Sklep Charytatywny. Na fundamentach dobroci

Sklep Charytatywny. Na fundamentach dobroci

Od 17 września ub. roku w Krakowie działa Sklep Charytatywny. Powstał, aby pomagać finansowo i zawodowo osobom z niepełnosprawnościami. Placówka przy ulicy Wielopole 18A/2 jest prowadzona przez Fundację Inicjatyw Lokalnych i Ekonomii Społecznej.

Od otwarcia minęło kilka miesięcy. W Fundacji nie mają wątpliwości, pierwsze analizy wypadają bardzo dobrze. Sklep jest coraz bardziej rozpoznawalny. Przybywa klientów, część z nich powraca. Asortyment znajduje nabywców, a jednocześnie nie brakuje darczyńców.

− Są też dowody nienamacalne i one mają dla nas większe znaczenie. Osoby niepełnosprawne bardzo się rozwijają, zarówno pracownicy, jak i wolontariusze, którzy przychodzą pomagać. Nie spodziewaliśmy się, że tak szybko będzie widać efekty rehabilitacji zawodowej – mówi Mariusz Baczyński z Fundacji Inicjatyw Lokalnych i Ekonomii Społecznej, jeden z twórców Sklepu Charytatywnego.

Przy ulicy Wielopole swoje miejsce zatrudnienia znalazło 5 osób z różnymi niepełnosprawnościami intelektulnymi i ruchowymi. Wcześniej miały trudności w zaistnieniu na rynku pracy, a od kilku miesięcy podążają nową ścieżką zawodową. Informacje o naborze kandydatów trafiły do różnych placówek.

Dar wspierania

Dzięki Wam niesiemy pomoc – to hasło widniejące na szyldzie Sklepu Charytatywnego. Na odwiedzających czeka szeroki asortyment. − Wszystko, co nie jest żywnością, znajduje u nas miejsce. Ogólnie jakość jest wysoka, a w miarę możliwości staramy się odnawiać część rzeczy. Klienci często wracają do nas, przyciągają ich ceny. Mamy towary nawet o połowę tańsze niż w okolicy czy Internecie – informuje Mariusz Baczyński.

Stali bywalcy polują m.in. na biżuterię. Sporo pań stawia na markowe ubranie, często jeszcze ometkowane. Bardzo szybko nabywców znajdują nowe buty. Tak było m.in. z Adidasami czy Nike’ami, które kosztowały połowę ceny rynkowej. Chętni mogą kupić m.in. ozdoby, figurki, porcelanę, książki, płyty winylowe, filmy na DVD, zabawki czy różne pamiątki.

W magazynie nie brakuje potencjalnych hitów sprzedażowych. Jednym z nich jest koszulka Wisły Kraków, przygotowana dla Jesusa Imaza na mecz z AS Monaco o Puchar Henryka Reymana. Trafi ona na aukcję, która zostanie zorganizowana najprawdopodobniej przed Bożym Narodzeniem. Informacja na ten temat zostanie zamieszczona na FB: https://pl-pl.facebook.com/Sklepcharytatywnykrakow/.

Darczyńcą może zostać każdy. Jedna z osób przyszła z walizką i wyciągnęła porcelanę z Ćmielowa, bo stała u niej od lat nieużywana. Ktoś zamykał butik, więc zostawił kilka mebli oraz trochę ubrań. – Walor charytatywny działa na wyobraźnię. Ludzie wolą zostawić u nas rzeczy niż wrzucić je gdzieś do kubła na mieście. Później widzą, że zostały wywieszone, a następnie sprzedane. To jest świetne, bo pomaga bezpośrednio naszym podopiecznym – opisuje Mariusz Baczyński.

Kierunek rehabilitacja

Całkowity dochód Sklepu Charytatywnego jest przeznaczany na wsparcie osób z niepełnosprawnościami. − Wszystko, co wypracujemy, przekazujemy na cele społeczne. Po prostu wszystko, bez żadnych procentów, ułamków itd. Staramy się maksymalnie wykorzystać te pieniądze, bo wiemy, że zaufało nam sporo osób – tłumaczy Mariusz Baczyński.

W ramach rehabilitacji zawodowej pracownicy wykonują różne zadania. Są one zindywidualizowane, dopasowane do ograniczeń i umiejętności poszczególnych osób. W działania zaangażowały się również rodziny zatrudnionych. Fundacja przeznacza też środki na cele edukacyjne, organizuje warsztaty krawieckie. Nie brakuje wyjść i spotkań integracyjnych. W dalekosiężnych planach znajduje się kampania społeczna. Będzie ona zachęcać pracodawców do zatrudnienia osób z niepełnosprawnościami.

− Chcielibyśmy rozwinąć naszą działalność, otworzyć kolejny sklep, przyjąć dodatkowych pracowników czy poszerzyć ofertę warsztatową. To wszystko jest możliwe, pozostaje jedynie kwestia, kiedy uda nam się to wypracować – mówi Mariusz Baczyński.

Pokonywanie barier

Pomysł na Sklep Charytatywny zrodził się 5 lat temu. To miała być odpowiedź na trudną sytuację na rynku pracy osób z niepełnosprawnościami. Jednak brak funduszy uniemożliwił podjęcie szybkich działań. Temat powrócił rok temu, na działalność zostały pozyskane środki unijne. Inicjatorzy przedsięwzięcia założyli, że najbliższe otoczenie Rynku Głównego będzie najlepszą lokalizacją.

− W tej okolicy przechodzi bardzo dużo osób, również turystów z zagranicy. Część z nich zna ideę Charity Shopów, dlatego w szyldzie widnieje też napis w języku angielskim. Mamy sporo klientów obcokrajowców. Do nas można wejść prosto z ulicy, dojazd też jest łatwy – informuje Mariusz Baczyński.

Prace nad biznesplanem trwały długo. Modyfikowano go, dopisywano różne scenariusze. Nikt jednak nie przewidział, że trudne chwile nadejdą przed wizytą pierwszych klientów. Wrześniowe ulewy doprowadziły do zalania magazynu. W nim znajdował się towar przewidziany na pierwsze dni sprzedaży. Pomieszczenie wymagało szybkiego remontu i osuszenia, a to oznaczało nieoczekiwane wydatki. W grę wchodziło przesunięcie otwarcia o 2 tygodnie. Jednak korekta terminu nie była konieczna. Przesądziły o tym mobilizacja ekipy sklepowej oraz pomoc wielu osób.

− Pisząc biznesplan mieliśmy obawy, że po miesiącu zabraknie nam towaru, nie będziemy mieć klientów i nie podołamy rehabilitacji zawodowej. Szybko to zostało rozwiane, a nieskromnie powiem, że docierają do nas bardzo pozytywne oceny z różnych stron. To pokazuje skalę sukcesu i kierunek rozwoju – podsumowuje Mariusz Baczyński.

Zobacz galerię…

Tekst i fot. Marcin Gazda

Data publikacji: 26.11.2018 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również