Warsztat Terapii Zajęciowej w Poznaniu przy ul. Ognik 20B niedługo obchodzi swoje 10-lecie, od tego czasu jego uczestnikami są wciąż te same osoby. Coraz trudniej będzie skierować uczestników na rynek pracy. Są coraz starsi, ich rodzice także, nawarstwiają się też nowe problemy - czyli choćby zapewnienie lokum i specjalistycznej opieki - mówi Marcin Halicki ze Stowarzyszenia Przyjaciół Niewidomych i Słabowidzących.
Stowarzyszenie ma gotową koncepcję przyszłego Zakładu Aktywności Zawodowej (ZAZ). Urząd Miasta Poznania ma zagwarantować wkład własny niezbędny do realizacji projektu. W lipcu tego roku, Komisja Polityki Społecznej i Zdrowia Rady Miasta Poznania zadeklarowała, że popiera koncepcję utworzenia pierwszego w mieście ZAZu, teraz Rada Miasta Poznania zdecyduje o ew. pokryciu kosztów dofinansowania placówki ze środków samorządu, tym samym dając „zielone światło” na jego powstanie. Następnym krokiem będzie złożenie wniosku w Regionalnym Ośrodku Polityki Społecznej, który jest organem decyzyjnym w tej kwestii. W Wielkopolsce ZAZ-ów już jest dużo – chętnych do pracy jeszcze więcej. Na południu Wielkopolski (głównie w małych miejscowościach) jest aż 6 zakładów, a zachód i północ Wielkopolski – w tym Poznań – tworzą „białą plamę”, która czeka na utworzenie kolejnego ZAZ-u.
W poznańskim Zakładzie miałoby pracować około 60 osób, w tym 45 osób niepełnosprawnych w stopniu znacznym i umiarkowanym. Wykonywałyby prace usługowe, m.in. recycling urządzeń elektrotechnicznych oraz catering. Ideę powstania ZAZ-u popiera Dorota Potejko – pełnomocnik prezydenta Poznania ds. osób niepełnosprawnych, która deklaruje chęć pomocy; wysłała ankiety do wszystkich warsztatów terapii zajęciowej oraz środowiskowych domów z pytaniem: ile osób na dzień dzisiejszy chciałoby skorzystać z możliwości podjęcia zatrudnienia w planowanym Zakładzie Aktywności Zawodowej? Wyniki tych ankiet wykazują, że jest zapotrzebowanie na miejsca pracy dla osób niepełnosprawnych.
– Od kilku lat współpracujemy z niemiecką organizacją Hannoversche Werkstätten z Hanoweru – mówi Marcin Halicki – w swoim warsztacie zatrudniają ok. 1000 osób. Od października 2008 r. rusza kolejny oddział HW, który już teraz, na kilka miesięcy przed oddaniem do użytku robi duże wrażenie – tam pracę znajdą kolejne osoby niepełnosprawne. Na razie możemy tylko zazdrościć. U nas problemem jest znalezienie z zasobów miasta lokalu na potrzeby ZAZ o powierzchni minimum 500 m kw., o wybudowaniu choćby niewielkiej placówki nie wspominając. Jednak mamy zamiar zacieśnić współpracę z HW i przy pomocy naszych przyjaciół z Hannoweru budować ZAZ od podstaw w Poznaniu. Wkrótce udajemy się do Hannoweru, aby dograć szczegóły współpracy – dodaje Halicki. W Hannoversche Werkstätten niepełnosprawni pracownicy zajmują się m.in. montażem lusterek samochodowych do aut marki Volkswagen. Później te lusterka przyjeżdżają pociągami do Antoninka k. Poznania, gdzie są montowane w gotowych samochodach. Dlaczego nie mogłyby tego robić osoby niepełnosprawne w poznańskim ZAZ-ie?
Hannoversche Werkstätten są gotowe współpracować ze Stowarzyszeniem Osób Niewidomych i Słabowidzących. Mieliby być podwykonawcą dla nich. Hannover jest blisko Wolfsburga – obok siedziby Volskwagena. Volskwagen jest w Poznaniu. Wolfsburg – zleca skręcanie elektronicznych lusterek – praca którą niepełnosprawni mogą wykonywać. Praca prosta, nie wymaga kształcenia, specjalnego szkolenia. Te nie skręcone lusterka wywożone są z Poznania pociągiem do Hanoweru, następnie pociąg wraca do Poznania i montują lusterka do samochodów w Poznaniu. Pytanie brzmi, dlaczego w Poznaniu nie można by tych lusterek składać? Skoro w hanowerskim Werkstätten mają wiele roboty, mając 1200 pracowników, to dlaczego choćby 30 osób z Poznania nie mogłoby wykonywać takiej pracy? Po co wysyłać tą całą pracę pociągiem do Hanoweru? Wszystkim by się bardziej opłaciło gdyby stworzyć taki Zakład w Poznaniu.
W Hannoversche Werkstätten osoby niepełnosprawne mają zatrudnienie, oraz zapewnione lokum. Przy każdym warsztacie jest bursa, gdzie w samodzielnych mieszkaniach żyją pracownicy. Osoby z różnymi typami niepełnosprawności mieszkają w otoczeniu pełnosprawnych mieszkańców, w przydzielonych przez państwo mieszkaniach chronionych. Nie ma tu mowy o tworzeniu enklaw, zamkniętych, wydzielonych osiedli, gdzie mieszkają tylko osoby niepełnosprawne i ich opiekunowie. Niemiecki model zakłada pełną integrację społeczną, licząc się ze skutkami ubocznymi systemu (jak choćby uprzykrzanie życia sąsiadom przez osoby z chorobami oraz problemami psychicznymi). Dlatego też hanowerscy pracownicy socjalni dyżurują całą dobę, spełniając faktyczną rolę „pogotowia socjalnego” – interweniują w sytuacjach kryzysowych, odpowiadają na sygnały od podopiecznych, czy osób z ich otoczenia (numery telefonów takich ośrodków dyżurujących są powszechnie znane). Oczywiście można dyskutować, czy taki model integracji społecznej jest optymalny, jednak od wielu lat jest w Niemczech praktykowany i przynosi korzyści.
– Na pierwszy rzut oka dzieli nas przepaść, choćby patrząc na aktywizację i zatrudnienie osób niepełnosprawnych – mówi Marcin Halicki – jednak wierzę w to, że u i nas mozolną pracą i małymi kroczkami zbudujemy system wsparcia dla osób niepełnosprawnych, z którego będziemy mogli być dumni. Na pewno nie dziś i nie jutro, ale dzięki dobrym przykładom i współpracy z takimi organizacjami jak Hannoversche Werkstätten stanie się to w nie tak odległej perspektywie. Niech tym pierwszym krokiem ku normalności będzie utworzenie w Poznaniu Zakładu Aktywności Zawodowej – kończy Halicki.
Ania Cynkutis
Źródło: pion.pl z 13.08.2008 r.