Proporcja długości palców może być też markerem diagnostycznym
- 03.02.2025

Opublikowane w ub.r. badania polsko-brytyjskiego zespołu wykazały, że stosunek długości palców drugiego do czwartego może sugerować, która osoba ma większą skłonność do ryzykownego picia alkoholu. Ich zdaniem ten stosunek może być też markerem diagnostycznym w schorzeniach związanych z zaburzeniami hormonalnymi lub wskaźnikiem ryzyka w prewencji niektórych chorób.
Coraz więcej dowodów wskazuje na rolę prenatalnej ekspozycji hormonalnej w kształtowaniu różnorodnych cech osobowości, predyspozycji zdrowotnych i zachowań. Zespół badawczy z Kliniki Chirurgii Plastycznej i Rekonstrukcyjnej Estetycznej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, we współpracy z profesorem Johnem Manningiem z Uniwersytetu w Swansea (Wlk. Brytania), przeprowadził badania, które dostarczyły nowych danych na temat powiązań między stosunkiem długości drugiego i czwartego palca a skłonnością do ryzykownych zachowań, w szczególności konsumpcji alkoholu.
Wyniki, opublikowane w czasopiśmie „American Journal of Human Biology”, wskazują na interesującą korelację, której dokładniejsze zrozumienie może pomóc w analizie różnorodnych zjawisk społecznych i zdrowotnych. Jednak, co podkreślają autorzy publikacji należy pamiętać, że mowa tu o korelacji, a nie zależności przyczynowo-skutkowej.
Stosunek długości palców zależy od prenatalnej ekspozycji na hormony płciowe
Podstawą badania był wskaźnik 2D:4D, czyli stosunek długości drugiego (wskazującego) do czwartego (serdecznego) palca obu rąk. Stąd współpraca z prof. Manningiem, który uchodzi za „ojca” koncepcji, zakładającej, iż pewne pomiary antropometryczne, a dokładnie pomiary ręki, odzwierciedlają prenatalny stan hormonalny.
Tak jest także ze wspomnianym wskaźnikiem 2D:4D. Choć kształtuje się już w pierwszym trymestrze ciąży pod wpływem hormonów płciowych działających na płód, pozostaje stabilny przez całe życie. Z tego powodu może być używany jako ważny marker diagnostyczny.
„Wszystko wynika z tego, że w paliczkach palców drugiego i czwartego we wczesnym okresie prenatalnym mamy różną gęstość receptorów dla hormonów żeńskich, czyli estrogenów, i hormonów męskich, czyli androgenów. W palcu czwartym jest ich więcej, dlatego jest on bardziej wyczulony na zmiany wynikające ze środowiska hormonalnego” – wyjaśniła w rozmowie z PAP jedna z autorek badania prof. Uniwersytetu Medycznego w Łodzi dr hab. Anna Kasielska-Trojan, specjalistka w dziedzinie chirurgii plastycznej.
„I generalnie u mężczyzn wskaźnik 2D:4D jest niższy, czyli czwarty palec jest dłuższy od drugiego. Natomiast u kobiet jest wyższy, odzwierciedlając większy wpływ estrogenów” – dodała.
Hormonalna burza w brzuchu matki
Co ciekawe, na rozwijający się płód działają nie tylko hormony produkowane przez jego własne gonady. „Oczywiście to, jakiej płci jest płód, ma ogromne znaczenie, jeśli chodzi o ekspozycję na hormony. Ale jest też cały szereg czynników środowiskowych, które oddziałują na matkę i poprzez to wpływają także na środowisko hormonalne dziecka” – wyjaśniła prof. Kasielska-Trojan.
Już od dość dawna wiadomo zaś, że hormony płciowe determinują wiele bardzo różnych czynników; nie tylko tych fizycznych, ale również związanych z zachowaniem, cechami osobowości, predyspozycjami. Wyższy wpływ testosteronu wiąże się m.in. z większą skłonnością do agresji i zachowań ryzykownych. „A do tych ostatnich zalicza się także problematyczne spożywanie alkoholu” – zaznaczyła ekspertka.
Dlaczego mężczyźni piją więcej?
Okazuje się, że różnice w przyszłym wzorcu spożywania alkoholu mogą być zakodowane już w okresie prenatalnym. Wyższe poziomy testosteronu, charakterystyczne dla płodów męskich, zwiększają tolerancję na alkohol. Poza tym w żołądkach mężczyzn znajdują się enzymy, które redukują jego wchłanianie o ok. 30 proc. w porównaniu do kobiet. W związku z tym panie wchłaniają go do krwiobiegu więcej; szybciej i mocniej on na nie działa. Oba te czynniki wpływają na kształtowanie się nawyków związanych z piciem i na różnice w zachowaniach alkoholowych między płciami.
Dłuższy palec serdeczny – większa skłonność do ryzyka
W odróżnieniu od wcześniejszych badań, które skupiały się na populacjach osób uzależnionych od alkoholu, zespół z Łodzi przeprowadził analizę na losowo wybranej grupie studentów: łącznie 258 osobach, z czego 169 stanowiły kobiety. Uczestnicy badania zostali poddani testowi AUDIT (Alcohol Use Disorders Identification Test), który jest powszechnie stosowanym narzędziem do oceny problematycznego (ryzykownego) spożycia alkoholu, w tym określenia prawdopodobieństwa występowania uzależnienia. Dodatkowo wszyscy respondenci raportowali ilość spożywanego przez siebie alkoholu w przeliczeniu na standardowe jednostki.
Jak pokazały wyniki, niższy wskaźnik 2D:4D, szczególnie w grupie mężczyzn, negatywnie korelował z wyższymi wynikami uzyskanymi w teście AUDIT, co może wskazywać na większe ryzyko problematycznego picia alkoholu. U kobiet korelacja ta była również obecna, choć nieco słabsza.
Prof. Kasielska-Trojan podkreśla, że uzyskane wyniki wskazują jedynie na korelację, a nie na zależność przyczynowo-skutkową. Prenatalna ekspozycja na hormony płciowe odzwierciedlona niższym wskaźnikiem 2D:4D może być jednym z wielu czynników wpływających na ryzykowne zachowania, w tym konsumpcję alkoholu. „Ale otrzymane przez nas wyniki sugerują, że im niższy ten wskaźnik, czyli im wyższa była ekspozycja na androgeny w okresie prenatalnym, tym większe predyspozycje do uzyskiwania wysokich wartości w teście AUDIT” – wytłumaczyła.
Tym samym łódzkie badanie Łodzi dołączyło do rosnącej puli publikacji, wskazujących na znaczenie wpływów prenatalnych w kształtowaniu przyszłych zachowań i zdrowia. Zrozumienie tych zależności może zaś pomóc w identyfikacji grup ryzyka oraz w projektowaniu działań prewencyjnych.
Szersze zastosowanie wskaźnika 2D:4D
Prof. Anna Kasielska-Trojan przypomniała, że wskaźnik 2D:4D znajduje zastosowanie w wielu dziedzinach nauki. Poza badaniami nad konsumpcją alkoholu, był analizowany w kontekście takich schorzeń jak ginekomastia idiopatyczna (czyli przerost gruczołów piersiowych u mężczyzn), raki piersi, prostaty i płuca czy choroby autoimmunologiczne, np. toczeń lub choroby tarczycy.
Badania nad nim były również prowadzone w kontekście zaburzeń neurologicznych, takich jak autyzm, ADHD czy choroba Alzheimera, a nawet ciężkości przebiegu COVID-19 i zużycia tlenu przez sportowców. Czyli wszędzie tam, gdzie występują różnice płciowe w częstości występowania danych zjawisk.
I chociaż obecnie wskaźnik 2D:4D jest narzędziem wykorzystywanym głównie w badaniach naukowych, także jego potencjał w praktyce klinicznej jest obiecujący. Naukowcy chcieliby, aby znalazł zastosowanie jako marker diagnostyczny w schorzeniach związanych z zaburzeniami hormonalnymi lub jako wskaźnik ryzyka w prewencji niektórych chorób.
W kontekście społecznym omawiane badanie podkreśla zaś, jak ważne jest zrozumienie, że niektóre predyspozycje do zachowań i chorób mogą mieć swoje źródło już w okresie prenatalnym. Jego autorzy podkreślili, że nadużywanie alkoholu stanowi poważny problem społeczny i ekonomiczny, a lepsze zrozumienie biologicznych mechanizmów, które stoją u podstaw tego zjawiska, może pomóc w opracowaniu bardziej efektywnych strategii zapobiegania i interwencji.
Wyniki badań zespołu prof. Kasielskiej-Trojan i prof. Antoszewskiego przyciągnęły uwagę wielu zagranicznych mediów. Doniesienia na ich temat badania pojawiły się m.in. w New York Post (USA), Today Headline (USA), Science Daily (USA), Mirage News (Australia), WDC.TV (Canada), ET Today (Taiwan), PC Home (Taiwan) czy GB News (Wlk. Brytania).
Katarzyna Czechowicz, fot. freepik.com
Data publikacji: 03.02.2025 r.
