Do polskiej medycyny trzeba wprowadzić roboty chirurgiczne

Do polskiej medycyny trzeba wprowadzić roboty chirurgiczne

Polska medycyna nie powinna już dłużej zwlekać z wprowadzeniem na sale operacyjne robotów, które są przyszłością chirurgii małoinwazyjnej – powiedzieli specjaliści 17 marca podczas konferencji prasowej w Warszawie.

Spotkanie zorganizowano w Wojskowym Instytucie Medycznym (WIM), gdzie zaprezentowano najnowocześniejszą wersję robota chirurgicznego da Vinci. W Polsce jak na razie jest tylko jeden taki aparat – w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu. Jego zakupem zainteresowany jest również warszawski WIM.

Dyrektor WIM gen. bryg. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak powiedział, że cały świat zmierza w kierunku wyposażenia sal operacyjnych w roboty chirurgiczne. – To kolejny przełom w chirurgii. Najpierw chirurgię klasyczną zaczęły zastępować zabiegi laparoskopowe wykonywane przez niewielkie nacięcia w jamie brzusznej. Teraz wprowadzone są roboty zapewniające jeszcze mniejszą inwazyjność, a zarazem większą precyzję wykonywania operacji – ocenił Gielerak.

Szef Kliniki Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej, Metabolicznej i Torakochirurgii WIM prof. Krzysztof Paśnik podkreślił, że nie ma już odwrotu od chirurgii z wykorzystaniem robotów. Jego zdaniem polska medycyna prędzej czy później będzie musiała się włączyć do tego postępu. Im później jednak to zrobimy, tym bardziej będziemy się wlec w ogonie wdrażania innowacji – uważa. – Dlatego powinny się znaleźć pieniądze na zakup w Polsce kolejnego robota da Vinci – podkreślił specjalista. Przyznał jednak, że są to spore wydatki. Robot kosztuje 7-8 mln zł, a po zakończeniu okresu gwarancji trzeba jeszcze liczyć się ze sporym wydatkiem. Wrocławski szpital za serwis swojego urządzenia płaci 800 tys. zł rocznie.

Prof. Wojciech Witkiewicz z Wrocławia powiedział, że dodatkową trudnością, z jaką boryka się jego szpital jest brak refundacji zabiegów wykonywanych przy użyciu robota przez Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ), ponieważ jak na razie takich procedur nie przewidziano w koszyku świadczeń gwarantowanych. Agencja Oceny Technologii Medycznych ma dopiero wydać w tej sprawie opinię w połowie 2014 r.

Specjalista przyznał, że robot jest kosztowny w użyciu. Te same narzędzia chirurgiczne można w nim stosować nie więcej niż dziesięciokrotnie. – Po tym okresie trzeba je wymienić, nawet gdy nam się wydaje, że wciąż nadają się do użycia. Aparat odmawia jednak ich użytkowania, ponieważ precyzja wykonanych nimi zabiegów jest już zbyt mała – opisał prof. Witkiewicz.

Według niego robot daje jednak wiele korzyści, za które warto zapłacić. – Zresztą, jeśli uwzględnimy wszystkie koszty wykonywanych zabiegów, których w Polsce często się nie uwzględnia, to się okazuje, że zabiegi są w sumie tańsze – przekonywał specjalista w rozmowie z PAP. Chodzi przede wszystkim o to, że po operacjach z wykorzystaniem robota mniej jest powikłań i zakażeń, zabiegi są mniej krwawe, a pacjenci szybciej opuszczają szpital.

Robot pozwala spenetrować najbardziej niedostępne zakamarki ludzkiej anatomii, szczególnie w miednicy mniejszej, gdzie jest wyjątkowo trudno operować. „To zasługa tego, że zapewnia znacznie lepszy, trójwymiarowy obraz pola operacji w HD” – wyjaśnił prof. Witkiewicz. W laparoskopii jest on jedynie dwuwymiarowy na ekranie monitora, poza tym znacznie trudniej jest operować narzędziami chirurgicznymi.

Da Vinci oferuje znacznie większe możliwości posługiwania się narzędziami, co znacznie zwiększa możliwości chirurga, a zarazem niweluje jego anatomiczne niedoskonałości. Robot odwzorowuje ruchy nadgarstka chirurga, a końcówki narzędzi poruszają się w siedmiu płaszczyznach, co wcześniej nie było możliwe. Chirurg nie ma czucia, ale ma wrażenie, że jest wewnątrz pola operacyjnego.

Poza tym, robot wygasza drgania ręki operatora, a nawet nagły jego ruch, do którego może dojść, gdy podczas wykonywania zabiegu zostanie w konsoli potrącony. – Reaguje on nawet na ruchy gałek ocznych, jeśli stwierdzi, że chirurg jest już zbyt zmęczony, nie można go w ogóle uruchomić – powiedział prof. Witkiewicz.

Na świecie wykorzystywanych jest ponad 3 tys. robotów chirurgicznych. Ponad 2 tys. tych aparatów jest na wyposażeniu szpitali amerykańskich, prawie 500 jest w Europie, a w Azji – około 300.

W Polsce w okresie trzech lat wykonano 157 operacji przy użyciu najnowszej wersji robota da Vinci. Prof. Witkiewicz twierdzi, że Czechach jest już 12 takich robotów. Jego zdaniem, Polska jest opóźniona w robotyzacji chirurgii o prawie 10 lat.

Zbigniew Wojtasiński (PAP)

zbw/ agt/

Data publikacji: 18.03.2014 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również