Droga po pomoc dookoła Polski
2313 km na wózku w 54 dni - to jedno z najważniejszych założeń trzeciej edycji The Best Trip, w trakcie której Adrian Beściak pokonał trasę dookoła Polski. Rzeszowianin zrobił to w szczytnym celu, a zebrana kwota jest większa niż podczas wcześniejszych wypraw.
24 sierpnia Adrian Beściak przekroczył linię mety na Rynku w Rzeszowie. 21-latek został przywitany przez liczną grupę osób, w tym Karolinę Wolanin. To właśnie z myślą o pomocy dla tej siedmiolatki odbył najtrudniejszą z ze swoich dotychczasowych wypraw na wózku.
– Meta była niesamowita! Do samego końca nie wiedziałem o szczegółach powitania. Cała ekipa The Best Trip chciała zrobić niespodziankę i im się udało! Zabytkowe i tuningowane samochody, motory, mnóstwo ludzi i scena – nie byłem w stanie pojąć tego wszystkiego. Przy wjeździe do Rzeszowa towarzyszył mi konwój pojazdów i całe miasto nas słyszało – opowiada instruktor w Fundacji Aktywnej Rehabilitacji.
Trzecia edycja The Best Trip została podzielona na 48 etapów. Start do pierwszego z nich odbył się 2 lipca z rzeszowskiego Rynku. Droga po pomoc wiodła m.in. przez Kraków, Katowice, Opole, Wrocław, Zieloną Górę, Kołobrzeg, Koszalin, Gdynię, Gdańsk, Suwałki, Białystok i Zamość. Co kilka etapów następowała jednodniowa przerwa.
– Zrobiłem tak w trosce o swoje zdrowie. To był czas na regenerację, nie tylko dla mnie, ale też osób, które jechały ze mną – wyjaśnia Adrian Beściak. W realizacji celu pomogła mu ekipa w składzie: Adam Kołodziej (fotograf), Marcin Miszkiel (fizjoterapeuta), Daniela Miazek (PR), Ilona Borkowska (PR), Tomasz Binduga (kierowca) i Damian Kopacz (kierowca).
Jazda dla Karoliny
36 871 zł – to kwota zebrana podczas trzeciej edycji The Best Trip. Wpłaty na konto napłynęły również z zagranicy. Odbyły się kwesty na starcie i mecie. Chętni mogli licytować m.in. bluzy The Best Trip czy piłkę z autografem Marcina Gortata, którą przekazała Fundacja Aktywnej Rehabilitacji.
– Na trasie najbardziej zaskakiwało mnie to, że bardzo dużo ludzi nas rozpoznawało, machali nam i pozdrawiali. Niekiedy zatrzymywali nas, żeby wrzucić pieniądze do puszki – opowiada Adrian Beściak.
Wyprawę dookoła Polski odbył dla Karoliny Wolanin z Narola (woj. podkarpackie). Dziewczynka urodziła się z rozszczepem kręgosłupa, wodogłowiem oraz połowicznym porażeniem ciała. Siedmiolatka porusza się na wózku i wymaga ciągłej rehabilitacji. Ma za sobą wiele operacji, ale uśmiech nie znika z jej twarzy. Podczas jednego z ubiegłorocznych etapów The Best Trip bardzo serdecznie przywitała Adriana Beściaka.
– Niestety, jakiś czas temu jej tata spadł ze schodów i doznał urazu mózgowo-czaszkowego. Był jedynym żywicielem rodziny, ale zsiadł na wózek. Wkrótce po tym wypadku przyszła na świat siostra Karolinki. Mama opiekowała się Karolinką, więc rodzina znalazła się w trudnej sytuacji – opisuje 21-latek.
Rzeszowianin cieszy się, że kolejne akcje oznaczają nie tylko pomoc materialną. Tata Karoliny szybciej się rehabilituje, ma dodatkową motywację. Zmienił się też Jakub Byś, beneficjent ubiegłorocznej edycji The Best Trip. Stał się bardziej otwarty, zaczął trenować łucznictwo i jest pewny siebie. Kiedyś w szkole zostawał w tyle, teraz wychodzi do przodu, nawet przed szereg.
Kręta droga do celu
Adrian Beściak miał do dyspozycji dwa wózki aktywne firmy Panthera. – Dokładnie takie, jakimi ludzie jeżdżą na co dzień – informuje.
Warunki atmosferyczne na trasie nie ułatwiały dotarcia do celu. Rzeszowianin musiał zmagać się z upałem i deszczem. Jeden z etapów przerwała burza, a wyczerpany 21-latek przesiadł się do samochodu. Inny razem psikusa sprawiła nawigacja, która źle pokierowała ekipę.
– Kryzysy na trasie zdarzały się często. Te psychiczne najbardziej dawały się we znaki, monotonia i rutyna były momentami koszmarne. Wtedy jest rozmowa, walka z samym sobą – opowiada pomysłodawca The Best Trip. W trudnych chwilach tłumaczył sobie, że jedzie dla kogoś.
Ukończenie wyprawy nie byłoby możliwe bez hektolitrów potu wylanego w okresie przygotowawczym. Adrian Beściak trenował po pięć razy w tygodniu. Najpierw crossfit, którego jest instruktorem dla osób z niepełnosprawnością, następnie siłownia, a także jazda na krótkim (5-10 km), średnim (15-20 km) i długim dystansie (35-45 km). Soboty i niedziele zostawiał sobie na regenerację.
– To trochę zwariowane, ale przed żadną z wypraw nie miałem obaw o przygotowanie fizyczne. Uważam, że siła jest w 90 proc. w głowie. Mięsnie się męczą, ale są w stanie dużo wytrzymać. Dzięki świetnej grupie wspierającej mogłem jednego dnia dać z siebie wszystko, a kolejnego już nie czułem zmęczenia – mówi.
Przed The Best Trip zmęczyły go nie tyle treningi fizyczne, co kwestie organizacyjne. Ekipa musiała zdobyć masę dokumentów i pozwoleń, zapewnić sobie noclegi oraz pozyskać sponsorów. Z tymi ostatnimi było nieco łatwiej niż w poprzednich latach, bo Adrian Beściak mógł pochwalić się efektami wcześniejszych akcji. Jednak i tak nie zabrakło nerwowych sytuacji.
– Do ostatnich dni nie mieliśmy auta, którym pojedziemy. Mniej więcej tydzień przed wyprawą pomogła nam firma Express Rent a Car, która udostępniła Opla Combo na dwa miesiące. Załatwianie różnych spraw naprawdę mnie stresowało i wykańczało psychicznie – opisuje. Pomoc sponsorską zapewniły też: APCO, Panthera, Fundacja Aktywnej Rehabilitacji, Pok-Ter, Perfect Body Center, Greinplast, MoneyWall oraz Fitness Point.
Przekraczać granice
Przyszłoroczna edycja The Best Trip zapowiada się jako jeszcze większe przedsięwzięcie. Sprawa nie jest jeszcze przesądzona, ale Adrian Beściak zamierza podróżować nie tylko po polskich drogach. Ma różne pomysły i propozycje. – Pojawił się plan, żeby ze znajomym z Poznania zrobić Euro Trip, czyli ok. 7,5 tys. km. Oczywiście na wózkach sportowych, więc ten przelicznik jest inny. Start byłby w Poznaniu, a dalej przez Niemcy, Holandię, Francję, Hiszpanię do Portugalii. Później powrót przez Hiszpanię, Francję, Włochy, Austrię, Słowację i meta w Rzeszowie – mówi. Wstępne wyliczenia wskazują, że wyprawa może potrwać ok. cztery miesiące. Inna z propozycji dotyczy podróży za wschodnią granicę, w stronę Azji.
Adrian Beściak zamierza do końca 2016 r. założyć fundację. – Po ubiegłorocznej edycji pomyślałem o utworzeniu stowarzyszenia, żeby uzyskać dofinansowanie na The Best Trip. Później nieco zmodyfikowałem swoje plany, celem jest organizowanie w pełni profesjonalnych akcji. Może być ciężko ze znalezieniem osób, które w pełni się temu poświęcą. Nie lubię, kiedy ktoś robi coś na pół gwizdka – mówi 21-latek.
Rzeszowianin przyznaje, że po wypadku próbował się odnaleźć w różnych dyscyplinach sportu. Obecnie najbardziej odpowiadają mu wyścigi na wózkach sportowych. Z nimi też łączy swoją przyszłość. Planuje jeszcze w tym roku zdobyć odpowiedni sprzęt i nawiązać współpracę z trenerem. Jesienią 2017 r. chciałby wystartować w Berlinie lub Nowym Jorku. – Wiele zależeć będzie od funduszy. Nie pojechałbym tam z myślą o wyniku, tylko z chęcią pokazania się i poczucia atmosfery prestiżowych zawodów. Moim największym marzeniem jest udział w 2020 r. w Letnich Igrzyskach Paraolimpijskich w Tokio. Zobaczymy, co z tego wyjdzie – mówi 21-latek.
Marcin Gazda
fot. FB BestTripPL, autor
Data publikacji: 08.09.2016 r.