Prof. Nutt: psychodeliki to nowa rewolucja w neuronauce i psychiatrii

Prowadzonych jest coraz więcej badań nad psychodelikami w leczeniu depresji oraz innych zaburzeń psychicznych. Brytyjski specjalista prof. David Nutt, który zajmuje się nimi od 20 lat, twierdzi, że substancje te zapoczątkują nową rewolucję w neuronauce i psychiatrii.

W latach 60. XX w. w USA i wielu innych krajach psychodeliki uznano za niebezpieczne i uzależniające narkotyki. Wpisano je na listę zakazanych substancji odurzających. Po wielu latach część badaczy zaczęło jednak przekonywać, że niektóre z nich – takie jak psylocybina, ketamina czy MDMA – w pewnym zakresie mogą być przydatne w lecznictwie.

Konieczne są jednak badania, które wykazałyby ich bezpieczeństwo i skuteczność. Właśnie takie prace są prowadzone w wielu krajach. Na razie trudno jeszcze mówić o rewolucji w farmakoterapii, jednak powoli przebija się nowe podejście do psychodelików – wynikające z przekonania, że przed laty wylano dziecko z kąpielą.

„To nowe podejście do psychofarmakologii pochłonęło ostatnich piętnaście lat mojej kariery badawczej i stanowi główny obszar mojej aktywności badawczej” – stwierdza prof. Nutt w książce „Psychodeliki. Rewolucyjne substancje, które mogą zmienić twoje życie. Przewodnik od eksperta”. Przypomina on, że z trudem przebijał się z tym zagadnieniem w środowisku naukowym, ale to już przeszłość. „Obecnie jesteśmy świadkami prawdziwej eksplozji zainteresowania nimi w środowisku akademickim” – zaznacza.

W niektórych krajach psychodeliki w pewnym zakresie ich stosowania są stopniowo legalizowane. Australia jest pierwszym krajem, który od lipca 2023 r. dopuścił do użycia psylocybinę oraz MDMA jako leki. Obydwa preparaty znalazły się na liście leków zatwierdzonych przez Therapeutic Goods Administration.

Decyzja ta była zaskakująca; wskazywano, że wciąż konieczne są badania nad tymi substancjami. Jednym z argumentów było jednak to, że brakuje skutecznego leczenia w niektórych często występujących zaburzeniach, takich jak oporna na leki depresja. A psychodeliki mogą być w tym pomocne.

Prof. Nutt przekonuje, że psychodeliki wyłączają niektóre obszary mózgu, zwłaszcza te napędzające depresyjne myślenie. „To odkrycie doprowadziło nas do zainicjowania badań z udziałem ludzi cierpiących na depresję lekooporną” – pisze. Jego zdaniem najskuteczniejszą jednorazową interwencją w jej leczeniu może być właśnie psylocybina.

Psychodeliki mogą być przydatne w leczeniu zespołu stresu pourazowego (PTSD) oraz zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, zaburzeń odżywiania, a także niektórych rodzajów bólu. „Nowe kuracje oparte na stosowaniu tych środków są bowiem pierwszym znaczącym przełomem w psychiatrii od pięćdziesięciu lat, pomimo ogromnych postępów w neuronauce i neuroobrazowaniu” – stwierdza brytyjski psychiatra i neuropsychofarmakolog z Imperial College London.

Specjalista zwraca uwagę, że ketamina jest już stosowana w leczeniu depresji lekoopornej. W tym przypadku jednak rozszerzono jej zastosowanie, gdyż lek ten od dekad jest stosowany jako środek znieczulający i przeciwbólowy.

Prof. Nutt jest przekonany, że zmieni się podejście do psychodelików Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Jako przykład podaje marihuanę. WHO przyznało, że wykazuje ona właściwości medyczne i „prawdopodobnie w odpowiednim czasie zrobi to również w odniesieniu do psychodelików”.

Legalizacja stosowania psychodelików jako leku niczego jeszcze nie przesądza. W lecznictwie bardzo ważna jest wieloletnia obserwacja skuteczności i bezpieczeństwa danego farmaceutyku. Jest ona prowadzona także po zakończeniu odpowiednich badań klinicznych i zatwierdzeniu danej substancji do stosowania. Nawet po wielu latach może się okazać, że dany lek powoduje więcej szkody, niż pożytku, i trzeba go jednak wycofać. (PAP)

Zbigniew Wojtasiński, fot. pixabay.com

Data publikacji: 29.09.2025 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również