Aż 60 proc. chorych na białaczkę szpikową zażywa zbyt małe dawki leków
- 31.03.2014
Aż 60 proc. chorych na białaczkę szpikową zażywa zbyt małe dawki leków
Aż 60 proc. chorych na przewlekłą białaczkę szpikową przyjmujących lek nowej generacji nie stosuje się do zaleceń i zażywa zbyt małe dawki leków – alarmuje prezes Polskiej Koalicji Organizacji Pacjentów onkologicznych Jacek Gugulski.
Gugulski powiedział w rozmowie z PAP, że jedynie 40 proc. chorych na przewlekłą białaczkę szpikową zażywa codziennie jedną kapsułkę leku, czyli tyle, ile potrzeba. Kolejne 40 proc. pacjentów pomija dwie, trzy tabletki w miesiącu. Pozostali chorzy (20 proc.) jeszcze częściej nie stosują leku.
Wskazują na to badania, jakie przeprowadzono w USA i w Polsce. Potwierdził to również sondaż wśród polskich pacjentów wykonany na zlecenie Stowarzyszenia Pomocy Chorym na Przewlekłą Białaczkę Szpikową, którego prezesem jest również Jacek Gugulski.
– To bardzo nieroztropne i niepokojące, ponieważ u chorych, którzy nie przestrzegają zaleceń, może dojść do nawrotu choroby. Jest to spowodowane tym, że organizm uodparnia się na lek, którzy traci wtedy skuteczność działania – podkreśla prezes PKOPO, który sam od lat choruje na przewlekłą białaczkę szpikową.
Dodaje, że do nawrotu choroby może dojść nawet wtedy, gdy chory nie zażywa zaledwie dwóch, trzech tabletek w miesiącu. – Bardzo ważna jest regularność stosowania leku, nie należy zatem pomijać żadnej zaleconej dawki preparatu, może się to zdarzyć jedynie sporadycznie, gdy chory zapomni przyjąć lek – podkreśla.
Najbardziej niekorzystne jest pomijanie leku w początkowej fazie leczenia. Gdy chory zażywa go na przykład od 8 lat, mniejsze jest ryzyko, że pojawi się oporność na preparat. Lepiej jednak nie ryzykować.
Co się stanie, gdy pojawi się oporność na leczenie? Gugulski wyjaśnia, że można wtedy zwiększyć dawkę tego samego leku, co u niektórych chorych pozwala ponownie kontrolować chorobę. Jeśli to nie zadziała, do wyboru są dwa inne leki o silniejszym działaniu. Lepiej jednak mieć je w rezerwie, gdy przestanie działać preparat podstawowy, od którego zwykle rozpoczyna się kurację.
Leki na przewlekłą białaczkę szpikową trzeba zażywać wiele lat, najprawdopodobniej do końca życia. Dopiero od niedawna na świecie prowadzone są badania, które mają wykazać, czy terapie można przerwać po wielu latach. Nie ma jeszcze ostatecznych wyników. W Polsce nikt jeszcze takich badań nie prowadził.
Pierwszy lek w tzw. terapii celowanej na przewlekłą białaczkę szpikową wprowadzono w 2001 r. Była to rewolucja w leczeniu tego schorzenia, zapoczątkowała ona przełom w terapii wielu innych chorób nowotworowych. Wielu pacjentów, którzy uczestniczyli w pierwszych badaniach klinicznych, żyje do dziś, pozostałym udawało się przedłużyć życie. Po 10 latach żyło nadal aż 90 proc. chorych, czego wcześniej nie można było uzyskać dzięki żadnemu innemu preparatowi.
Prezes PKOPO Jacek Gugulski zachorował przez 15 laty, gdy przewlekłą białaczkę szpikową leczono jedynie przy użyciu interferonu oraz przeszczepu komórek szpiku kostnego. – Lekarz powiedział mi, że mam sobą nie więcej niż 4-6 lat życia, bo takie były wtedy rokowania. Żyję do dziś wyłącznie dzięki temu, że nagle pojawił się rewelacyjny lek nowej generacji – wspomina.
Nowa terapia sprawiała, że przewlekła białaczka szpikowa przestała być chorobą śmiertelną. Od prawie 15 lat jest chorobą przewlekłą, podobnie jak na przykład cukrzyca.
– Cierpiąca na nią osoba ma szansę żyć tak samo długo, jak ludzi zdrowi. Trzeba tylko stosować się do zaleceń lekarzy – podkreśla Gugulski.
Zbigniew Wojtasiński (PAP)
Data publikacji: 31.03.2014 r.