalinie, gdzie ochroniarze już go znają i coraz częściej sami podchodzą, pytając czy będzie chciał zrobić zdjęcie z gwiazdą wieczoru. On natomiast nauczył się, że warto prosić menadżerów o fotografię mailowo dzień przed występem. To znacznie ułatwia późniejszy kontakt.
Teraz marzy, by móc kiedyś uwiecznić na fotkach Dodę i Edytę Górniak. Wie, że w końcu mu to się uda. Bo po 54 spotkaniach ze sławami nie może być dla niego rzeczy niemożliwych. Będzie cierpliwie czekał na ich koncerty w Zachodniopomorskiem, a może i dalej.
Hubert zdaje sobie sprawę, że jego hobby jest nietypowe, ale dzięki niemu ma poczucie, że jest bliżej tego życia, które jak dotąd znał tylko z telewizji. – Każdy niepełnosprawny ma świat w zasięgu ręki, tylko trzeba w to uwierzyć. A gwiazd może dotknąć każdy z nas – podkreśla. – Kiedy widzę później tych ludzi na ekranie, a potem patrzę na nasze wspólne zdjęcia, to wiem, że oni traktują mnie normalnie. To dla mnie bardzo ważne.
Mikołaj Podolski
fot. archiwum Huberta Wyszyńskiego
Data publikacji: 17.02.2015 r.