Minister Katarzyna Hall jeszcze nie tak dawno tłumaczyła, że stworzenie centralnej bazy danych z danymi wrażliwymi uczniów pozwoli precyzyjnie kierować subwencję oświatową do szkół, w których uczą się dzieci z różnymi niepełnosprawnościami.
Jednak samorządy, często nie przekazują tych środków, które stanowią 9 proc. dotacji jaką rocznie MEN przekazuje samorządom lokalnym, na potrzeby uczniów. W pewien sposób finansują deficyt w systemie oświaty wydając je na pensje nauczycieli czy remonty.
W efekcie zwalnia się logopedów i terapeutów, a rodzice muszą zdecydować czy posłać dziecko do szkoły specjalnej, czy uczyć w domu, jednocześnie ograniczając kontakt z rówieśnikami. W efekcie tworzy się klientów opieki społecznej, a społeczne koszty takiego systemu są dużo wyższe niż wsparcie ucznia ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.
Aby zmienić tę sytuację Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom z Ukrytymi Niepełnosprawnościami przygotowało własny projekt ustawy, który ma uniemożliwić odbieranie uczniom przeznaczonej im dotacji. Za pośrednictwem posłów Prawa i Sprawiedliwości, 7 lipca projekt został wniesiony do Sejmu, ale niestety nie ma on szans na uchwalenie w tej kadencji.
Tara