Heros wyrównuje rachunki. Ultramaraton Badwater 135

Heros wyrównuje rachunki Ultramaraton Badwater 135

1 lipca opublikowaliśmy w naszym portalu internetowym artykuł zatytułowany „Heros", opowiadający o niesamowitej postaci świata biegaczy – Dariuszu Strychalskim, ultra maratończyku z niepełnosprawnością. Była tam też historia jego nieudanego startu (rok 2012) w najtrudniejszym biegu świata – Badwater 135.

W środę 23 lipca 2014 roku Darek Strychalski po 45 godzinach, 11 minutach i 10 sekundach osiągnął metę biegu. Wyrównał rachunki z Doliną Śmierci…

Przygotowania
Dwa lata temu Darek Strychalski poleciał do USA na dwa dni przed ultramaratonem. Nie miał możliwości aklimatyzacji, treningu, przyzwyczajenia się do wysokich temperatur. To był błąd, który skutkował utratą przytomności, udarem, majaczeniem, ciężkim kryzysem na 70. Kilometrze, a w końcowym efekcie dyskwalifikacją na 115. kilometrze, gdzie na punkcie kontrolnym zabrakło mu 40 min. aby zmieścić się w limicie czasowym. To była cena jaką zapłacił debiutant na tej iście morderczej trasie.
W dwa lata później nie popełnił już tego błędu. Ekipa biegacza zaplanowała tryb przygotowań na wiele miesięcy wcześniej. Za pomocą portalu Polak Potrafi.pl zebrali ponad 45 tys. zł, co pozwoliło polecieć do USA już na początku lipca. Co ważne – towarzyszyła mu ekipa, bez której nie sposób się obejść w tak ekstremalnych warunkach. Filip Bojko, Mikołaj Kowalski-Barysznikow, Kamil Kuchta, Jakub Górajek byli z biegaczem przez całą trasę. Filip i Mikołaj biegli z nim na zmianę aby w każdym momencie móc podać wodę, izotonik czy lód. Kamil był kierowcą, bo wymogiem organizatora była eskorta samochodu na całej trasie, Jakub kręcił swój drugi film o ultramaratończyku. Jeszcze przed wyjazdem Darek „zaliczył” w Polsce 80. km „Bieg rzeźnika” w Bieszczadach, uważany za jeden z najtrudniejszych w kraju.

Bieg
Czym jest Badwater 135? Sama nazwa biegu wywodzi się od obszaru na którym ultramaraton się zaczyna. Badwater – dosłownie „zła woda” znajduje się w Dolinie Śmierci. To obszar endoreiczny, co znaczy że jest zbiornikiem bezodpływowym, występującym w gorących i suchych terenach, bardzo często całkowicie wysychającym, bo parowanie jest skuteczniejsze od ewentualnego dopływu wody. To miejsce jest znane w USA jako najniżej położony, depresyjny teren w kraju (86 m poniżej poziomu morza). Z kolei liczba 135 przy nazwie biegu oznacza jego długość w milach amerykańskich, co przekłada się na dokładnie 217 km. Meta biegu znajduje się na szczycie Mount Whitney, 2530 m n.p.m. Trasa od depresji do szczytu wiedzie na ogół szosą, pod górę. Do tego mało przyjazny, pustynny klimat. Temperatura w cieniu za dnia przekracza 50 stopni C, a w nocy 40. Na pokonanie trasy biegacze mają 48 godzin.
Tegoroczny Badwater 135 rozgrywany był po raz 37. Zakwalifikowało się do niego 97. biegaczy z 24. krajów świata, od Australii po Wielką Brytanię. Zdecydowaną większość stanowili zawodnicy z USA, pozostałe kraje były reprezentowane przez pojedynczych biegaczy lub najwyżej 3-4 zawodników, nie stanowiących oczywiście wspólnego teamu. Było więc bodaj 4. Brazylijczyków, 3. Australijczyków i …3 Polaków. Zbigniew Malinowski z Kołobrzegu był 62., a Dariusz Jacek Łabudzki z Sandomierza 63. Dwaj Polacy razem pokonali trasę i wspólnie wbiegli na metę po 42 godzinach 57 minutach i 31 sekundach. Najmłodszy uczestnik miał 24 lata, najstarszym był 69-letni Bob Becker z Florydy – przybiegł na 50. miejscu z czasem 39 godz.45 min. To jedna z fenomenalnych postaci tej imprezy. Robert Becker po raz pierwszy wziął udział w Badwater 135 w 2008 roku i ukończył trasę z czasem 40 godz. 48 min. A więc mając o 6 lat więcej, uzyskał czas lepszy o blisko godzinę! Innym wyjątkiem jest Marshal Ulrich z Colorado, który w 2013 roku mając 62 lata, wziął udział w biegu po raz…19! (zaczął w 1990). Rekord trasy jest w posiadaniu Valmira Nuneza z Brazylii – 22:51:29, to czas uzyskany w 2007 roku. Faworyci tegorocznego biegu wytypowani zostali niemal bezbłędnie: Carlos Sa z Portugalii zwycięzca z 2013 był 3. Grant Maughan z Australii, mistrz z 2011 był 2. a Harvey Luis z Ohio, czwarty w 2011 – wygrał w 2014. Najszybszą spośród kobiet była w tym roku Alyson Venti z Miami na Florydzie – z czasem 28:37:28 zajęła 8. miejsce w klasyfikacji generalnej. Co charakterystyczne; w Badwater nie ma nagród…

Na trasie
Ruszyli 21 lipca o godz. 8:00 tamtejszego czasu – PDT czyli Pacific Daylight Time. W Polsce była 17:00. Mikołaj Kowalski towarzyszący Darkowi, tak relacjonował fragment trasy: – Najtrudniejsze były podbiegi. Szczególnie ten nocny pod Cerro Gordo, w okolicy setnego kilometra. Darek wymiotował tam kilkanaście razy. Padał na kamienie. Nie był w stanie jeść i pić, zataczał się w sąsiedztwie przepaści. Na szczycie ścięło go zupełnie i poszedł spać. A dalej czekał go bardzo trudny zbieg, w ciemności, po kamieniach.
Inna relacja z biegu, Filipa Bojko: „Pobocze w Keeler, 34. godzina w trasie. W nogach naszego ultrasa jakieś 180 km. Potężny kryzys, nieprzytomny śpi w samochodzie z włączoną klimatyzacją. Czuwa przy nim Kamil, kierowca naszej eskapady. We trójkę z Kubą i Mikim siedzimy obok na piachu i zastanawiamy się co dalej. Przed chwilą przy próbie wyjścia z auta ugięły się pod nim nogi, potem kolejne wymioty. Po prostu zwłoki. Decyzja jest jednogłośna, jeśli do 2dwóch godzin jego stan się nie poprawi to kończymy zabawę, wieziemy go do Lone Pine i podłączamy pod kroplówę. Nasz ultrauparciuch sam się doigrał. Dostaje przymusową porcję paliwa wszelkiej maści, pół godziny później zaczyna iść, trochę go zawiewa, ale daje radę. Wiadomo, że tu już nie będzie mowy o żadnym bieganiu. Zostało kilkadziesiąt kilometrów do mety, które trzeba wyczłapać. Skubany wyczłapał.”

Meta została osiągnięta w środę, 23 lipca wczesnym popołudniem, blisko 3 godz. przed zakończeniem limitu czasu. Darek dotarł, a właściwiej – doszedł na metę na 73. miejscu. Był płacz, wzruszenie, radość. I potworne, niewyobrażalne dla nas zmęczenie.– Czułem się wykończony i totalnie nie wierzyłem, że to się udało. Spełniłem swoje największe marzenie, ale chyba dotrze to do mnie dopiero za jakiś czas – powiedział później Darek. W limicie czasu zawody ukończyło 83. biegaczy, 14. zdyskwalifikowano lub sami wycofali się z rywalizacji. Jako ostatni dotarli do mety dwaj Francuzi z jednakowym czasem 47.20.55. Pozostali wycofywali się na trasie, czasem już po 7-8 godzinach biegu.

Przypomnijmy…
Darek Strychalski jest rencistą, od pół roku pracuje w sklepie sportowym. Ma niedowład prawej strony ciała, przykurcz w ręce, częściowy zanik mięśni, znacznie krótszą nogę, kłopoty ze wzrokiem. Pokonał najtrudniejszą trasę świata.
Na przyszły rok planuje ultramaraton Nowy Jork – Los Angeles; 5,5 tys. km, około 3 miesiące w trasie. – Lubię sobie podnosić poprzeczkę, sprawdzać granice możliwości własnego organizmu- mówi. Pytany o receptę sukcesu w Badwater 135 odpowiada: – Liczy się wytrzymałość, przystosowanie się do temperatur. Mam w głowie: „musisz ukończyć”, silną motywację. To jest 60 proc. sukcesu. Pozostałe 40 proc. to trening.
Założył fundację swego imienia; informacje na jej temat można znaleźć na stronie www.zwyciezca.org. Wyniki zawodów znajdują się na stronie www. dbase.adventurecorps.com. Relację można obejrzeć na blogu www.badwater.pl oraz profilu Zwycięzca The Winner na Facebooku.

Marek Ciszak, fot. Facebook

Dta publikacji: 28.07.2014 r.

 

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również