W listopadzie panowie zapuszczają wąsy, a media i celebryci przypominają o badaniach poziomu PSA. Trwa Movember, z pozoru – lekka akcja z humorem. W gabinetach onkologicznych ten sam listopad wygląda jednak zupełnie inaczej: to miesiąc, w którym lekarze i bliscy mężczyzn z rakiem prostaty szczególnie mocno czują, że za statystykami stoją konkretne twarze, rodziny, historie.
Rak prostaty jest najczęściej rozpoznawanym nowotworem u mężczyzn w Polsce – w 2022 roku odnotowano ok. 21 tys. zachorowań. Wśród nowotworów męskiego układu płciowego rak gruczołu krokowego występuje ponad 13 razy częściej niż drugi w kolejności rak jąder. Rosnąca zachorowalność na raka prostaty związana jest przede wszystkim ze starzeniem się społeczeństwa, bo ryzyko zachorowania rośnie z wiekiem, szczególnie po 50. roku życia. Wraz ze starzeniem się populacji w Polsce, obserwowany jest też stały wzrost liczby zgonów z powodu raka prostaty. Obecnie umiera z jego powodu ok. 5,5 tys. mężczyzn rocznie, co oznacza, że 1 na 4 pacjentów, u których zdiagnozowano ten nowotwór, umiera z jego powodu. Tym samym w klasyfikacji onkologicznych przyczyn zgonów u mężczyzn nowotwór gruczołu krokowego zajmuje 2. pozycję, ustępując miejsca jedynie nowotworowi płuc.
„Trend jest bardzo niepokojący. Zachorowalność rośnie, co częściowo wynika z wydłużania życia i lepszej diagnostyki, ale jednocześnie śmiertelność nie spada tak, jak powinna. W części krajów Europy Zachodniej, m.in. w Skandynawii czy w Holandii, widzimy stabilizację lub spadek zgonów z powodu raka gruczołu krokowego, dzięki skutecznym programom wczesnego wykrywania i szerokiemu dostępowi do nowoczesnych terapii. U nas ten efekt jest wciąż za słaby. Rak prostaty z punktu widzenia medycyny jest chorobą, z którą naprawdę można sobie dziś dobrze radzić – jeśli wykryjemy ją wcześnie, jest duża szansa na całkowite wyleczenie. Problem w Polsce polega jednak na tym, że wciąż zbyt wielu mężczyzn zgłasza się do lekarza dopiero wtedy, gdy choroba jest już zaawansowana lub rozsiana” – mówi dr Iwona Skoneczna, onkolog kliniczny, kierująca Oddziałem Chemioterapii w Szpitalu Grochowskim w Warszawie.
Kiedy jest za późno na „będzie dobrze”
Movember, czyli „wąsaty listopad”, to globalny ruch zachęcający mężczyzn do rozmowy o zdrowiu, szczególnie o raku prostaty i raku jądra, a także o zdrowiu psychicznym.
– To czas, kiedy głośniej niż zwykle apelujemy do mężczyzn: zbadaj się, zrób test PSA, idź do urologa, nie bój się rozmowy o swoich objawach. Ale widzimy, że w codzienności to często kobiety – partnerki, żony, córki – robią kawał roboty w profilaktyce. Ich rola jest nieoceniona, zwłaszcza, że w Polsce wciąż brakuje zorganizowanego programu badań przesiewowych w kierunku raka prostaty, a poziom świadomości wśród mężczyzn – choć rośnie – nadal jest niewystarczający. Dlatego mężczyźni potrafią latami bagatelizować objawy: częstsze oddawanie moczu, wstawanie w nocy, problemy z erekcją. I nierzadko do lekarza udają się dopiero pod naciskiem bliskiej im kobiety – zaznacza Anna Kupiecka, prezes Fundacji OnkoCafe.
– W listopadzie, gdy trwa akcja Movember i wiele mówi się o profilaktyce męskich nowotworów, nie możemy zapominać o chorych z zaawansowanym, przerzutowym rakiem prostaty. Wielu z nich ma już za sobą liczne terapie i wykorzystało wszystkie dostępne dotąd opcje leczenia. Dlatego tak ważne jest pojawianie się nowych możliwości terapeutycznych. Jedną z nich jest terapia radioligandowa – mówi dr Bożena Sikora-Kupis z Kliniki Nowotworów Układu Moczowego Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
ANKIETA ONKOCAFE DLA PACJENTÓW Z RAKIEM PROSTATY
Radioligandy – co to właściwie jest?
Brzmi skomplikowanie, ale idea jest dość prosta: chodzi o to, żeby lek radioizotopowy trafił dokładnie tam, gdzie jest rak, z możliwie małą szkodą dla zdrowych tkanek.
– W leczeniu systemowym od lat marzymy o tym, żeby dostarczać leki tylko do komórek nowotworowych, omijając zdrowe tkanki. Terapia radioligandowa właśnie to robi. W raku prostaty kluczową rolę odgrywa białko PSMA – antygen błonowy specyficzny dla prostaty, bardzo często obecny na komórkach raka, zwłaszcza w przerzutach, i rzadko spotykany w prawidłowych tkankach. Ten antygen jest jak hak, o który może zaczepić się lek radioligandowy. Jest to lek, który składa się z dwóch części: ligandu, który rozpoznaje PSMA, oraz radioaktywnego lutetu-177, który po związaniu z komórką nowotworową niszczy ją od środka. Dzięki temu jesteśmy w stanie dotrzeć do przerzutów rozsianych po całym organizmie – mówi dr Iwona Skoneczna.
To leczenie jest przeznaczone dla mężczyzn z zaawansowanym rakiem prostaty opornym na leczenie hormonalne, którzy mają już za sobą zarówno standardowe leczenie hormonalne, jak i chemioterapię, a choroba wciąż postępuje.
„U pacjentów poddawanych leczeniu radioligandowemu obserwujemy istotne klinicznie wydłużenie czasu do progresji choroby, redukcję nasilenia bólu oraz poprawę parametrów przeżycia całkowitego. Co równie ważne, terapia radioligandowa charakteryzuje się korzystnym profilem bezpieczeństwa i dobrą tolerancją. Nie powoduje istotnego pogorszenia jakości życia, co u chorych z zaawansowanym stadium raka prostaty ma szczególnie duże znaczenie – podkreśla dr Bożena Sikora-Kupis.
Na raka choruje cała rodzina
O tym, jak wygląda życie z rakiem prostaty „od środka”, opowiadają córki pacjentów.
– Mój tato zmarł z powodu zbyt późno rozpoznanego nowotworu gruczołu krokowego. Ciężka operacja, przerzuty do kości, a z kości do płuc. Dziewięć lat życia z rozprzestrzeniającym się rakiem. Kiedy choroba onkologiczna wchodzi do domu, zmienia się życie nie tylko osoby chorej. W obliczu diagnozy stoi całe bliższe i dalsze otoczenie. Podczas choroby taty dostałam parę ważnych lekcji: o pierwsze słuchać i pozwolić mówić choremu, to co czuje i myśli, a nie mówić za niego; po drugie zachowywać się normalnie i dać choremu jak najdłużej poczucie sprawczości w nowej sytuacji, czyli pozwolić mu decydować i działać, a co najważniejsze nie kłamać. Słowa „wiem, że się boisz i ja też się boję, ale robimy wszystko, żeby z tego wyjść” znaczą więcej niż puste „będzie dobrze”. Lekcja trzecia to konieczność zadbania o siebie i korzystania z pomocy. Pamiętajmy, że pomoc oznacza pójście po moc, a ona nam i choremu bardzo potrzebna” – mówi Beata Borucka, twórczyni Silver TV.
Z podobnymi emocjami mierzy się pani Joanna: „O tym, że tata choruje na raka prostaty, dowiedziałam się dopiero roku temu, choć diagnozę postawiono już kilka lat wcześniej. Przez ten czas tata pozostawał jedynie w obserwacji – prywatny lekarz powtarzał, że jeszcze nie trzeba działać, a tata kurczowo trzymał się tej informacji. Gdybym wiedziała o wszystkim od początku, z pewnością próbowałabym interweniować. Niestety, ostatnie badania wykonane w październiku pokazały, że choroba zaczęła postępować. Tata dostał skierowanie na operację, ale nie jest do niej przekonany. Próbuję wspierać go całym sercem, ale jest to dla mnie dużym wyzwaniem – ja jestem człowiekiem czynu, działam natychmiast, dzwonię, pytam, organizuję. Tata przeciwnie: działa wolno, a choć sytuacja niekiedy wymaga szybkiej reakcji. Nasze rozmowy bywają przez to bardzo trudne. Kiedy mówię: „tato, zrób to, sprawdź tamto”, on ma poczucie, że próbuję przejąć kontrolę i odbieram mu sprawczość. Widzę też, że tata nie potrafi zapytać lekarzy o to, co naprawdę chciałby wiedzieć. Kiedy sama chorowałam, dopytywałam o wszystko – o leczenie, o ból, o to, co mnie czeka. Tata natomiast zamyka się w sobie. Dlatego chciałabym, żeby znalazł wsparcie u kogoś, kto przeszedł podobną drogę, z kim mógłby porozmawiać bez wstydu i skrępowania”.
Pani Joanna przyznaje, że bez wsparcia innych kobiet – w tym tych, które poznała dzięki Fundacji OnkoCafe – byłoby jej dużo trudniej: „Oprócz leczenia bardzo potrzebne jest miejsce, gdzie można zapytać się: Czy inni też się boją?, Co dalej? Jak rozmawiać z tatą, który udaje, że wszystko jest w porządku?”.
Jak poprawić statystyki
Z perspektywy organizacji pacjentów kluczowe jest to, aby dwie rzeczy działy się równolegle: poprawa profilaktyki i wcześniejszego wykrywania nowotworów prostaty oraz zwiększanie dostępności do nowoczesnego leczenia zaawansowanego raka.
– Movember to idealny moment, aby głośno zachęcać mężczyzn po 50. roku życia (a przy obciążającym wywiadzie rodzinnym – już po 45.) do regularnych badań i wizyt u urologa oraz do przełamywania wstydu i stereotypów. Jednocześnie apelujemy do decydentów o zapewnienie szerokiego dostępu do diagnostyki PET, stworzenie stabilnych ścieżek finansowania terapii radioligandowych w Polsce oraz budowanie zespołów wielospecjalistycznych, które potrafią takie leczenie zaplanować i przeprowadzić – mówi Anna Kupiecka.
„Nie ma jednego magicznego rozwiązania, które z dnia na dzień poprawi statystyki. Ale jeśli będziemy równocześnie wcześniej diagnozować chorobę i dawać chorym z zaawansowanym rakiem dostęp do tak przełomowych metod jak terapia radioligandowa, mamy realną szansę odwrócić niekorzystny trend śmiertelność” – podsumowuje dr Iwona Skoneczna.
***
Fundacja OnkoCafe od lat aktywnie wspiera pacjentów z rakiem prostaty i ich bliskich:
• organizuje spotkania edukacyjne z lekarzami, psychoonkologami i specjalistami rehabilitacji,
• pomaga zrozumieć wyniki badań i ścieżki leczenia,
• tworzy przestrzeń, w której można powiedzieć: „boję się” i usłyszeć: „nie jesteś sam”.
Szczególną formą są grupy wsparcia dla mężczyzn z rakiem prostaty i ich rodzin – zarówno stacjonarne, jak i online. To tam kobiety – żony, partnerki, córki – uczą się, jak rozmawiać z chorym, jak wspierać, jednocześnie nie tracąc siebie. Najbliższe stacjonarne spotkanie grupy wsparcia Fundacji OnkoCafe dla pacjentów z rakiem prostaty i ich bliskich odbędzie się w styczniu. Szczegółowe informacje podamy wkrótce na profilach społecznościowych Fundacji.
Jeśli w Twojej rodzinie pojawił się rak prostaty, pamiętaj:
• masz prawo pytać,
• masz prawo prosić o pomoc,
• masz prawo oczekiwać nowoczesnego leczenia.
pr/, źródło grafiki Uniwersytet Gdański
Data publikacji: 24.11.2025 r.




