Medale i rekord na celowniku
9 stycznia br. w Warszawie odbyła się Gala Mistrzów Sportu „Przeglądu Sportowego" i Telewizji Polskiej. Statuetkę dla najlepszego sportowca z niepełnosprawnością otrzymał Bartosz Tyszkowski. Zawodnik Startu Gorzów Wielkopolski cieszył się w ubiegłym sezonie z wielu zwycięstw w rzucie dyskiem i pchnięciu kulą.
Podkreślić należy, że podopieczny trenera Zbigniewa Lewkowicza uprawia te dyscypliny dopiero od 2009 roku. Ubiegłoroczne pasmo sukcesów rozpoczął od zwycięstwa w rzucie dyskiem podczas mityngu Grand Prix w Berlinie, gdzie osiągnął wynik 44,36 m. Na IWAS World Games w Soczi gorzowianin również był najlepszy, ustanawiając dwa rekordy świata – 44,84 m w dysku i 13,36 m w kuli. Z kolei na Mistrzostwach Świata IPC w Ad-Dausze (Katar), triumfował w kuli z kolejnym rekordem świata (13,43 m) osiągniętym w pierwszej próbie. Tam również próbował swoich sił w oszczepie zajmując z wynikiem 33,35 m siódme miejsce. Ukoronowaniem bardzo udanego sezonu był rekord świata w dysku – 44,96 m osiągnięty w trakcie Memoriału Kamili Skolimowskiej, rozgrywanym razem z zawodnikami pełnosprawnymi na Stadionie Narodowym w Warszawie. 22-latek opowiedział „Naszym Sprawom” nie tylko o uzyskanych rekordach świata, ale też krętej drodze na szczyt i planach na najbliższe miesiące.
NS: – Podczas Gali Mistrzów Sportu odebrał Pan nagrodę dla najlepszego sportowca z niepełnosprawnością roku 2015. Co oznacza to wyróżnienie dla mistrza i rekordzisty świata?
Bartosz Tyszkowski: – Miesiąc temu dowiedziałem się, że zostałem nominowany [obok Barbary Niewiedział – mistrzyni paraolimpijskiej i świata w biegach i Rafała Wilka – mistrza paraolimpijskiego i świata w handbike’ach – przyp. red.]. Wyniki poznałem w dniu Gali. Dla mnie to ogromny zaszczyt, że mogłem być z najlepszymi sportowcami w Polsce, m.in. z Piotrkiem Małachowskim czy Pawłem Fajdkiem. Czuję wielką radość ze zdobycia bardzo prestiżowego wyróżnienia. Nigdy sobie nie wyobrażałem, że kiedykolwiek dostanę coś podobnego. W ciągu kilku dni po Gali otrzymałem sporo gratulacji, nie tylko od rodziny i znajomych. Zainteresowanie ze strony mediów też jest bardzo fajne. Wszystko to stanowi dla mnie dodatkową motywację do cięższych treningów. Czuję, że trenuję nie tylko dla siebie.
– Jak wyglądają Pana treningi?
– Trenuję dwa razy dziennie, jeden trening trwa średnio dwie godziny. Nacisk kładziemy na siłownię i technikę, co pozostaje najważniejsze w lekkiej atletyce. Jest też dużo biegania, wytrzymałościowych rzeczy jak obecnie w zimie. Niestety w Gorzowie Wielkopolskim mam takie warunki, jakie mam. Jeśli spadnie śnieg, to techniki nie zrobię, ani czasami nawet nie pobiegam po stadionie, bo jest lód albo chlapa. Z trenerem wymyślamy więc coś innego. Jest ciężko.
– Mam nadzieję, że w końcu rozpocznie się budowa upragnionego stadionu lekkoatletycznego, którego brakuje – to Pana słowa w trakcie Gali Mistrzów Sportu. Wypowiedź została przerwana oklaskami.
– Brakuje takiego obiektu. Na obecnym stadionie nie ma bieżni lekkoatletycznej, jest taki żużel, piach. Niedawno mieliśmy spotkanie z panem prezydentem Gorzowa Wielkopolskiego. Jeśli dobrze pamiętam, to obiecał, że w 2017 r. ma się rozpocząć budowa obiektu. Powiedział, że jest to bardzo prawdopodobne, ale tak naprawdę chyba przez 6, a może nawet 10 lat, w kółko są plany. Jak na razie jest tak jak było, a może nawet jeszcze gorzej. Na stadionie wyburzyli rzutnię do dysków. Mój trener zapytał, dlaczego tak zrobili. Ktoś odpowiedział, że nie mamy dobrych dyskoboli czy coś w tym stylu. Mój trener powiedział, że jak to nie mamy, skoro w 2015 r. uzyskałem rekord świata. Nie rozumiem tego.
– Co z sezonu 2015 wspomina Pan wyjątkowo miło?
– Było parę takich rzeczy, m.in. Memoriał Kamili Skolimowskiej. To jest naprawdę bardzo fajna impreza. Ludzie widzą jak wygląda sport osób niepełnosprawnych, a jego popularność rośnie z roku na rok. Właśnie w Warszawie uzyskałem rekord świata w rzucie dyskiem. Fajnie się poczułem, kiedy kibice na Stadionie Narodowym zaczęli klaskać. Inni zawodnicy, z którymi rzucałem, tacy jak Piotr Małachowski, składali gratulacje. To jest bardzo miłe. Z ubiegłego sezonu zapamiętam też mistrzostwa świata w Katarze, gdzie pobiłem swój rekord świata i zdobyłem złoty medal w pchnięciu kulą. Tak naprawdę mogłem jeszcze poprawić ten wynik. W pierwszym pchnięciu uzyskałem rekord świata, a później tylko czekałem na to, co pokażą moi rywale. Byłem jeszcze w stanie pchnąć dalej. Jeżeli będzie zdrowie, to myślę, że jest duża szansa na poprawienie tego rezultatu.
– Przygotowanie do najważniejszych imprez jest łatwiejsze dzięki wsparciu finansowemu. Jak został Pan stypendystą Funduszu Stypendialnego Natalii Partyki?
– Dowiedziałem się od mojego trenera, że powstaje ten program. Chętni musieli zrobić krótki filmik o swoich osiągnięciach. Nadeszło dużo zgłoszeń i wybrano 12 osób, w tym dwie niepełnosprawne. Stypendium jest dla mnie bardzo pomocne. Dzięki niemu możliwy był zakup nowego sprzętu sportowego, m.in. dysków, kul, specjalnego obuwia do rzutów, a także odżywek. Niestety nie spełniam wymogów związanych ze stypendium ministerialnym. Żeby go otrzymać, musi w mistrzostwach świata wystartować określona liczba reprezentantów różnych państw. Z tym jest naprawdę ciężko. W jednej z moich dyscyplin zabrakło chyba trzech, a w drugiej jednego, który był, ale miał kontuzję. Niestety nie „załapałem się” na stypendium.
– Jakie ma Pan plany na najbliższe miesiące?
– Przede wszystkim ciężkie treningi. Cieszę się, że zaplanowaliśmy co miesiąc dwutygodniowy obóz w Słupsku, gdzie mamy do dyspozycji halę i profesjonalny stadion lekkoatletyczny. Na hali można trenować pchnięcie kulą czy rzut oszczepem, warunki są naprawdę super. Przede mną ciężka praca. Budujemy formę, przygotowujemy się na Letnie Igrzyska Paraolimpijskie w Rio de Janeiro. Tam chcę przede wszystkim pobić swój rekord w pchnięciu kulą i oczywiście zdobyć złoty medal. Jeszcze myślę o medalu w rzucie oszczepem, bo rozpocząłem trenowanie tej dyscypliny, ale zobaczymy. W mojej grupie są trzy dyscypliny, w czym dwie olimpijskie. Właśnie pchnięcie kulą i rzut oszczepem.
– Czego można więc Panu życzyć?
– Chyba tylko zdrowia i wytrwałości w treningach. Żeby wszystko było poukładane i szło dalej tak pomyślnie.
Rozmawiał Marcin Gazda
fot. GZSN Start Gorzów Wlkp.
Data publikacji: 25.01.2015 r.