Silniejsze niż się wam wydaje

Olga Kostrzewska-Cichoń, fot. archiwum prywatne

Regionalna Fundacja Pomocy Niewidomym z Chorzowa wydała kalendarz. I to jaki! Duże czarnobiałe zdjęcia. Na nich piękne kobiety. Uśmiechnięte, zamyślone, na ławeczce, na hamaku, na jurajskiej skałce... Każda trzyma karteczkę w ręku, każda z innym zdaniem. To matki dzieci podopiecznych fundacji, najczęściej ze sprzężoną niepełnosprawnością.

Dały się namówić na pozowanie do kalendarza na 2015 rok. Wygospodarowały czas na wyjazdową sesję zdjęciową w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Piękne kobiety, w moich oczach – bohaterki dnia codziennego – pewnie w tych dniach codziennych dawno zapomniały, że są kobietami, nie tylko heroskami.
Na każdym zdjęciu informacja o dziecku i rodzaju rehabilitacji, którą oferuje dla niego fundacja.

„Łutem szczęścia bywa nieotrzymanie tego czego się pragnie”
Bohaterką października jest Danuta, której 4–letni syn Łukasz urodził się z całkowitym brakiem jelita cienkiego. Jedyną formą żywienia jest specjalna pompa, cierpi też na obustronne, czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce. Nie siedzi sam, nie chodzi, nie raczkuje.
Jednak jego mama mówi: – Dzięki codziennej rehabilitacji i kompleksowej pracy w fundacji, Łukasz często się śmieje, bawi jak umie i zaczął mówić!.
Danuta nosi Łukasza na rękach, nie zamyka się w domu, nie mieszkają na parterze.
– Długo szukaliśmy specjalistycznego ośrodka, który by wsparł nasze starania o jak najlepszą i wszechstronną rehabilitację. Aż wreszcie znaleźliśmy – opowiada. – Specjalistyczny Punkt Wczesnej Rewalidacji przy Regionalnej Fundacji Pomocy Niewidomym w Chorzowie to wyjątkowe miejsce i wspaniali ludzie! Wreszcie czujemy nad naszym synkiem opiekę zaangażowaną, pełną serca, a przede wszystkim – kompleksową. Rehabilitacja ruchowa – to zajęcia z panią Kasią i panem Pawłem. Rehabilitacją widzenia zajmuje się pani Agata. Do tego mamy częste spotkania i zabawy edukacyjne (również dla nas, rodziców) z psychologiem – panią Karoliną. Inna „ciocia” Karolina, logopeda, co tydzień uczy nas jak pomagać Łukaszkowi w mówieniu. A za chwilę dojdzie jeszcze muzykoterapia… Zapewnione są oczywiście konsultacje medyczne najlepszych specjalistów – neurologa, okulisty, ortopedy… A nad wszystkim czuwa pani Krystyna Gwizdoń, aby każdy podopieczny tego ośrodka był jak najlepiej „zaopiekowany”. Zajęcia w tym miejscu mają ogromny wpływ na rozwój psychoruchowy Łukaszka.
Olga, która to wszystko wymyśliła
– Wspaniali terapeuci i rehabilitanci – oni zasługują na osobny kalendarz – uśmiecha się Olga Kostrzewska-Cichoń. Jest mamą, której próżno szukać w kalendarzu, zdjęcia Olgi nie znajdziemy na żadnej z kart.
Prezes Zarządu Fundacji Norbert Galla: – Zdjęcia i kalendarz są formą manifestu o sile kobiet. Każda z mam trzyma kartkę, na której napisała swoje motto i swój sposób na walkę z przeciwnościami losu. Pomysłodawczynią jest Olga, ona też zajmuje się PR, jej córeczka jest również podopieczną fundacji.
– Pomysł przyszedł mi do głowy, gdy poznałam mamy na grupie wsparcia – powiedziała „Naszym Sprawom”. – Uznałam, że coś trzeba zrobić przede wszystkim dla nich. Jak poznałam te kobiety, to pierwsza myśl – to są mamy, kobiety, która zapominają o sobie, chcąc nie chcąc. Skupiają się na dzieciach, na rodzinach, na pracy, a „ja” – gdzieś tam na końcu. Z tym zaczęłam walczyć dość dawno u siebie. Widziałam jak dobrze to robi całemu otoczeniu – ten pozytywny egoizm, pozwalający na znajdowanie trochę czasu na małe przyjemności dla siebie. Kosmetyczka, fryzjer, pedicure, dobra książka. Drobiazgi, które powodują, że mam więcej energii na codzienną pracę.
Moja młodsza córka jest „tylko” niedowidząca, chodzi do żłobka, ja pracuję, dajemy radę. Kiedy poznałam matki, które 24 godziny na dobę są opiekunkami, dla których praca jest marzeniem nie do spełnienia, to pomyślałam sobie: no dobra, to chociaż niech czasem mają małą przyjemność…
Najpierw trzeba było przekonać fundację, która musiała na druk kalendarzy wyłożyć pieniądze, bo było za mało czasu, żeby znaleźć sponsorów. Myślę, że przy następnych projektach już będzie łatwiej. Jestem pod ogromnym wrażeniem prezesa fundacji Norberta Galli, który powiedział: „Pani Olgo, mnie się to bardzo podoba, podoba mi się pomysł, to zupełnie inne podejście do naszej działalności.”
Właśnie, inne podejście – pokazanie przez te kobiety wszystkiego: ich samych, pokazanie fundacji, bo jest notatka co ona robi dla dzieci, stworzenie „cegiełki” wspierającej jej działalność, a tak naprawdę to manifest kobiet. Bardzo bliski mojemu sercu, jako kobiecie, jako mamie. Bardzo się w to zaangażowałam. Po nocach siedzieliśmy z fotografem, który ogromną pracę w to włożył. Składając, robił wiele po godzinach, poświęcał całe dniówki, nie bywał u siebie w zakładzie, dojeżdżał na sesje. Zrobił to po kosztach dojazdu, gdyby chciał normalnej zapłaty pewnie nie byłoby nas na to stać.
Jakieś koszty trzeba było jednak ponieść – mamy też – to nie było dla nich łatwe. Przyjazd na sesję, przygotowania, pozowanie. Jedna z kobiet wzięła udział w sesji, mimo że złamała nogę. Gips na zdjęciu jest prawdziwy. Włożyły swoją pracę w zamian za co nie było wynagrodzenia, ale tak naprawdę każdy z nas mnóstwo dostał. Ja – mnóstwo siły i energii, takiego kopa życiowego… One też coś dla siebie dostały. Umalowane, piękne, spojrzały w lustro, przypomniały sobie o sobie.. To był bodziec, żeby sobie przypomnieć, kim byłyśmy.

Sesja zdjęciowa została zorganizowana w hotelu Poziom 511 Design Hotel & SPA na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, właściciele udostępniali pokoje przez dwa dni, nie pobierając za to złotówki. Zgodzili się od razu. Te panie, które nie mogły tam dojechać, miały sesję w katowickim gabinecie masażu. Autorem zdjęć jest Piotr Najuch, na co dzień prowadzący firmę fotograficzną Foto-Niesporek w Siemianowicach Śląskich. Za wizaż mam odpowiadała Klaudia Krabes.

– Często, kiedy ktoś nie rozumie – kontynuuje Olga Cichoń – porównuję: to jest tak, jak masz niemowlaka. Najgorszy pierwszy rok – pieluchy, przewijanie, stała opieka. Potem się z tego stopniowo wychodzi. A te mamy nie wychodzą.. I zapominają o sobie. Tu sobie przypomniały. I mąż, który to widzi…
Może trzeba wymyślać częściej sposób na wyrwanie się z codzienności. Niektóre mamy piszą blogi. Czasami wstrząsające. Piszą, że widać zmęczenie na ich twarzy, że mąż zrezygnował z pracy, że zapadają się w sobie. Czytam i mnie to boli. Z tym trzeba walczyć, bo dzieci potrzebują nas w bardzo dobrej kondycji, a my musimy same zadbać o to.

„Nie szukam lepszego świata. Mój jest przepiękny”
– pisze mama z sierpnia. Maria, mama Oli, która ma 4 lata. Urodziła się w 34 tygodniu ciąży z wagą 2000 g. Zaraz po urodzeniu problemy z płuckami i przyjmowaniem pokarmów, po dwóch dniach trafiła na oddział patologii noworodków, gdzie spędziła 2 miesiące. Ujawniały się kolejne problemy zdrowotne – kardiologiczne, neurologiczne i okulistyczne. – Po pół roku szukania trafiłyśmy do Regionalnej Fundacji Pomocy Niewidomym. To tu Ola została otoczona wielospecjalistyczna opieką, począwszy od okulisty, neurologa, tyflopedagoga, fizjoterapeuty, a skończywszy na psychologu i logopedzie. Kompleksowe podejście sprawiło, że dziś Ola mając 4 lata boryka się jedynie z problemem krótkowzroczności, która korygowana jest przy pomocy okularów.

Każdy ma swój Everest. Jestem silna, dam radę, zdobędę szczyt
– Mam na imię Justyna. Mój syn Miłosz ma 2,5 roku. Urodził się jako skrajny wcześniak w 27 tygodniu ciąży z wagą 990 gram, w ciężkim stanie. Spędził w dwóch szpitalach łącznie 135 dni, ma za sobą 4 trudne operacje. Zdiagnozowano u niego: niewydolność oddechową, niewydolność krążenia, krwawienie z płuc, bezdechy, wylewy dokomorowe, torbiel po krwiaku śródmózgowym, retinopatię oraz wodogłowie. W Regionalnej Fundacji Pomocy Niewidomym Miłosz korzysta z terapii wzroku, ruchu, hipoterapii, muzykoterapii, neurologopedy, a także z pomocy lekarzy specjalistów; okulisty, neurologa i ortopedy.
Justyna prowadzi blog Miłosza: palaszewski.com, www.facebook.com/palaszewskicom.

Nie pytaj skąd czerpię siłę… Kocham
Pani Anna z pomocą fundacji rehabilituje swoją 6-letnią córeczkę, Olę, która również była wcześniakiem. – Ola wygrała walkę z sepsą, retinopatią wcześniaczą, dysplazją oskrzelowo-płucną, ale każdego dnia zmaga się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Ma niedowład czterokończynowy – nie siedzi i nie porusza się samodzielnie, choć bardzo chce robić to, co jej rówieśnicy. Jest pod stałym nadzorem neurologa, rehabilitantów, okulisty, ortopedy, logopedy i psychologa. Pod opieką Fundacji jest od 4 lat, gdzie pracuje z nią grupa wspaniałych terapeutów. Wszyscy dokładamy starań, aby osiągała swoje małe zwycięstwa i któregoś dnia stała się samodzielna – opowiada Anna. Zaprasza na stronę www.aleksandragrzyb.pl

Dogoniła samą siebie
– Projekt kalendarza ma wiele warstw, jest kilka celów w jednym, osiągnęliśmy je wszystkie – podsumowuje Olga Kostrzewska-Cichoń. – W wielu przypadkach było to też publiczne pokazanie, że mam niepełnosprawne dziecko – kolejny bardzo ważny wątek. Zaakceptowania tej sytuacji. Buntujemy się przeciwko temu, nie chcemy tego, pytamy – dlaczego ja? Przechodzimy wszystkie etapy.
Skupiam się na niepełnosprawnych dzieciach, żeby wyszły ze swoich domów, żeby mamy mogły pojechać do kawiarni. Miejsca publiczne są w ogóle mało przygotowane dla dzieci, cóż dopiero dla dzieci niepełnosprawnych. Kropla drąży skałę, warto mówić, że takie dzieci są, że jest ich sporo.
Fundacja bardzo się nimi opiekuje, wszystkie mamy mówią, ja sama też – moje dziecko rozwija się, jest postęp. Są to małe kroczki, ale są, dzięki rehabilitacji, mamy je widzą. Moja córka dogoniła samą siebie. Ja sama przeszłam ewolucję, teraz chcę się tym dzielić.

Chorzowska Fundacja
Regionalna Fundacja Pomocy Niewidomym z siedzibą w Chorzowie zajmuje się kompleksową rehabilitacją oraz wczesnym wspomaganiem rozwoju psychoruchowego dzieci niewidomych i niedowidzących z dodatkową niepełnosprawnością. W swoich placówkach lub w przestrzeni domowej tworzy przyjazne warunki rozwoju dla dzieci, którym dysfunkcje wzroku znacznie ograniczają poznawanie świata. Oferuje pomoc psychologiczną, pedagogiczną, logopedyczną, neurologiczną i okulistyczną.

Kalendarz można kupić w siedzibie RFPN w Chorzowie oraz poprzez stronę organizacji. Dochód z jego sprzedaży w całości zostanie przeznaczony na rehabilitację dzieci z dysfunkcją wzroku.

Ilona Raczyńska

 

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również