Bez akredytacji zakładów patomorfologii nie będzie poprawy w leczeniu chorych na nowotwory
- 31.03.2025

Bez wznowienia i dokończenia akredytacji zakładów patomorfologii niemożliwe jest poprawa diagnostyki i leczenia chorych na nowotwory w Polsce – oceniają eksperci z Polskiego Towarzystwa Onkologicznego. Ich zdaniem będzie to również generować niepotrzebne koszty związane z błędną diagnostyką i powtarzaniem badań.
Jak przypomnieli eksperci w dziedzinie onkologii, diagnostyki i patomorfologii w informacji prasowej przesłanej PAP, w ostatnim czasie nastąpił rozwój zaawansowanych badań i narzędzi diagnostycznych, w tym badań molekularnych. Mimo to kluczową rolę w diagnozowaniu nowotworów wciąż odgrywają badania wykonywane przez patomorfologów na materiale pobranym ze zmiany nowotworowej.
„Obecnie mamy do dyspozycji wiele zaawansowanych narzędzi diagnostycznych, takich jak tomografia komputerowa wysokiej rozdzielczości czy badania PET. Są one niezwykle pomocne, ale kluczowe dla podjęcia decyzji o konkretnym leczeniu pozostaje pobranie materiału i ustalenie rozpoznania. Ważne jest ustalenie, z jakim rodzajem guza mamy do czynienia, ponieważ od tego zależy dalsze postępowanie” – powiedziała cytowana w informacji prasowej prof. Renata Langfort, prezes Polskiego Towarzystwa Patologów. Zaznaczyła, że nie każda zmiana widoczna w badaniach obrazowych jest nowotworem, a patomorfologia pozwala precyzyjnie to określić.
W ocenie dr. Mateusza Polaczka patomorfolog jest niezbędnym członkiem konsylium onkologicznego, bez którego nie jest możliwe prawidłowe zdiagnozowanie pacjenta i zaplanowanie leczenia.
Prof. Langfort zwróciła uwagę na potrzebę ścisłej współpracy od samego początku lekarzy klinicystów z patomorfologami i diagnostami molekularnymi. „Dzięki temu już na etapie ustalania rozpoznania możemy określić czynniki predykcyjne i zakwalifikować pacjenta do najlepszego możliwego leczenia” – podkreśliła.
Eksperci przypomnieli, że w ostatnich latach wprowadzono standardy w patomorfologii oraz zrealizowano pilotaż akredytacji zakładów patomorfologii, który miał podnieść jakość badań. „To był ogromny wysiłek, który doprowadził do istotnych zmian – zakłady patomorfologii zyskały nowoczesne zaplecze diagnostyczne, a wyniki badań stały się bardziej konkluzywne i kompleksowe” – oceniła prof. Langfort.
Problem polega na tym, że pilotaż zakończył, a planowana kontynuacja programu akredytacyjnego nie została wdrożona. „Po dwóch latach od zakończenia pilotażu nie widzimy żadnych działań w kierunku jego wznowienia, mimo licznych apeli do Ministerstwa Zdrowia. Jeśli akredytacja nie zostanie przywrócona, cofniemy się do sytuacji sprzed lat” – zaalarmowała ekspertka.
Według niej jednym z przykładów problemów wynikających z braku finansowania zakładów patomorfologii jest ocena ekspresji białka PD-L1. Odgrywa ona kluczową rolę w kwalifikacji pacjentów do immunoterapii, m.in. w raku płuca. „To badanie powinno być standardem w zakładach patomorfologii, ale wiele placówek nie chce go wykonywać, ponieważ nie jest ono finansowane w zakładach niemających akredytacji. Brak zwrotu kosztów sprawia, że pacjenci tracą dostęp do kluczowych badań” – wyjaśniła prof. Langfort.
Prof. Piotr Rutkowski, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, zwrócił uwagę na problem finansowania drugiej opinii patomorfologicznej w trudnych przypadkach, takich jak chłoniaki, mięsaki czy inne rzadkie nowotwory. „Nie ma systemowego finansowania drugiej opinii, przez co pacjenci muszą samodzielnie przewozić bloczki (zabezpieczone w parafinie fragmenty tkaniki ludzkiej – PAP) i preparaty między ośrodkami. W przypadku nowotworów częstych to w ogóle nie powinno mieć miejsca” – ocenił.
Z kolei dyrektor Narodowego Instytutu Onkologii – PIB, przewodnicząca Krajowej Rady Onkologicznej dr hab. Beata Jagielska zwróciła uwagę na problem błędnych lub niepełnych wyników badań patomorfologicznych.
„Tylko w zeszłym roku w Narodowym Instytucie Onkologii skonsultowaliśmy blisko 6700 wyników patomorfologicznych, które budziły wątpliwości. Nie chodziło o subtelne różnice w interpretacji – na podstawie tych wyników nie można było podjąć decyzji terapeutycznej” – zaznaczyła. Dodała, że konsekwencje tego są ogromne – zarówno dla pacjentów, jak i dla systemu ochrony zdrowia.
„Koszt powtórnej diagnostyki w tych przypadkach wyniósł blisko 8 milionów złotych. To nie tylko obciążenie finansowe, ale przede wszystkim stracony czas dla pacjenta, który czeka na jednoznaczne rozpoznanie i możliwość wdrożenia leczenia” – powiedziała specjalistka.
Eksperci zgodzili się, że bez wznowienia procesu akredytacji zakładów patomorfologii jakość diagnostyki w Polsce może znacząco ucierpieć, a pacjenci będą narażeni na jeszcze dłuższy czas oczekiwania na rzetelną diagnozę.
„Bez akredytacji i certyfikacji będziemy musieli powtarzać wiele badań, a to oznacza nie tylko dodatkowe koszty, ale przede wszystkim wydłużenie ścieżki leczenia dla pacjentów onkologicznych” – podsumowała dr Jagielska. (PAP)
jjj/ bar/, fot. freepik.com
Data publikacji: 31.03.2025 r.
