Szczepienia to największe osiągnięcie w medycynie

Ci, którzy się nie szczepią, są egoistami – stwierdzili 21 stycznia eksperci biorący udział w debacie poświęconej wakcynologii. Ich zdaniem szczepienia jesteśmy winni sobie, ale też społeczeństwu.

– Szczepienia są najważniejszym osiągnięciem, jakie kiedykolwiek zostało wdrożone w medycynie. Powiem tylko, że trzy choroby na przestrzeni wieków: dżuma, ospa prawdziwa i grypa zagubiły 350 mln ludzi. To jest tyle, ile obecnie Europa liczy mieszkańców. Dzięki szczepieniom ospa prawdziwa nie jest problemem, dżuma występuje bardzo rzadko (…), z grypą jest trochę inaczej, ale wiemy, że to bardzo szybko zmieniający się wirus i dalsze szczepienia tę sytuację będą poprawiać – powiedział w trakcie debaty „Szczepienia dzieci a zdrowie publiczne w świetle danych epidemiologicznych” prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego prof. Andrzej Fal.

Ostrzegł przed tym, by to osiągnięcie, czyli wydłużenie przeżycia i zdrowia, nie zostało teraz zaprzepaszczone. – Ten, kto powiedziałby, że szczepionki nie działają, przeczy osiągnięciem medycyny w całej historii naszego rodzaju – stwierdził i dodał, że drugim osiągnięciem na taką skalę było wynalezienie antybiotyku.
Ostrzegł, że patogeny wracają. – Wyłączanie, przerywanie szczepień jest absolutnie niedopuszczalne – zaznaczył.

Główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas powiedział, że szczepimy się dla innych. – Ci, którzy się nie szczepią, są egoistami (…). Żyjemy dla kogoś i musimy być zaszczepieni dla tych, którzy nie mogą z jakiś powodów się zaszczepić – zaznaczył.
Podkreślił też, że szczepienia padły ofiarą swojego sukcesu. Wyjaśnił, że przestaliśmy przez to pamiętać o różnych groźnych chorobach. Do niedawna nie mieliśmy przypadków na przykład odry i nasi lekarze nie wiedzieli, jak ją rozpoznać.
– Nie mamy ospy prawdziwej i pewnie nie będziemy jej mieli, ale mamy polio, które wydawało się, że będzie można eredykować (całkowicie zwalczyć – PAP) – wyjaśnił Pinkas.

Kierownik Pediatrii Oddziału Obserwacyjnego na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym Ernest Kuchar odwołał się do własnego doświadczenia.
– Po odrze popsuł mi się wzrok, po śwince słuch. Dzisiaj moje dzieci nie chorują i to dzięki szczepieniom – stwierdził. Dodał również, że szczepienie nie jest incydentem w dzieciństwie, ale procesem rozłożonym na całe życie. – Są elementem zdrowego życia, ponieważ zwiększają szansę, że się będzie zdrowym. A że chronią innych, mają też znaczenie dla zdrowia publicznego – wyjaśnił.

Eksperci przyznali, że szczepienia nie zapewniają stuprocentowej ochrony przed chorobą, ale dzięki nim minimalizuj- się powikłania. Dodatkowo chorobę przebywa się w kontrolowanych warunkach. „Na odrę, świnkę, różyczkę choruje się raz w życiu (…), a szczepienie umożliwiają to samo zjawisko, tylko w warunkach kontrolowanych. Organizm niejako uczy się walczyć ze zjadliwym drobnoustrojem. I w przypadku kontaktu z nim w przyszłości jest do tego przygotowany – wyjaśnił mechanizmy działania szczepionki Kuchar.

Uczestnicy debaty zauważyli też, że wyzwaniem w tej chwili pozostaje wprowadzenie do obowiązkowego kalendarza szczepienia przeciw rotawirusom, a także przeciw wirusowi HPV, czyli brodawczakowi ludzkiemu. To ostatnie od 2022 r. będzie obowiązkowe dla dziewczynek, nieco później dla chłopców. Zapisano je w Narodowej Strategii Onkologicznej.
Zgodzili się również, że wprowadzenie szczepionki przeciw wirusowi HPV ograniczy zachorowania na nowotwory szyjki macicy, gardła i krtani. Również ochrona przed rotawirusami, które wielu kojarzą się niezbyt groźne, powinna być wpisana w bowiązkowy kalendarz.
– Rotawirus kojarzy się z banalną biegunką, ale ta biegunka zmusza nieraz do kilkudniowego pobytu w szpitalu. Wiąże się z nieobecnością w pracy. Zakłóca życie domowe, a rodzice źle znoszą chociażby to, że dzieci wymagają podawania kroplówek – wyliczył Kuchar.

Debatujący stwierdzili też, że pacjent powinien zaufać przede wszystkim lekarzowi, jeśli chodzi o wybór konkretnej szczepionki.
– Lekarz zawsze działa według swojej najlepszej wiedzy, biorąc pod uwagę dobro pacjentów. Różnice między współczesnymi szczepionkami zazwyczaj są niewielkie. Są one bezpieczne i skuteczne. Tłumaczenie rodzicowi, czym różnią się szczepionki, jest dosyć trudne i nie wiem, czy tak naprawdę potrzebne. Wiąże się z operowaniem dość hermetycznymi pojęciami: immunogenność, serotypy – powiedział Kuchar. Posłużył się też obrazowym przykładem. – Jeśli idę do mechanika, to nie wypytuję, jakie są rodzaje filtrów paliwa. Myślę, że to strata czasu. Trzeba mieć zaufanie – powiedział.

Eksperci poruszyli również temat szczepionek przeciw pneumokokom, które od 2017 r. są w obowiązkowym kalendarzu szczepień. Dzieci szczepione są 10-waletną szczepionką (PCV-10) o nazwie handlowej Synflorix. Chroni ona przed 10 szczepami pneumokoków. Zdaniem ekspertów wprowadzenie bezpłatnego szczepienia było niewątpliwym sukcesem, choć wskazywali jednocześnie na pewne wady.
– Czy widzimy sukcesy tej szczepionki? Oczywiście, że tak, bo 10 to więcej niż zero (…). Te trzy serotypy, których nie obejmuje swoim wachlarzem szczepionka 10-walentna, przybierają na sile. Stają się po prostu częstsze, bo na nie ma zbiorowej ochrony. Widzimy też to w innych krajach, w Finlandii czy w Belgii, które przez lata taką szczepionką szczepiły – wyjaśniła Anna Górska-Kot z Oddziału Pediatrii w Szpitali Dziecięcym im. prof. dr. med. Jana Bogdanowicza.

Specjaliści zaznaczyli, że na skuteczność szczepionek wpływają dwa elementy: lokalna epidemiologia i skład szczepionki. Wyjaśnili, że dostępne na rynku szczepionki przeciw tym wirusom różnią się w praktyce trzema serotypami.
– Pytaniem jest, czy za te trzy serotypy (które są dodatkowo w 13-walentnej szczepionce – PAP) warto zapłacić. Taka jest brutalna prawda – powiedział Kuchar. Zaznaczył też, że coraz więcej zarażeń w przypadku stosowania szczepionek będzie wywoływanych właśnie przez serotypy, których nie ma w szczepionce.
– We wszystkich krajach to obserwujemy. Stąd potrzeba opracowywania szczepionek w coraz większym zakresie. Pierwsza szczepionka przeciw pneumokokom zawierała tylko siedem serotypów – zauważył.

Uczestnicy debaty spojrzeli też na zagadnienie wakcynologii z perspektywy ekonomiki i prawa. – Jeżeli jest tak, że te szczepienia pomagają, to możemy jako wspólnota wprowadzić szczepienia nawet obowiązkowe. Trybunał Konstytucyjny przyjął skargę dotyczącą obowiązkowości szczepień (…). Moim zdaniem szczepienia obowiązkowe są zgodne z konstytucją i z prawem unijnym – powiedział prawnik i ekonomista, szef Rady Warsaw Enterprise Institute (WEI) prof. Robert Gwiazdowski. Zastrzegł jednak, że nikogo nie można do tego zmusić siłą.
– Jeżeli jest tak, że szczepionki pomagają, to z całą pewnością skutki makroekonomiczne są korzystne i że jest mniejsza grupa, która nie chce się szczepić. I w ramach nakłaniania miękkiego, by się ludzie zaszczepili, powinniśmy zaoferować im najlepszą szczepionkę, nawet jeśli rząd będzie musiał więcej zapłacić, bo wtedy rząd będzie mniej wydawał na leczenie w szpitalach i z ZUS na zasiłki chorobowe. Z jednej strony zapłacimy więcej, ale z drugiej mniej wydamy. Per saldo wyjdzie to korzystniej. Szczególnie jest to efektywne w przypadku osób starszych – dodał.

Podsumowując temat, eksperci uznali, że szczepienia są zasadne z kilku powodów. Zmniejszają ryzyko uszczerbku na zdrowiu w przypadku zarażenia, wpływają na zmniejszenie zachorowalności na choroby zakaźne, uwalniają środki na prewencję z medycyny interwencyjnej oraz wpływają na spadek kosztów pośrednich – wysokości wypłat zasiłków chorobowych, absencji w pracy, niewytworzonych dóbr, mniejszych zysków z PIT, CIT.

– Szczepienia ochronne są jedynym elementem profilaktyki pierwotnej, które spełniają jedno bardzo ważne kryterium – czasowe. Dzisiaj szczepimy, efekt mamy właściwie w parę miesięcy od szczepienia. Efekty innych działań profilaktycznych będą widoczne za jedno pokolenie – powiedział prof. Andrzej Fal. (PAP)

Klaudia Torchała, fot. pixabay.com

Data publikacji: 22.01.2020 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również