Transplantologia ratuje życie

Transplantologia ratuje życie

Transplantologia jest obecnie jedyną metodą ratowania życia osób ze schyłkową niewydolnością narządów, takich jak np. serce, wątroba, płuca - mówili specjaliści 3 listopada na konferencji prasowej w stolicy.

Zorganizowano ją w ramach obchodów 20-lecia powstania Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego do spraw Transplantacji „Poltransplant”.

– Kiedyś wszyscy ekscytowali się przeszczepieniem serca, trzustki, wątroby. Dziś to normalna metoda leczenia schyłkowej metody niewydolności różnych narządów. Nie ma innej metody leczenia jak wymiana tego narządu na pozyskany od dawcy zmarłego lub dawcy żywego – gdy narząd jest podwójny lub duży – powiedział prof. Lech Cierpka konsultant krajowy w dziedzinie transplantologii klinicznej.

Prezes Polskiego Stowarzyszenia Koordynatorów Transplantacyjnych Wojciech Czapiewski podkreślił, że w Polsce transplantologia jest kojarzona głównie ze śmiercią. – Cały czas wraca się do tego, że ktoś umiera i że pobiera się od niego narządy. Nie ma spójnego przekazu do społeczeństwa, że transplantologia wiąże się z życiem i gdy rozmawiamy z bliskimi zmarłego musimy im pokazać tę drugą stronę – tłumaczył. Taką rolę pełnią koordynatorzy transplantacyjni.

O tym, że w Polsce wciąż konieczne jest edukowanie społeczeństwa na temat idei dawstwa narządów po śmierci lub za życia dla potrzebujących członków rodziny, świadczą liczby. Dyrektor Poltransplantu prof. Roman Danielewicz przypomniał, że obecnie na przeszczepienie narządu oczekuje w naszym kraju ok. 1700 osób.
– Jeśli chodzi o pobieranie i przeszczepienia narządów lokujemy się w Europie gdzieś pośrodku. Niektóre kraje, w tym Niemcy, które są ogromnym i bogatszym od nas krajem, mają w tej chwili niższy od nas wskaźnik pobierania i przeszczepiania narządów, ale np. Białoruś ma aktualnie wyższy wskaźnik niż my – wymieniał ekspert. Przypomniał, że światowym liderem pod tym względem jest Hiszpania, gdzie pobiera się narządy od 40 dawców zmarłych na 1 mln mieszkańców. W Polsce pobieramy od 13 zmarłych dawców na 1 mln, czyli trzy razy mniej.

Dr hab. Maciej Kosieradzki, prezes Polskiej Unii Medycyny Transplantacyjnej, zaznaczył, że Polacy są generalnie dobrze nastawieni do transplantologii i zdają sobie sprawę, że daje ona ludziom szansę długiego życia. – Obecnie ze zdecydowaną odmową zgody na donację narządów spotykamy się rzadko – podkreślił. Dotyczy to nie więcej niż 15 proc. przypadków.

Jednak zapotrzebowanie na narządy dla biorców stale rośnie. – Coraz bardziej rozwierają się nożyce między zapotrzebowaniem a możliwościami zaspokojenia go. Dlatego wciąż chcemy propagować zasadę „nie zabieraj swoich narządów do nieba” – tłumaczył prof. Wiesław Jędrzejczak, hematolog i transplantolog, który jako pierwszy w Polsce dokonał przeszczepienia szpiku.

O promowanie idei honorowego dawstwa narządów w mediach zaapelowała obecna na konferencji wiceminister zdrowia Katarzyna Głowala, która odpowiada w resorcie za nadzór nad medycyną transplantacyjną.

Prof. Cierpka zachęcił, by o idei dawstwa narządów po śmierci i swojej decyzji w tej sprawie rozmawiać w rodzinach. To znacznie ułatwia bliskim podjęcie decyzji po śmierci krewnego. Konsultant zwrócił też uwagę, że w Polsce za rzadko pobiera się do przeszczepienia narządy od spokrewnionych dawców żywych (chodzi głównie o nerki).

Dr Kosieradzki zaznaczył, że każdy z nas ma pięć razy większe prawdopodobieństwo znalezienia się na liście osób oczekujących na przeszczepienie jakiegokolwiek narządu z powodu jego schyłkowej niewydolności niż zostania kiedykolwiek w życiu dawcą.

Eksperci obecni na konferencji podkreślali, że wyniki leczenia w polskich ośrodkach transplantacyjnych, które mierzy się długością przeżycia biorców oraz utrzymywania się przeszczepów, są porównywalne z wynikami europejskimi i amerykańskimi. – Pod tym względem nie mamy się czego wstydzić – zaznaczył prof. Danielewicz.

Według dr. Kosieradzkiego w Polsce wyniki przeszczepiania nerek (biorąc pod uwagę 10-letnie przeżycia biorców) są lepsze niż w USA. – Mało kto wie, że w Warszawie działa największy w Europie ośrodek zajmujący się przeszczepieniami wątroby – podkreślił.

W ocenie prof. Danielewicza wielkim sukcesem jest także fakt, że obecnie w polskim rejestrze dawców szpiku jest ponad 1 mln dawców. – Jest to trzeci rejestr w Europie i szósty co do wielkości na świecie. To ogromny sukces i dowód na altruizm młodych Polaków, którzy się do tego rejestru zapisali – powiedział.

Ekspert przypomniał, że w 2016 r. obchodzone jest nie tylko 20-lecie Poltransplantu, ale też 50. rocznica wykonania w Polsce pierwszego udanego przeszczepienia narządu. W ciągu tych pięciu dekad przeszczepiono narządy ponad 28 tys. ludzi, a kilka tysięcy otrzymało przeszczep komórek krwiotwórczych (określany jako przeszczep szpiku).

Poltransplant powstał z inicjatywy środowiska polskich transplantologów, które w latach 90. XX wieku dostrzegło potrzebę skoordynowania działań ośrodków transplantacyjnych głównie w zakresie pobrań tzw. wielonarządowych. – Chodziło o to, by wykorzystać możliwości pobrania więcej niż jednego narządu od zmarłego dawcy i oferować te narządy biorcom – wspominał prof. Danielewicz.

Wraz z uchwaleniem ustawy transplantacyjnej w 1995 r. zdecydowano o utworzeniu państwowej jednostki – Centrum Organizacyjno-Koordynującego do spraw Transplantacji „Poltransplant”. Powstało ono w 1996 r.
Oprócz koordynowania pobrań wielonarządowych, jednostka ma też za zadanie m.in.: prowadzenie rejestrów transplantacyjnych, rejestrów pobrań, żywych dawców, rejestrów przeszczepień, a także rejestrów sprzeciwów osób, które nie chcą po śmierci być dawcami narządów.

– Te dane staramy się gromadzić w rejestrach po to, aby (…) polska transplantologia była bezpieczna i służyła tym osobom, które oczekują na przeszczepienie narządu. Przez te 20 lat udało się nam się zbudować sprawny system organizacyjny – podsumował prof. Danielewicz. (PAP)

jjj/ sp/

Data publikacji: 04.11.2016 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również