Chcę dać z siebie sto procent. Wywiad z paraolimpijką Moniką Kuklą

Paulina Malinowska-Kowalczyk i Monika Kukla (z prawej)

Monika Kukla, na igrzyskach w Pekinie – debiutantka. Wystartuje w paranarciarstwie biegowym i biathlonie. Długo szukała swojego miejsca w sporcie, najpierw była hipoterapia (miłość do koni trwa do dzisiaj), potem wioślarstwo i wreszcie narciarstwo biegowe. Startuje w pozycji siedzącej – na sledżu, ponieważ urodziła się z jedną nogą krótszą – na co dzień porusza się na protezie. Najważniejsza dla niej jest siła rąk i silna wola. Bo mimo, że teraz zdarza jej się być w tyle, marzy, by kiedyś być na czele. Reprezentuje klub AZS AWF Kraków.

PMK: Monika, debiutujesz w Pekinie na igrzyskach. Mało tego, to jest twoja druga spośród najważniejszych imprez sportowych w ciągu ostatnich miesięcy – w styczniu brałaś udział w MŚ w Lillehammer. Masz tempo! (Śmiech)
MK: Zgadzam się w stu procentach. Ten sezon jest bardzo intensywny. W mistrzostwach świata też debiutowałam, po bardzo krótkim czasie debiutuję również na igrzyskach. Mam nadzieję, że tu będzie lepiej, niż w Norwegii.

Z jakimi nadziejami jesteś na tej imprezie?
Chciałabym po prostu dać z siebie sto procent i być z siebie zadowolona. W konkretne miejsca nie celuję – lepiej być miło zaskoczonym, niż przeżywać to, że nie udało się osiągnąć jakiegoś miejsca.

Każdy zawodnik ma albo dystans, albo konkurencję, która najbardziej mu leży. Co to jest w twoim przypadku?
Najlepiej czuję się w biegu biathlonowym na 10 km, mam tu najlepsze wspomnienia z MŚ w Lillehammer gdzie skończyłam na 12 miejscu. Byłam przede wszystkim zadowolona ze strzelania, w którym miałam tylko 4 pudła na 20 strzałów. W Pekinie chciałabym jeszcze poprawić ten wynik.

Sam wyjazd na igrzyska to ogromne przeżycie dla każdego zawodnika. Czy serce biło szybciej, gdy już wiedziałaś, że jedziesz?
Tak naprawdę do tej pory jeszcze do mnie nie dociera, że wystartuję w igrzyskach. Mam już za sobą pierwszy trening na obiekcie, podchodzę do tego z dużym spokojem – mam nadzieję, że ten spokój pozostanie, bo wiadomo, że nerwy nie pomagają w tym przypadku. Nie chcę popełnić jakiegoś błędu ze względu na zbyt duży stres.

Jak oceniasz te trasy, które tutaj widzisz, i ten dziwny śnieg?
Nie sprawdziłam jeszcze wszystkich tras, ale większość. Nie należą do bardzo trudnych, ale trzeba na każdym fragmencie być skupionym, żeby nie popełnić błędu, który może kosztować bardzo dużo.

Od półtora roku biegasz na nartach. Dostać się na zawody takiej rangi jak igrzyska czy mistrzostwa świata w tak krótkim czasie to ogromne osiągnięcie, ale w twoim wypadku sport nie pojawił się niedawno. Towarzyszy ci przecież od dłuższego czasu.
Od wielu lat. Przewijałam się przez różne dyscypliny – od jeździectwa, przez pływanie czy wioślarstwo. I to właśnie dzięki trenerowi kadry wioślarskiej, Tomkowi Kaźmierczkowi, zaczęłam trenować narciarstwo – jestem mu za to bardzo wdzięczna! Mam nadzieję, że to w tej dyscyplinie się zadomowię, ona sprawia mi najwięcej radości – pomimo tego, że nie zawsze jest kolorowo.

Odnalazłaś swoje miejsce w sporcie mimo niepełnosprawności. Możesz powiedzieć, jaka to jest niepełnosprawność?
Jest to niepełnosprawność, która towarzyszy mi od urodzenia – nie mam kości udowej, przez co moja prawa noga jest krótsza od lewej o ponad 30 centymetrów. Przez to muszę na co dzień nosić protezę.

Ale jak biegasz na nartach, to nie na nogach?
W moim przypadku jest to bieg przy użyciu tzw. sledża. To pozwala mi nie zważać na to, że mam nierówne nogi. No ale jest to o wiele większy wysiłek, ponieważ pracują tylko ręce, mięśnie brzucha i grzbietu.

Czasami jest tak, że ktoś kto ma jakąś niepełnosprawność myśli, że się do sportu nie nadaje. Trudno jest nabrać takiego przekonania, że jest wręcz przeciwnie – nie tylko można uprawiać sport, ale wręcz taka osoba powinna to robić. Jak to było w twoim przypadku? Kto cię namówił do tego, żeby podejmować aktywność sportową?
Jako czteroletnie dziecko zaczęłam chodzić na hipoterapię i z biegiem czasu – niespodziewanie dla moich rodziców – chciałam więcej przy tych koniach robić. Przerodziło się to wtedy w bardziej wyczynowe uprawianie sportu. I poszło dalej! (śmiech)

I tak znalazłaś się w Pekinie. Zatem powodzenia!

Z Moniką Kuklą rozmawiała Paulina Malinowska-Kowalczyk

Data publikacji: 02.03.2022 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również