Prof. Kuśmierczyk: małe dzieci czekają na nowe serce ponad dwa lata
- 21.06.2025

7-latek, 9-latek i 12-latka czekają w Warszawskim Szpitalu Klinicznym na nowe serduszka. Średni czas oczekiwania na organ biorcy ważącego ok. 20 kg, wynosi ponad dwa lata – poinformował PAP prof. Mariusz Kuśmierczyk, kierownik Kliniki Chirurgii Serca Klatki Piersiowej i Transplantologii WUM.
Polska jest – oprócz Stanów Zjednoczonych – specyficznym krajem, gdyż jest u nas wielu małych pacjentów, którzy przychodzą na świat z tzw. niedorozwojem lewego serca. „W innych krajach ich prawie nie ma, gdyż płody z taką wadą są abortowane” – powiedział specjalista.
Prof. Kuśmierczyk wyjaśnił, że jeszcze do niedawna dzieci z tą wadą serca były praktycznie skazane na śmierć, gdyż mimo wielokrotnych operacji, jakie przechodziły po urodzeniu, w pewnym momencie ich osłabione serce odmawiało współpracy albo przyplątywały się powikłania, takie jak np. nowotwór wątroby. „Problem, który był jeszcze niedawno nierozwiązywalny, gdyż pacjentom z wadą serca jednokomorowego nie mogliśmy zaproponować transplantacji tego organu, dziś możemy rozwiązać – właśnie dzięki transplantacji” – podkreślił lekarz.
Wytłumaczył, że wada, o której mowa, polega na tym, że lewa komora serca jest niedorozwinięta i aby dziecko w ogóle przeżyło, konieczna jest seria operacji – trzy, cztery, a czasem więcej, żeby dostosować układ klatki piersiowej i układ naczyń krwionośnych w taki sposób, aby ta jedna komora mogła zastąpić całe serce. Niestety, choć na początku ta jedna komora daje sobie świetnie radę, to w miarę wzrostu dziecka może stać się niewydolna, słabnie.
„Wtedy jedynym rozwiązaniem jest transplantacja” – podkreślił prof. Kuśmierczyk.
Zła praca tej pompy, jaką jest nasze serce, sprawia, że zaburzeniu ulega ciśnienie krwi po stronie żylnej (bezkomorowej) i dochodzi do przekrwienia narządów, w szczególności w jamie brzusznej. „Najbardziej wrażliwym narządem jest wątroba” – zaznaczył lekarz. Jak wyjaśnił, „w wyniku przekrwienia dochodzi do włóknienia, a z jego powodu do marskości, co może prowadzić do pierwotnego raka wątroby”.
Naukowiec poinformował, że w razie takich zmian nowotworowych w wątrobie „niezbędny jest dwunarządowy przeszczep”, co do tej pory w jego klinice zdarzyło się raz. Lekarz podkreślił, że choć takie dwunarządowe transplantacje są na razie rzadkością, to „program ruszył”, więc jest nadzieja na życie i pełne wyzdrowienie małych pacjentów, którzy do tej pory nie mieli żadnych szans.
Prof. Mariusz Kuśmierczyk zaakcentował także, że transplantacje dla wielu pacjentów są jedynym lekarstwem, „złotym środkiem”, a postęp współczesnej medycyny oraz coraz lepsze kwalifikacje kadry medycznej sprawiają, że „skomplikowane procedury, zaliczane jeszcze niedawno do science fiction, są możliwe do wykonania”. Co ważne, w ocenie profesora pacjenci po takich operacjach funkcjonują bardzo dobrze.
Zauważył przy tym, że u najmłodszych pacjentów, ważących do 20 kg, lekarze napotykają na wiele problemów „technicznych”, gdyż bardzo trudno jest o dawców mogących zapewnić organ o właściwym rozmiarze. „Jeśli mamy pacjenta dorosłego albo dziecko, które waży więcej niż 50 kg, to to jest mniejszy kłopot, bo można przeszczepić im serce nawet o 25 proc. większe. Natomiast w przypadku najmłodszych jest to niemożliwe, gdyż tak duży organ nie zmieści się im w klatce piersiowej” – wyjaśnił.
Kiedy już znajdzie się dawca, zaczyna się walka z czasem: od momentu pobrania do momentu wszczepienia nie może upłynąć więcej niż cztery godziny. „Do przewozu dorosłych serc mamy teraz takie specjalne pudełeczka, które umożliwiają wydłużenie tego czasu nawet do 12 godzin” – wyjaśnił prof. Kuśmierczyk. W przypadku maluchów nie jest możliwe użycie takiego sprzętu, gdyż „nie ma takich małych setów i ta maszyna nie jest jeszcze zwalidowana na takie małe serce”.
Specjalista zaznaczył, że w związku z trudnościami w pozyskaniu małych organów do przeszczepów „każde serce pediatryczne jest rozpatrywane pod kątem transplantacji”. Dlatego również bardzo aktywnie są pozyskiwane serca z krajów ościennych, jak np. Litwa, Łotwa, Czechy, Niemcy.
„Mamy istotny problem, jeżeli chodzi o dawców pediatrycznych i ciężko nam jest przekonać anestezjologów dziecięcych do tego, żeby w obliczu tragedii, jaką jest śmierć dziecka, rozmawiali z jego rodzicami na temat dawstwa” – zaznaczył kardiochirurg, dodając, że „jedno zmarłe dziecko może uratować ośmioro innych dzieci i te narządy mogą żyć w innych dzieciach”.
Coraz częściej to sami rodzice ginących dzieci zwracają się do jego kliniki i proszą, aby pobrać narządy od ich potomka, żeby się nie zmarnowały, a jego śmierć nie była daremna.
Prof. Kuśmierczyk wskazał również, że u noworodków zdarzają się tak poważne wady rozwojowe, że powodują one, iż dziecko ginie zaraz po urodzeniu lub żyje zaledwie kilka dni. „Ich serca są bardzo dobrym materiałem do transplantacji, gdyż możemy je wszczepić u dzieci, gdzie różnica wagi między dawcą a biorcą jest dużo większa niż w normalnych warunkach” – podkreślił lekarz. Wyjaśnił, że w przypadku dorosłych serc pacjentowi można przeszczepić serce od pacjenta o 20 proc. lżejszego albo 20 proc. cięższego. Natomiast u dzieci w większości przypadków podstawowym kryterium jest rozmiar klatki piersiowej: „żeby to serce się nam zmieściło”. Z kolei serce noworodkowe „jest troszeczkę innym, osobnym narządem, bo jest się w stanie przystosować bardzo szybko do każdych warunków”.
Podkreślił, że dzięki wielkiemu zaangażowaniu lekarzy, także z WUM, w ciągu ostatnich dwóch lat liczba transplantacji serca u dziecka „wzrosła praktycznie dwukrotnie”. Wcześniej robiło się ich 11-12 rocznie, a „w ub. roku wykonaliśmy 23 przeszczepy serca u dzieci w dwóch ośrodkach – jeden to Warszawski Uniwersytet Medyczny, a drugi Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu” – poinformował kardiochirurg.
Podał, że w każdym czasie na liście do transplantacji jest około 20 dzieci, jednak, w jego ocenie, faktyczna liczba potrzebujących jest dużo większa.
Obecnie w WUM oczekuje na nowe serce trójka dzieci: dwóch chłopców, 7- i 9-latek, oraz 12-letnia dziewczynka. Każde z nich ma już za sobą kilka operacji wadliwego serca, jednak aby mogły normalnie żyć, potrzebują nowych organów.
„Nasi pacjenci po przeszczepie są zdolni wykonywać wszystkie zawody, uprawiają sporty, mają pełen komfort – dodał lekarz. Jak ocenił, to naprawdę jest genialna metoda i wciąż jest to złoty standard, jeżeli chodzi o leczenie skrajnej niewydolności serca u dorosłych i dzieci.
Jednym z dzieciaków uratowanych dzięki transplantacji serca jest Mikołaj. Miał 7,5 miesiąca, kiedy trafił do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Do swojego domu w Mławie wrócił po 17 miesiącach, kiedy miał już ponad dwa lata. Z nowym sercem, które dostał na urodziny. I z nową szansą na życie.
Wywiad z mamą Mikołaja dostępny na https://www.pap.pl/aktualnosci/mikolaj-dostal-nowe-serce-na-swoje-urodziny-matka-opowiedziala-historie-walki-o-zycie (PAP)
Mira Suchodolska, fot. freepik.com
Data publikacji: 21.06.2025 r.
